Patrząc ukradkiem na kapitana MP i jego ludzi, Brown 0 modliła się w duchu oto, żeby odpuścili bunkier. Mieli na mapie nowe znaczniki, zainteresowali się nimi. Chcieli ruszyć w pogoń za widmem, zjawą i mirażem, a informatyczka nie zamierzała im tego uzmysławiać. Dla niej liczyło się tylko to, że MP zajęli się czymś innym, niż główkowanie kto został w schronie przeciwmetanowym.
Myślenie nad kolejnymi ruchami pomagało też nie wpadać w panikę. Gdzieś w szalejącej krioburzy znajdował się Johan… o ile jeszcze żył. Tego też nie mogła sprawdzić tak jawnie jakby chciała.
Holo Ottena było jak zbawienie. Pozwalało z karnego kąta nadal psuć szyki żandarmom.
Mieli sygnał, a gdy zastrzygli uszami i zaczęli szczerzyć tryumfalnie kły, Rosjanka zabrała się za śnieżenie sygnału i zaśmiecanie go żeby wyglądało na kłopoty związane z burzą.
Cała trójka podejrzanych siedząc w kącie wieży była nerwowa. Dało się wyczuć te napięcie tak u gorączkowo stukającej w holoklawisze skazańcowi w Obroży jak i dwójce mundurowych co do których najwyraźniej MP nie miało pełnego zaufania. Wszyscy byli w razie wpadki współwinni, jedna za gmeranie przeciw żandarmerii polowej a pozostała dwójka za współudział w trzymaniu sztamy. Co prawda któryś z ludzi MP co jakiś czas zerkał w ich stronę ale chyba bez specjalnego zaangażowania. Na razie widocznie chyba nie skapnęli się jeszcze, że po odejściu od stanowisk ta trójka pierwotnej obsady HQ nadal może coś mieszać.
- Mam jakieś zakłócenia… tracę namiar… chyba przez tą burzę… - powiedział a raczej wymruczał skupionym głosem Delgado skoncentrowany na swojej pracy.
- Trudno. Dawać chłopaki, przeszukajcie teren ręcznie. Sprawdźcie ostatni namiar od Delgado. - kapitan MP nie wydawał się zbyt zachwycony takim obrotem sprawy ale podszedł do tego rutynowo. Skoro jedna z metod poszukiwawczych nie przyniosła spodziewanego efektu skorzystał z kolejnej. Na wyświetlanym szkicu lotniska widać było oznaczenia MP zbliżające się do miejsca gdzie ostatnio migotał sygnał. Tam zatrzymał się i sądząc po zdawkowych meldunkach z terenu lokalny oddział MP przystąpił do przeszukiwania terenu.
Vinogradowa życzyła im w duchu powodzenia, ale na świętowanie tryumfu nie miała czasu. Zasłaniana przez pozostała dwójkę mundurowych pracowała w nerwowym pospiechu nad nowym pomysłem, który wpadł jej nagle do głowy. Identyfikatory żołnierzy miały mocne sygnały, łatwo szło ich po nich namierzyć - po nich Guardian rozpoznawał "swoich" i nie otwierał ognia, ale gdyby nadpisać nowe tożsamości? Wprowadzić do bazy, aby oszukać komputery. Na ludzi trzeba znaleźć inny sposób... w swoim czasie.
Na lotnisku została trójka poszukiwanych i od nich Maya zaczęła, biorąc na tapetę wpierw Elenio, potem Karla i Sarę. Johan zostawał bezpieczny poza strefą rażenia MP... chwilowo. Kapitan Hassel też. Nimi miała zająć się na końcu. Marine po identyfikatorze, a Raptorem po kluczu.