A kto nie wypije,
tego we dwa kije...
Jeśli człowiek nie chce zrobić z siebie pijanej swini czy małpy, to musi wiedzieć, kiedy przestać. Mark czuł, że nieco przeholował, a chociaż trzymał się na nogach, to był świadomy tego, że balansuje gdzieś tak na krawędzi... i że i tak przyjdzie mu zapłacić za tę odrobinę szaleństwa.
Nie miał zamiaru kibicować do końca. Wprost przeciwnie - miał świadomość, że jeśli ktoś puści pawia, to i jemu może się przytrafić takie faux pas, a wtedy cały wysiłek wezmą diabli. Dlatego też zmył się z sali, a gdy tylko znalazł się w ubikacji, poza bacznymi oczami różnych kamer, postarał się pozbyć chociaż części alkoholowego balastu.
Miał wrażenie, że nie tylko on oddał się tej rozsądnej, acz mało fotogenicznej czynności... i że nie tylko on żałował, że więcej alkoholu zostało w żyłach, niż poszło w kanalizację.
A potem, by dojść do siebie i nie wyglądać jak parudniowy nieboszczyk, wziął prysznic.
* * *
Jedzenie postawiono przed nimi o parę godzin zbyt późno.
Kolejny sadystyczny pomysł - bądź szanownego Mistrza, bądź któregoś z jego pomagierów.
Nie da się ukryć - Mark zasiadł do stołu bardziej z rozsądku, niż z głodu, ale zmaltretowany żołądek dość szybko uległ podszeptom rozumu i Czerwony zawodnik dał przykład swej drużynie, w jaki sposób radzić sobie problemami po pijatyce.
A potem poszedł się integrować z innymi.
* * *
To, co człowiek robi z musu, szybko przestaje być przyjemnością.
Wlewać w siebie morze alkoholu tylko dlatego, że jakiś dureń sobie wymyślił taki a nie inny sposób torturowania szczęśliwców, co się znaleźli na pokładzie Domu Marzeń? Głupi pomysł.
Mimo tego wszyscy trwali (mniej lub bardziej dzielnie) na posterunku... w przypadku Czerwonych zgoła niepotrzebnie, bo i tak przegrali. I dlaczego? Bo Niebiescy wygrali poprzednią rundę. A przez kogo? Kto zjawił się ostatni w sypialni?
Czy to dlatego znaczna część Czerwonych zagłosowała na Jerome'a, czy raczej przeciwko niemu? Czy to właśnie dzięki temu "wygrał" z Irminą?
Trudno było powiedzieć.
Ważne było, że wyleciał z Domu, a Czerwoni, w zamian za twardego zawodnika, dostali jakąś okolczykowaną, niegrzeczną ponoć panienkę. Nie wygląd jednak się liczy, a wola walki, prawda?