Elf od zawsze był zdania, że krasnoludzki byt można porównać do połączenia dwóch rzeczy. Mianowicie: kolonii szalonych kretów i wiejskiego festynu. W przypadku tego drugiego chodziło konkretnie o moment, kiedy całe wydarzenie wymykało się spod kontroli, czyli około piątej minuty. W efekcie dawało to chaotyczną mieszaninę bójek, rycia w ziemi, pijaństwa oraz spożywania potraw wszelakich. A co za tym idzie, nadmiernego ich wydalania.
Dlatego też nie zdziwił się zbytnio, kiedy po odzyskaniu węchu zlokalizował kolejny już klozet. Trudno było mówić o pomyłce. Woń sprawiała, że wolał już aby w jego nosie złożono całopalną ofiarę ze sprzedawcy starych serów. O stanie kanalizacji wspomnianej rasy krążyły już legendy. Tkwiący tam przerób miał już wykształcić własną inteligencję, a ostatnio nawet wydać pierwszą książkę. Co prawda były w niej zawarte tylko określenia na gnojówkę i siarkowe wyziewy, ale od czegoś należało zacząć.
W każdym razie wyglądało na to, że drużyna musiała tam właśnie zawitać. Partridge nachylił się nad otworem, a przez jego twarz przebiegł grymas porównywalny do gniewu urzędnika, któremu nie dostarczono na czas właściwego formularza.
- Filozof powiedział: kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy na ciebie. Dobrze, że niewiele widzę, bo przysiągłbym że tam serio coś na mnie łypie.
Nie mieli jednak większego wyboru. Wróg zbliżał się, a wraz z nim perspektywa ujrzenia własnej okrężnicy. Jeśli chodziło o towarzyszy - Silverballs nie bardzo rozumiał co właściwie zaszło w zwojach mózgowych Wirkucipałka oraz jakie akrobacje czynił swoim ozorem. Ah, czemu los nie zesłał im ogorzałego berserkera z dwuręcznym toporem w dłoni? Ze swoim zapasem szczęścia zadowoliłby się nawet beznogim weteranem.
Zgodnie z planem Zbyszka, wskoczył do środka jako ostatni. Jednocześnie wykoncypował pewien mały dodatek do planu. Trzeba wiedzieć bowiem, że bujna fryzura Partridge’a widziała środki czyszczące jeszcze w Erze Herosów*. Na szybko postanowił więc zrobić użytek z ilości łoju, który zdążył sobie wyhodować. Niniejszym zamiótł majestatycznie grzywą, wtrącając smalcopodobną maź. Miała ona zmniejszyć tarcie ciał wobec samej muszli (woda w krasnoludzkich przybytkach posiadała zazwyczaj konsystencję płynnego betonu). Potem już tylko pociągnął za spłuczkę i zdążył pomyśleć:
- Gorzej chyba nie będzie.
Ale kogo tak naprawdę oszukiwał?
* Tak naprawdę nie wiadomo kiedy ta era miała miejsce i co za herosi w niej występowali. Kronikarze już dawno zauważyli, że na potrzeby dostatecznie odległych lat można wymyślać dowolne nazwy: Okres Wielkiej Wojny, Czas Wzmożonej Czujności, Epoka Burzy i Miecza. Nikt tego nie weryfikował.