Kolejny magiczny przeciwnik pokonany. Kolejna dalsza wędrówka ciemnymi korytarzami w poszukaniu odpowiedzialnego za to skurwysyna. Niczym w jakimś wirze, ciągle to samo. Grzmotowi podobał się jednak ogień, który zauważył w oczach harpii. Widywał go nie raz i zawsze go fascynował. Doceniał drzemiącą w niej siłę, nawet jeżeli skrywające ją ciało było mizernej postury.
- Szukajcie w spokoju tego czego potrzebujecie. Popilnuje tego korytarza. Tylko nie mitrężcie się tam za bardzo - powiedział do krasnoluda i czarodzieja. Oparł się o zimną ścianę od strony wieży. Gdy skrywał się główny przeciwnik? Zwiedzili już przecież prawie cały kompleks, a nadal nie zbliżyli się do odpowiedzi na to pytanie.
__________________ you will never walk alone |