Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2018, 21:22   #16
Zara
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Byli młodzieżą. Na dodatek sportowcami, którzy wygrali ostatni mecz. Nawet w na co dzień spokojnej Japonii, przy takiej kompanii w pociągu musiało być wesoło. Hiroshi długi czas prowadził klasyczną wojnę z Toyotą, gdzie wzajemnie próbowali sobie wmówić, czy lepsze jest granie na konsoli, czy pececie. Oczywiście, dyskusja szybko przerodziła się w kłótnię, gdzie dwaj fanboje wystawiali coraz większe działa. Kuksaniec defensywnego pomocnika dla Sasakiego był niemal jak powalający sierpowy. Rozgrywający odpowiedział wyzywaniem Toyoty od Hondy, Suzuki i wszelkich innych marek samochodów, jakie przychodziły mu do głowy.

Rozmowy, żarty, śmiechy, dyskusje towarzyszyły rozweselonemu Hiroshiemu przez całą trzygodzinną jazdę. To wszystko pozwalało zapomnieć, że ojciec był na niego zły, że nie pomoże mu w restauracji w swoim wolnym od treningu dniu. Właściwie, musiałby zrezygnować z wyjazdu, gdyby nie wsparcie matki i siostry, które gdy tylko usłyszały o takim wyjeździe, jedyne czego żałowały, to że nie mogły pojechać tam razem z Hiroshim. To, że chłopak nie miał zbyt podzielnej uwagi i nie mógł myśleć o dwóch rzeczach jednocześnie, w tym wypadku stało się wybawieniem. Wesoły pociąg, później autobus, a na koniec sam bankiet, wprawiał go w bardzo dobry nastrój.

Mimo lekkiego poczucia przytłoczenia przyjęciem, często słyszany z głośników J-Pop pomagał mu poczuć się bardziej swojsko. Pierwsze co zrobił, to zaczął polować na jedzenie. Rano zjadł tylko skromne śniadanie, wiedząc, że może spotkać wiele specjałów na bankiecie. A dość długa podróż tylko zwiększyła głód. Chciał rzucić się na jedzenie jak dzik w żołędzie, jednak widząc wielu eleganckich gości, w dość dystyngowany sposób smakujących przystawki, musiał powstrzymać swe żądze. Zresztą, od dziecka przebywając w rodzinnej restauracji z sushi, nauczył się dobrych manier przy jedzeniu, więc akurat pod tym względem nie przynosił wstydu swemu amerykańskiemu koledze.

Trochę zajęło Sasakiemu, by zapełnić swój puściutki żołądek. Chłopak nawet nie zdawał sobie sprawy, że takie postępowanie dla piłkarza nie było zbyt zdrowe. Generalnie, przy całym światowym szale pod względem odżywiania się, szczególnie dla sportowców, w Japonii świadomość tego była niska. Oczywiście dlatego, że ich zwykła kuchnia była na tyle zdrowa, że nie było czym się przejmować. Cóż, Hiroshi pozna zapewne uroki swojej decyzji żywieniowej na następnym treningu.

Po jedzeniu Hiroshi mógł stwierdzić, że sam bankiet był dla niego nudny. Miejsce, w którym się odbywał sprawiało, że czuł się skrępowany. Dlatego czym szybciej uciekł z bankietu, by udać się na zwiedzanie Sapporo. W grupie z kilkoma kolegami z drużyny wzięli ze sobą przeciwnika i zaczęli zwiedzać. Jako pierwszy cel podróży zwiedzili Sapporo Dome, imponujący stadion piłkarski, zbudowany na Mistrzostwa Świata w 2002 roku. Takie miejsce robiło wrażenie i sprawiało, że tym bardziej chciało się kopać ten kawałek skóry, by kiedyś wystąpić na takim stadionie. Szczególnie w pełni zapełnionym kibicami.

Następnie każdy rzucał jakieś miejsce, które chciał zwiedzić, a przewodnik prowadził tam ich małą grupkę. Miejsce wskazane przez Hiroshiego cieszyło się najmniejszym entuzjazmem podczas zwiedzania. Ale nie samego Sasakiego. Muzeum Łososia w Sapporo było miejscem, gdzie dowiedział się wielu ciekawych rzeczy, przede wszystkim pod względem przygotowania sushi. Chętnie dowiedziałby się wiele więcej, ale koledzy coraz mocniej dawali znać, że nie zamierzają tracić czasu na taką, według nich, nudziarnię.

Lekko naburmuszony udawał się w kolejne miejsca za kolegami. Humor nieco mu się zepsuł i zaczął sporo marudzić. Wciąż jednak wycieczka była dla niego bardzo ciekawa. Choć wiele podróżowali jako drużyna, to zazwyczaj niewiele udało im się zwiedzić. Wyjazd, trening, mecz, powrót. Bo szkoła, bo rodzice, bo coś tam. W takich chwilach widziało się, jak wiele tracili przez to, że nie mieli czasu na zwiedzanie tych wszystkich miejsc, do których jeździli na wyjazdowe mecze. A może to Sapporo było tak ciekawe? Właściwie, jeśli porównało się je do jego rodzinnego Furano, to... nie było nawet czego porównywać.
 
Zara jest offline