Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2018, 14:26   #19
Jaśmin
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Gdy Kenji znów zaczął dostrzegać rzeczywistość dookoła było kilka minut po dwudziestej pierwszej.
Niezły koncert, naprawdę niezły. Gitary, bębny i aksamitny głos Kioshi śpiewającej rockowe ballady. I publiczność, która szybko dała się porwać chwili. Jak to mówią Amerykanie – Glorious!
Przebrzmiały ostatnie nuty. Światła znów zabłysły. Bijący brawo widzowie zacisnęli krąg wokół sceny. Kapela ukłoniła się, po czym muzycy zaczęli się integrować z ludźmi. Zdecydowana większość gości to mężczyźni więc nic dziwnego, że Kioshi skupiała większość uwagi.
Co nie znaczyło, że reszta kapeli została zignorowana. Mężczyźni klepali chłopaków po plecach, sypały się słowa uznania.
Perkusista i basista gładko dali się odholować do baru gdzie przygodni znajomi zaczęli znajomość od stawiania drinków. Kioshi wymknęła się do toalety.
Dopiero teraz Kenji poczuł jak schodzi z niego napięcie. Wzorem kolegów również podryfował do kontuaru. Drink z palemką, chwilę po pierwszym łyku ktoś przyjaźnie szturchnął Japończyka w wątrobę.
Bjoereng. Młody Norweg w rozpiętej kurtce i z bananem na twarzy, obaj młodzieńcy serdecznie uścisnęli sobie ręce.
- Cześć! - Kenji starał się przekrzyczeć panujący gwar. - Nie myślałem, że w takim miejscu spotkam jakąś znajomą twarz. Często tu bywasz?
Forfang już miał odpowiedzieć gdy nagle...
To było dla Urashimy jak uderzenie prądem. Gwałtowny dreszcz jak stado mrówek przebiegający po plecach. Dzieje się coś złego!
Kenji musiał mieć nieciekawy wyraz twarzy bo Bjoereng zamilkł w pół słowa. Obaj rozejrzeli się odruchowo.
Obaj w jednej chwili dostrzegli co się dzieje. W rogu korytarza stała Kioshi, obok niej jakiś zarośnięty typ w skórzanej kurtce, w ubraniu błysk stali.
Kenji zaklął.
On ma nóż! Grozi jej nożem!

*****

Dzyń, dzyń, dzyń.
Jak już zostało powiedziane wśród zastawy ustawiono tradycyjne ozdoby. W tym Furin – dzwonki wiatrowe. Małe serca dzwonków pulsowały pogodną muzyką akompaniując rozbawionemu tłumowi gości.
Trener Krzeszewski przełknął kolejny kęs ciasta i rozejrzał za drużyną.
Chłopaki, widać, rozeszli się po placu i mieście, w małych grupkach. Nie tylko oni zresztą. Stewardzi mieli pełne ręce roboty.
Krzeszewski przełknął i sięgnął po kubeczek ponczu.
Niech się bawią. Póki mogą.

*****

- Słyszałeś, Hajime-senpai? W radiu mówią, że jest szesnaście procent szans na trzęsienie ziemi w rejonie Hokkaido!
Mały Nitta podobnie jak kilku innych chłopaków trzymał się Soroyamy. Totoya wskazywał kolejne obiekty do sfotografowania, a Mały robił za automatyczną prognozę radiową. W kieszeni bluzy, Nitta trzymał komórkę nastawioną na radio, w uchu słuchawkę. Co chwila rzucał kolejne newsy radiowe. Hajime łaskawie pozwalał mu sobie towarzyszyć. Czemu nie? I tak potencjalni skauci wielkich klubów musieli zwracać uwagę głównie na niego. Charyzma, po prostu.
- O! Słyszeliście? Jedenaście procent szans na trzęsienie ziemi!
Grupka zdryfowała znów w kierunku stołów, poncz i sok pomarańczowy rządziły. Totoya i Haneda wymieniali się uwagami na temat architektury Sapporo i różnicami tejże w porównaniu z Furano.
- Chłopaki, słyszeliście...? Eee tam, już tylko siedem procent szans na trzęsienie ziemi. Nuuuuda.
Hajime kliknął aparatem kolejną śliczną młodą japonkę. Rozejrzał się za kolejnymi celami.
Ziemia drgnęła.

*****

Hiroshi, z towarzyszącymi mu Hisoką, Schinchiro i Hiramatsu byli pierwszymi, którzy wymknęli się z Placu Przyjaźni. Przemykali teraz przez ulice Sapporo sycąc się wielkomiejską atmosferą. Kolorowy hałaśliwy dostatnio odziany tłum mijał chłopaków ze wszystkich stron. Sasaki zwrócił uwagę jak niewiele mijających ich aut było japońskiej produkcji. Kilka miejscowych Hond, Suzuki i Toyot. Większość, zgodnie z obecną modą była autami zagranicznymi - Chevrolety, Fordy, BMW. I nie tylko. Zgadzało się to z artykułami w prasie internetowej, które Hiroshi ostatnio czytał. Przewaga Japonii w ilości sprzedanych samochodów na terenie kraju malała. Ale zyski nie spadały, potężna liczba aut sprzedanych za granicę pozwalała zrównoważyć budżet miejscowych producentów samochodów.
Ale mniejsza z tym. Hiroshi z kolegami obejrzeli jeszcze Uniwersytet Hokkaido, a także Uniwersytet Medyczny. Hiramatsu mówił o tej uczelni jako o swoim celu. Nie tylko on wybierał się zresztą na studia. A w Furano uniwerków z prawdziwego zdarzenia brakowało. Z tym większą ciekawością młodzi piłkarze obejrzeli monumentalne budynki placówek edukacyjnych. Medyczny uniwerek mógł się pochwalić, zgodnie z wasza wiedzą, populacją studentów przekraczającą tysiąc głów.
Kolejnymi celami był Park Maruyama obejmujący słynne Zoo Maruyama, najstarsze, najbardziej szacowne zoo na Hokkaido. Schinchiro, śmiejąc się, z premedytacją łamał zakaz dokarmiania zwierząt. Egzotyczne bestie pochłonęły uwagę młodzieży na pewien czas.
Opuścili zoo by zatrzymać się na pewien czas przed dużą lodziarnia położoną obok parku. Chłopaki hałaśliwie wybierali przysmaki.
Nagle ziemia drgnęła.

*****

Johnatan z dumą i pewnością siebie prawdziwego Amerykanina przewodził bankietowi na Placu Przyjaźni. Szybko otoczyła go grupka miejscowych i przejezdnych. Także kilka dziewczyn i kobiet zainteresowanych miłym, przystojnym i elokwentnym młodzianem.
Jakiś młody, bardzo wysoki Japończyk, trzymający za rękę małą dziewczynkę w pomarańczowej yukacie, wdał się z Garretem w rozmowę na tematy religii obu zaprzyjaźnionych krajów. Różnice między byddyzmem, shintoizmem, a chrześcijaństwem zajęły ich na pewien czas.
Rozmówca zadowolony z rozmowy uścisnął Garretowi rękę i poprowadził dziewczynkę do stołów z jedzeniem. Johnatan odprowadził ich melancholijnym spojrzeniem. Gdziekolwiek bądź, tematy religijne zawsze w modzie.
Amerykanin ruszył nieśpiesznie do stołów. Zdążył przełknąć kubeczek ponczu.
Ziemia drgnęła.

*****

Później mówiono, że było to jedno z najcięższych trzęsień ziemi w historii Sapporo. Sześć i pół stopnia w skali Richtera, to wystarczyło by budynki miejskie ucierpiały. Zginęło dziewięć osób, kilka tysięcy straciło dach nad głową. Służby miejskie zareagowały szybko, ale i tak straty były znaczne.
Ale mogło być gorzej.

*****

- Uciekajcie! Ludzie, uciekajcie!
Ziemia drżała jak skóra bydlęcia znaczonego ogniem. Febryczne wstrząsy nadchodziły falami jedno po drugim. I były wystarczająco silne by kruszyć budynki, rozpruwać ulice, budzić panikę. Zgromadzony na Placu Przyjaźni tłum uciekał we wszystkich kierunkach. Każdy myślał tylko o sobie i swych najbliższych.
W końcu to naturalnie, nie?
- Uciekaaaaać!
Rozstawione w podkowę stoły pękały i waliły się na bruk ulicy.
- Uciekaaaać!
Przerażeni ludzie uciekali krzycząc, zawodząc, płacząc. Jedna jednostajna muzyka strachu.
- Uciekaaaać!
Wstrząsy zaczęły rozrywać grunt, pękające pod stopami płyty chodnikowe potęgowały zamieszanie. Sypiące się szkło z rozpadających się szyb spadało na głowy uciekających tnąc skórę.
Hajime przez moment widział jak trener Krzeszewski schyla się i stawia na nogi jakąś niemłodą kobietę w tradycyjnej yukacie. Prowadził ją przez chwilę nim japonka przełamała się na tyle by uciekać sama. W tej samej chwili pękająca, podskakująca płyta chodnikowa trafiła mężczyznę prosto w skroń. Trener zalał się krwią i upadł niknąc z pola widzenia Soroyamy.
Johnatan miał dość czasu by spostrzec swego ojca starającego się pokierować ewakuacją z zagrożonego obszaru. Tu sytuacja była w miarę opanowana. Garret dostrzegł jeszcze jak wysoki Japończyk z małą dziewczynką, z którym rozmawiali przed chwilą, znika w rozpadlinie, która rozprzestrzeniła się pod jego stopami. Znając żywioł można było zaryzykować stwierdzenie, że rozpadlina w kilka minut zewrze się zabijając oboje.
Grupa Hroshiego znalazła się szczęśliwie poza epicentrum wstrząsu. Ale i tak nie ominęło ich nieszczęście. Pękająca pod nogami szczelina pochłonęła Hisokę. Kędzior krzyknął raz i zniknął pod ziemią. Wokół panika i chaos. Wysokie krzyki uciekających jak głosy ptaków. Głęboka basowa muzyka śmierci...

*****

- Mówi John Shiraishi z telewizji Hokkaido One. Dzisiaj około godziny piętnastej Sapporo nawiedziło trzęsienie ziemi o mocy około sześć i pół stopnia w skali Richtera. Nadal nie wiemy ilu mieszkańców straciło życie, a ilu tylko dach nad głową. Trwa akcja wydobywania ofiar katastrofy spod gruzów. Premier Japonii zadeklarował daleko idącą pomoc dla ofiar kataklizmu...
 
Jaśmin jest offline