Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2018, 15:33   #28
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
- Stephen! - Darla złapała mężczyznę za ramię. - O co chodzi ? Poprztykaliście się z ojcem?
Na twarzy Stephena malowała się wściekłość.
- Niepotrzebnie cię słuchałem - starał się mówić cicho, tak żeby nie usłyszał nikt postronny ale przez zdenerwowanie nie bardzo mu wychodziło. - Kwestia czasu jak mnie znajdą. Kurwa!

Klientela baru zaczęła się na nich oglądać.

- Zostaw mnie, muszę pomyśleć!

Darleen nie ustępowała.
-Wyjdźmy na zewnątrz. Powiedz, o co chodzi. Uspokój się.

Wyszli. Słońce wisiało nisko rzucając długie cienie. Stephen rozglądając się nerwowo poszedł za róg, tam gdzie w wąskim przejściu między dwoma budynkami zalegał mrok.

- Szukają kto sypnął, rozumiesz? - W jego rozszerzonych oczach był strach. - Pytają po kolei wszystkich!

Potrząsnęła głową, zdezorientowana.. Nie rozumiała.
-Sypnął? W sensie?

- Darla, obudź się! - zirytował się. - Chociaż fedrowanie na czarno jest tajemnicą poliszynela, to jednak nikt o tym głośno nie mówi. Dlaczego? Bo wszyscy biorą w łapę, żeby być cicho. Za tym stoją za duże pieniądze Darla. Teraz gdy ktoś… gdy ja… gdy zgłoszono zaginięcie, sprawa została rozdmuchana, policja musiała się zająć zaginięciem, będzie prowadzone śledztwo! - Wyrzucił z siebie a później, gdy już energia znalazła ujście, dodał spokojniej. - A ci co stoją za tym biznesem zaczęli się rozglądać za tym, który im go zepsuł. Rozumiesz?

- Nakręcasz się - Darla objęła mężczyznę i przytuliła się do jego ramienia. - Pewnie jakiś ferment będzie, ale potem wszystko wróci do normy. jak zawsze.
- Nie znasz tych ludzi Darla. Chciałbym abyś miała rację ale obawiam się, że nie tym razem…
- Na pewno wszystko się ułoży
- zapewniła go. - Będzie ok, zobaczysz. Chodź, zjemy coś. Wróćmy do środka - poprosiła

Pokręcił przecząco głową, zrzucił jej dłoń z ramienia...
- Trzymaj się ode mnie z daleka Darla. Dla twojego dobra. Trzymaj się z daleka.
...i odszedł.

Nie pobiegła za nim. Żyła już wystarczajączająco długo aby wiedzieć , że aby facet odzyskał równowagę - i rozum - musi być sam. Najlepiej pod samochodem. Ewentualnie z kumplami , na piwie, ale na pewno nie z gadająca do niego kobietą. Wróciła do baru. Może dowie się czegoś od ojca...

Siedzieli razem. Ojciec i ta jego… Gill. Ojciec był wyraźnie podminowany, unikał jej wzroku. W przeciwieństwie do kobiety, która – jak zwykle – próbowała się nią zaprzyjaźniać.
- Wszystko w porządku skarbie? - spytała Gill. - Twój chłopak wyszedł?
Deanna prawie niedostrzegalnie skrzywiła się na protekcjonalne “skarbie”.
- Na to wygląda… chyba mu coś wypadło, przykro mi. - powiedziała, siadając przy stoliku. Przeniosła spojrzenie na ojca: - Pokłóciliście się?
- Nie
- odpowiedział krótko, nie patrząc jej w oczy. - Zamówimy coś w końcu? Głodny jestem.

Pokiwała głową i też sięgnęła po kartę.
Kolacja wlokła się niemiłosiernie, Ojciec był chmurny i milczący, Darla poirytowana. Gill – bezskutecznie – próbowała rozładować atmosferę. Rozmawiali o pogodzie i jedzeniu, starannie unikając tematu ostatnich wydarzeń. Jak tylko zaczynali się do nich zbliżać – ojciec znów milkł i tylko wrzucał w siebie jedzenie, nawet nie czując smaku.

Darla podziękowała za deser.
- Przejdę się – zapowiedziała - Wieczór zapowiada się ładnie.
Pożegnała się z Gill, a potem pocałowała ojca. – Zadzwonię jak wrócę do domu, pogadamy – powiedziała cicho. - Mam nadzieje, ze ochłoniesz do tego czasu.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline