Kapłan był dosyć niespokojny oglądając dziury w palisadzie, będąc jeszcze bladszym na twarzy niż zazwyczaj. Opłakany stan drewnianego cokołu otulającego Gladisch martwił jeszcze bardziej niż wcześniej, co mógł zauważyć konwersujący z nim Ulli. Ciżba zauważyła przechadzkę grupy, a zatem dalsze sprzeczki z sołtysem były nieuniknione. Do innej wioski nie mógł jechać, raz że z powodów swojej posługi, a dwa nie mógł pozostawić wioski w rękach kogoś tak nieudolnego jak sołtys.