Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2018, 18:44   #43
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- Posłucham tylko o goblinach i możemy iść - rzekł Kas do Kilyne, przeciągając się i wystawiając twarz na słońce.
- Wiadomo jak liczne są te klany? - zapytał elfki.

- Trudno powiedzieć, szkodniki się bardzo szybko mnożą. Średnio po kilkadziesiąt sztuk. Tak jak wspomniałam, jest pięć plemion. Najbliższej miasta znajdują się Ptakozgniatacze, żyją w jaskiniach na skraju Diabelskiego Talerza. Zwykle są najmniej agresywni ze wszystkich. Na południu mamy Żabolizów, żyjących na bagnach Brinestump, szkodniki potrafiące doskonale pływać. Wschód należy do Siedmiu Zębów z lasu Shanka. Stworzyli miejsce dla siebie atakując złomowisko Sandpoint i przerabiając zrabowane rzeczy na broń i pancerze. Dalej na wschód to gobliny z lasu Mosswood, prawdopodobnie największe plemię, ale zwykle trzymające się z dala i zwabiające innych do siebie. I ostatecznie mamy gobliny żyjące na małej wyspie przy wybrzeżu Nettlewood. Ich nazwa ma coś wspólnego z ostem - Shalelu kontynuowała tę opowieść podczas powolnej drogi do karczmy. - Gobliny prowadzą krótkie, brutalne życie - kontynuowała. - Nie jest naturalnym, aby odnotowały się czymś znaczącym, ale kiedy to zrobią, nie pozostanie to niezauważone. To zwykle ci najmocniejsi lub najsprytniejsi stają się wodzami. W okolicy wiadomo mi o sześciu takich, których inne szkodniki nazywają "bohaterami". Wielki Gugmut z Mosswoodjest rzeczywiście nietuzinokowo duży i muskularny, gobliny powiadają, że miał hobgoblina za matkę i dzika za ojca. Koruvus był czempionem Siedmiu Zębów, znany ze swojego temperamentu oraz długiego miecza przystosowanego dla ludzi, który uparcie trzymał jako swój. Zniknął kilka miesięcy temu, kiedy ponoć odkrył tajemną kryjówkę. Gobliny z jego szczepu ciągle twierdzą, że tam jest, jako duch albo gorzej, gotów zamordować każdego, kto odkryje kryjówkę. Vorka to goblin-kanibal z bagien, bohater głównie dla pozostałych szczepów, a nie Żabolizów - elfka uśmiechnęła się pod nosem. - Rendwattle Gutwad to gruby wódz goblinów z Brinestump, obrzydliwy potwór, który jak powiadają nigdy nie zszedł ze swojego tronu. Wodzem goblinów z wyspy jest niejaki Ripnugget, główną jego zasługą jest to, że jego plemię ma to co uchodzi za najlepsze leże. No i na koniec mamy jeszcze Bruthazmusa, niesławnego niedźwieżuka, który odwiedza i handluje ze wszystkimi pięcioma plemionami. I wyjątkowo nienawidzi elfów, z tego co zdążyłam zaobserwować.

Zakończyła kiedy właśnie podchodzili pod drzwi Rdzawego Smoka.
Kilyne złapała się na tym, że zasłuchała się w to sprawozdanie. Shalelu nie zwracała na nią uwagi, co bardzo czarnowłosej pasowało i przez to przeszła z nimi aż do gospody, uznając, że to dobrze się składa.
- Wezmę tylko linę i widzimy się tutaj - rzuciła w stronę Kasa i zniknęła za drzwiami. Nawet gdyby do elfki miała pytania, to nie zdobyłaby się na ich zadanie.

Shoanti skinął jej głową. Chwilę przedtem przestał się śmiać na wzmiankę o ostatnim bohaterze goblinów.
- To za tego niedźwieżuka przebrał się twój krasnoludzki kompan! - zerknął na Lugira. - Ciekawe jak mu poszło. Imponująca wiedza - przeniósł pełne uznania spojrzenie na Shalelu. - Chętnie zapolowałbym wraz z tobą na zielonych. Ale kilkadziesiąt łbów to chyba jednak za dużo jak dla nas, sam załatwię najwyżej tuzin. Miejmy nadzieję, że Hemlockowi uda się sprowadzić wojsko z Magnimaru.
Lekko zasępiony tym podsumowaniem Chasequach ruszył ku swojej izbie. Po chwili wrócił z przewieszoną przez ramię liną.
- Powinniśmy wrócić z Kilyne do południa - rzucił jeszcze, opuszczając karczmę. - Reprezentujcie godnie naszą kompanię w straży, he he.

- Oby. Bo inaczej jest ich tu kilku - druid nie był zachwycony faktem, że historia o niedźwieżuku nie była zmyślona przez jakiegoś pijaczynę. Pokiwał wszystkim na pożegnanie. Izambard i Mesmir, strażnicy Sandpoint. Bo jakich innych ich mógł mieć na myśli Cas?
- Mi też pewno zejdzie do popołudnia. Bywajcie! - rzucił, w końcu oddzielając się od nowych towarzyszy w kierunku warsztatu kowala.
 
Bounty jest offline