Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2018, 22:21   #49
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Frank Moore - optymistyczny surwiwalowiec


~ Więcej nie piję… Normalnie przechodzę na abstynencję… ~ pobudka była straszna. Nawet nie był do końca pewny która z nich właściwie była ta ostateczna. Obrazy, głosy, dźwięki, wspomnienia mieszały się w jeden, wielki majakowy kogel - mogel. Nie mógł uwierzyć w to co mu się wyłaniało z tych majaków. Coś chyba musiało mu się poplątać. Z dziesięć kolejek? W ile? W kwadrans? Dwa? Przecież to chyba by z litr wódy było… No nie, na pewno coś mu się źle pamiętało, przecież i tak wszystko mu się nadal kręciło i mieszało.

Walczyły w nim dwie sprzeczne koncepcje. Jedna namawiała go by spać dalej i dać sobie spokój z czymkolwiek innym, druga jakoś parła na żołądek, gardło i pęcherz by jednak zwlec się z wyra. Hmm… Z wyra?

Podniósł głowę i rozejrzał się. Znowu skacowane fakty docierały do umysłu znacznie później niż to co rejestrowały oczy same z siebie. Ale tak. Był na łóżku. Znowu. Znowu skacowany. Chociaż tym razem sam bez dwóch fajnych foczek jak ostatnio. Z drugiej strony jednak obudził się sam czyli bez dwóch pijanych facetów wokół siebie. A. No i dupa go nie bolała. No tak. Trzeba umieć na sytuację spojrzeć pozytywnie i z optymizmem. Patrząc na to pod takim kątem no to właściwie obudził się w całkiem komfortowych warunkach. Chociaż nadal nie pamiętał jak znalazł się na tym łóżku. Tak zmotywowany postanowił jednak wybrać tą bardziej aktywną opcję.


---



Prysznic znacznie pomógł. I na przetrzeźwienie, i na samopoczucie, i na skojarzenie paru faktów z odległej, pijackiej czasoprzestrzeni. Wykruszali się. Zostawało ich coraz mniej. Właściwie z niebieskich został tylko ten… eee…. jak mu było? No ten, co się na wstępie gibał z Alice… A! I te cycki Alice! Coś mu zaświtało nagłym echem wspomnienia, o hihrającej się blondynie i tym spijaniem z dekoltu. No. To był niezły numer. A no i ta czarna została z niebieskich i jakiś kolo. A od nich no ta kozacka ruda Faith, on sam no i ten stary, łysol. Ta brunetka od niebieskich też nieźle się trzymała. Pamiętał, że jak go pszyszpiliło i wymiotło od stołu to jeszcze zostali łysol, czarna i Faith. Ale dalej już kompletnie nic nie pamiętał.


---



Przegraną przyjął spokojnie. Właściwie miał satysfakcję, że nie odpadł pierwszy a nawet w końcówce. I do tego nie zawalił sprawy jakimś pawiem czy co. Nikt nie leciał do niego z pięściami czy pretensjami to chyba nic nie odwalił po pijaku albo innym urwał się film podobnie jak jemu więc na jedno by wychodziło. Nie miał pretensji ani do czerwonych, ani niebieskich, cały konkurs uważał za przegięcie. Chociaż jak MG powiedział jak niewiele im brakowało to jednak zrobiło mu się trochę żal. Szkoda. Przecież walczyli z takim zaangażowaniem. No przynajmniej te ostatnie pół tuzina co zostało przy stole najdłużej. Przynajmniej Jack, okazało się, że tak ma na imię ten “stary i łysy” bo nawet jak gdzieś na popijawie się przewinęło to i tak nie zapamiętał. Więc chociaż on uratował indywidualny honor grupy. Ehh… I jeszcze trzeba było te głosowanie zrobić. Teraz? Na kacu? Raaanyyy… Ten program był źle prowadzony jak oczekiwał od napromilowanego Franka jakiegoś głosowania. Przynajmniej trzeźwego.

Ale przynajmniej żarcie dowieźli. Przy paśniku chyba spotkali się wszyscy albo prawie. Chociaż Moore był tak zdechły jakby widział ich z jakiś tydzień temu. A pewnie z pół dnia góra minęło. Z początku szama szła mu opornie jakby miał jeść ścierny papier. Ale napoje, dużo napoi, tym razem bez promili, i kawa, dużo kawy, jakoś wlały w niego świeże życie.

- No chłopie, ale ty masz spust. Szacun. - przepił do zwycięzcy porannego szaleństwa ale tym razem kawą. - No wy dziewczyny też dałyście czadu. Też szacun. - zwrócił się z uśmiechem i do rudej i o czarnoskórej. Co by nie mówić był zaskoczony, że dwie tak niepozorne pod promilowym względem dziewczyny okazały się tak pomiłowo odporne. - No ale chłopaki, my też chyba nie mamy siary. - klepnął w ramię obydwu chłopaków z niebieskich z którymi odpadli chyba w podobnym momencie. - Tobie też nieźle szło. - uśmiechnął się do tej brunetki którą udało im się przepić chyba tylko z kolejkę czy dwie. A potem jakoś poszło. Zaczął się dzień. Znaczy przynajmniej dla Franka. Ale postanowił sobie darować promilowe ekscesy bo chyba by w końcu na jakiś OIOM trafił czy inny ostry dyżur o tego przepicia.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline