Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2018, 13:03   #300
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Grey 25 opadł na kolana a potem sięgnął po jeden z medpaków i zaraz potem gdy tylko puste pudełko zastukało o posadzkę garażu zaaplikował sobie kolejną dawkę leczniczej biochemi. Tuż stojący obok niego Dent widząc, że jakoś Castilio dochodzi do siebie otworzył szybki, intensywny ogień w stronę zmagajacego się ze snajperką dingo. Kolejne drobne łuski stukały o posadzkę garażu.

Podobnie Grey 39 nie mógł stać obojętnie gdy tuż obok z zagrożeniem zmagała się Kurson. Całkiem sporych rozmiarów xenos, z pomniejszym kolegą zepchnęli Grey 32 do obrony. Ta cofała się krok za krokiem pod naporem tych szponów i kłów. Kowbojowi udało się trafić w tego większego stwora ale zaraz potem cieżkie, rewolwerowe pociski zakrzesały iskry na pancerzu Grey 32. Pancerz jednak wytrzymał i uchronił swoja właścicielkę od poważniejszych zranień a jej samej udało się trafić tego mniejszego stwora. Wciąż jednak została w pojedynku z tym zranionym przez kowboja większym a on sam błyskawicznie wypróżnił bębenki swoich rewolwerów.

Na zewnątrz też trwała zażara walka. Grey 33 była zaabsorbowana walką z pomniejszym xenos który też był ostrzeliwany przez któregoś z Parchów z pistoletu. Mimo to xenos zdołał ją ciachnąć ale na szczęściet cios był za słaby by przebić się przez jej pancerz. Zaraz potem udało jej się go zdzielić pistoletem i w tym samym momencie karabinek Grey 29 rozpruł stwora na dobre. W tym czasie Grey 31 udało się odrzucić od siebie ciężko rannego xenosa i trafić go na odlew kolbą w głowę. Cios był na tyle mocny, że przebił się do wnętrza czaszki i poczwara wreszcie upadła w konwulsjach na zmrożoną ziemię. Dziewczyna przeładowała swoją broń rozglądając się dookoła podobnie jak pozostała trójka przed podjazdem.

W garażu tłuczenie większego xenos było kontynuowane. Energiczność nie została zachwiana nawet jak jak oberwał pestkami z rewolwerów. Skupienie Grey 32 również nie zostało zachwiane, gdy ona również oberwała swoją część. Jedynie odchyliła się w odruchu na iskry. Mimo wszystko nie dawała za wygraną i dalej machała bronią.

- Napierdalać napalmem! - wrzasnęła, gdy xenos zaczęły mnożyć się jej przed oczami.

- Wybacz za ten niecny rykoszet! - zawołał Grey 39, chowając pistolety z powrotem do kabur. - Wracam do samochodu, musimy się stąd szybko ewakuować - dodał jeszcze, po czym życząc Grey 32 wszystkiego dobrego, schował się z powrotem pod maskę samochodu.

Xenos ile by ich ludzie nie wytłukli, wystrzelali, zmiażdżyli, spalili to niepomne na los poprzedników zdawały się wciąż zlatywać bez końca następne i następne. Castilio ledwo zdołał się jakoś postimpakować gdy przez wybity otwór w dachu na samochód zeskoczył kolejny stwór rzucając się na kompana obok. Grey 28 zasłaniał się i bronił jak mógł próbując tłuc pistoletem maszkarę. Grey 25 próbował strzelać ze swojego automatu ale niezbyt dobrze mu poszło gdyś pociski rozbryzgały się po napierśniku z liczbą 28 na szczęście chyba niezbyt to tym razem naruszyło nosiciela. Grey 28 próbował ostrzelać małego xenos zanim ten nie skoczył na niego a następnie został przez te wściekłe kłębowisko kłów i szponów zepchnięty do obrony. Stwora rozstrzelały dopiero wojskowe triplety z karabinku Morleya. On też rozstrzelał większego stwora jaki wpadł przez rozbite okno i zaangażował pozostałą dwójkę w bezpośrednim starciu.

Obydwie kobiety na podjeździe dały radę utrzymać pozostałe stwory na bezpieczną odległość od garażu. Dzięki czemu ten kierunek chociaż chwilowo pozostał bezpieczny. Kurson miała inne trudności. A dokładniej stwór z jakim walczyła, chociaż wyraźnie już ciężko dyszał i broczył krwią zdołał ją trzasnąć tak mocno, że wpadła na jakąś szafkę i razem z nią przewaliła się na ziemię brocząc z nowych ran jakie spowodowały szpony stwora. Zaraz potem jednak gdy stwór ruszył by wykończyć powalonego przeciwnika udało jej się trzasnąć go butami i dobić kolbą gdu stanął już tu nad nią. Poczwara wreszcie padła po tylu wcześniejszych trafieniach pięści, kolby i ciężkiego ołowiu. Niemniej walka dała wycisk Grey 32 i też oddychała ciężko a ból ze świeżych ran dawał jej się we znaki. Kowboj tymczasem starał się usilnie udawać, że nie zauważa tego całego ołowianego i stalowego chaosu i hałasu dookoła i nie martwić, się, że lada chwila coś rozpruje mu przez nikogo nie pilnowane obecnie plecy albo oberwie przypadkową kulką ani tym, że w olstrach ma puste rewolwery. W zamian za to był coraz bliżej postawienia silnika na nogi. Już tak chyba był bliżej niż dalej, potrzebował jeszcze paru chwil nie zmąconego spokoju by dokończyć robotę.

- Wytrzymajcie jeszcze trochę, przyjaciele! - zakrzyknął żywo Grey 39, próbując zmotywować swoich towarzyszy do dalszego wysiłku. Niemal odrywając się od otoczenia, skupił się w pełni na wykonywanej czynności. Życie i śmierć balansowały na krawędzi, a on czuł, że wreszcie żyje.

Z życiem gorzej miała Kurson. Było jej słabo i ledwie była w stanie podnieść się na nogi, choć nie wychodziła ze swojej roli. Przeczucia, co do dziurawego dachu ponownie się sprawdziły, a jej plan na zminimalizowanie zagrożenia, ponownie nie zadziałał jak należy. Jedynie mogła zdać się na własną broń i wypalić śrutem do xeno ha na dachu samochodu.

Grey 32 wciąż leżąc na plecach udało się trafić w zwinnego xenos jaki wylądował właśnie na dachu samochodu. Potężna, skumulowana wiązka śrutu zdmuchnęła go aż na przeciwległą ścianę po której osunął się bezwładnie na podłogę garażu zostawiając po sobie ślady chmary śrucin na ścianie oraz żółtego kleksa przestrzelonych wnętrzności. Zaraz potem przez okno wskoczyła potężniejsza bestia, podobna do tej jaką wreszcie z takim trudem i pomocą rewolwerowca Kurson zatłukła kolbą. Udało jej się postrzelić maszkarę ale to nie przeszkodziło jej doskoczyć do dwójki mężczyzn jacy stanowili punkt oporu przy drzwiach do wnętrza domu. Bestia zaczęła siec Grey 25 i sądząc po odgłosach musiała go trafić ledwo ten zdążył się jako - tako postimpakować.

Stojący tuż obok niego snajper walczący podobnie jak Noyka pistoletem, nie mógł bo wesprzeć bo choć dopiero co próbowali odstrzelić nadbiegajace zagrożenie to choć udało im się je trafić to małe bydlę dopadło jednak do strzelca wyborowego i zaczęło szarpać się z nim na dobre zupełnie nie zważając na właśnie otrzymane postrzały. Z zewnątrz próbowali ich wesprzeć strażnicy na podjeździe ale najpierw albo nie mogli strzelać do wnętrza korytarza albo przez bryłę samochodu z otwartą maską przy jakiej grzebał mechanik w kapeluszu. Teraz jednak gdy bestia stała się widoczna dla nich otwarli ogień chociaż efektu zauważalnego nie było ani z karabinka Grey 29 ani z pistoletu Grey 33. Zresztą sądząc po ich krzykach od zewnątrz musiało się zbliżać kolejne zagrożenie więc ono ich zaabsorbowało na następne sekundy.

- Napalm, do chuja! Rzucać ten napalm! - wrzasnęła ponownie, by w końcu któryś z Parchów w końcu zaskoczył, że mieszanka palna była potrzebna by przeorganizować swoje siły i powoli zmierzać do zebrania drużyny w jednym miejscu. - Hawthorn, Noyaka, Morley, do środka! - wydała samowolne polecenie zmuszając się do najszybszego dostania się bliżej Grey 25, i poczęstowania jego xeno kolejną dawką śrutu.

Albo reszta skazańców nie słyszała co krzyczy Grey 32, albo nie mieli zamiaru jej słuchać, albo zwyczajnie mieli co innego do roboty. W każdym razie z trójki na podeście nikt nie wbiegł do garażu za to tam jak i z wnętrza wciąż było słychać krzyki ludzi, skrzeki xenos jak i łomot broni.

Kurson podniosła się z podłogi na jakiej przed chwilą powalił ją cios zabitego już stwora. Musiała przebiec tylko kilka kroków i w tym czasie okazało się jak bardzo sytuacja na tych paru metrach kwadratowych jest dynamiczna. Castillo zdołał trzepnąć swojego przeciwnika który dorównywał mu i masą i wielkością kolbą. Stwór poleciał na szafkę gdzie znowu trafiła go kolba nieco zarośniętego skazańca. Właśnie wtedy tak wystawionego xenos podeszła Grey 32 i zdołała posłać w niego wiązkę śrutu. Stwór osunął się bezwładnie na te szafki zwalając się razem z nimi na podłogę garażu. Gdzieś w tym samym momencie Dent zdołał wreszcie uwalić tą małą wściekliznę kopiąc ją wściekle i posyłając na framugę drzwi. - Kurwa następny! - krzyknął gdy wreszcie mógł ponownie spojrzeć w głąb korytarza. Słysząc to bez namysłu Castillo sięgnął do przywieszki i cisnął w głąb korytarza granat. Granat eksplodował hucząc i siekąc odłamkami a korytarz i garaż wypełniły wzbity kurz i bzyczenie odłamków. Posiekały tak ludzi jak i stwory. Grey 32 na szczęście udało się wyjść bez szwanku poza odłamkami które utkwiły w jej pancerzu. Dwaj mężczyźni bliżej epicentrum i wejścia na korytarz nie mieli tyle szczęścia. Jeszcze nie przebrzmiało pierwsze echo eksplozji gdy z dymu sunącego się na korytarzu wyskoczyła kolejna poczwara trzaskając plecami Denta o drzwi samochodu. Dent jęknął ale zdołał stawić odpór stworzeniu.

W sukurs obydwu skazańcom przy drzwiach przyszedł znowu karabinek Morley’a. Posiekał on stwora jaki atakował Denta i ten zaryczał boleśnie ale jednak stwór przeżył eksplozję granatu jak i serie wojskowego tripletu chociaż już zdawał słaniać się na swoich łapach. Grey 31 przyjęła na siebie główny ciężar postawienia bariery z ołowiu przeciw szturmującej podjazd bestii. Miała największą siłę ognia z nich wszystkich i skorzystała z tego wraz z dwójką pomocników. Bestia co prawda zdołała dopaść do podjazdu mimo, że ołów szarpał ją na każdym kroku i zaczęła siec Grey 33. Dziewczynie z czarnymi włosami udało się jednak kilkukrotnie trzasnąć bestię pistoletem i powalić ją na podjazd a potem dobić ostatecznie butem. Dlatego zwolniony z obowiązku wsparcia Morley mógł wesprzeć ekpię w głębi garażu. I gdzieś w tym momencie padł upragniony i wyczekiwany dźwięk zatrzaśniętej maski pojazdu. Grey 39 dał znać, że gotowe. Chociaż teraz trzeba było jeszcze “tylko” zapakować się do fury i ją uruchomić. Xenos jednak nie chciały współpracować ani trochę. Z korytarza zasuwały kolejne dwa “szczury” a obsada podjazdu też miała namiar na kolejnego “dingo”.

- Na koń, ludzie! Na koń! - zawołał Stafford na radiu i zaryczał jak dzikie zwierzę. Klepiąc maskę pojazdu, obiegł jego przód i zapakował się do wozu na miejsce kierowcy. Nie wyglądało na to, że znał się na prowadzeniu, co nie zmieniło faktu, iż czuł się odpowiedni do tej roli. Zasiadł w fotelu i trzasnął drzwiami, po czym natychmiast dobył swoich rewolwerów. Magazynki były puste, więc otworzył ładownicę przytroczoną do pasa kowbojskiego i wyjął kilka pocisków. Do prawego rewolweru załadował normalną amunicję, natomiast w lewym wylądowały naboje z ładunkiem eksplodującym.

Grey 32 nie marnowała już czasu. Władowała się do środka samochodu, natomiast nie miała zamiaru w nim siedzieć bezczynnie. Przegramoliła się w kabinie do strony chłopaków z korytarza. Otworzyła drzwi by złapać za fraki Grey 25 i wciągnąć go do kabiny. Oboje byli najbardziej zmaltretowani i musieli zamknąć się w środku dla zminimalizowania ryzyka poważniejszych tego konsekwencji.
 
Proxy jest offline