Albo zadziałała siła argumentów i widoczna w słowach determinacja, albo też goblin nie był taki głupi, na jakiego wyglądał... W każdym razie udzielił wskazówek, jak pomóc Mirt.
Czy mówił prawdę. tego Madoc nie wiedział, ale bardzo chciał w to uwierzyć...
- Nie strzelaj! - rzucił w stronę krasnoluda, który, najwyraźniej, miał ochotę posłać ostatniego z zielonoskórych do piachu, na wieczny odpoczynek.
Nie sprawdzając, czy Gimbrin posłucha, czy nie, Madoc rzucił się do plecaka, chcąc jak najszybciej znaleźć buteleczkę, o której mówił Murg.
I była.
Zielone szkło błysnęło w słońcu. Zielony to podobno kolor nadziei, więc i Madoc miał nadzieję, że lekarstwo podziała.
Wlał do kubka nieco wody, nieco drżącymi rękami odmierzył trzy krople mikstury.
- Pomóżcie mi - powiedział do towarzyszy. - Muszę jej to jakoś wlać do gardła, by się przy okazji nie udusiła.