Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2018, 18:14   #140
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Dopiero po dłuższej chwili wampirzyca odzyskała zmysły. Było jej cudownie. Czuła, jak męskość markiza w jej tylnym otworku maleje. Nie rozciągał jej już tak mocno oraz powoli wysuwał się, pozostawiając przyjemność oraz jakąś pustkę. Pomyślała, iż ta penetracja jej tułu była jednak znacząco mniej bolesna niżeli poprzednia. Gilla oraz markiz także powolutku dochodzili do siebie.
- Nie wiem, co powiedzieć? - wyrwało się markizowi. Jego penis wysmyknął się z tyłeczka Agnese, ale klęczał za nią przytulając się.
- A ja wiem - uznała Gilla - podobało mi się baaaardzo.
Agnese opadła na ghulicę.
- Mhm… czyli zasłużyłam na moczenie się w gorącej wodzie?
- Myślę, że wszyscy zasłużyliśmy
- mruknął zadowolony markiz. - Walka oraz piękno oraz kochanie …
- Czegóż chcieć więcej?
- No, ja bym jeszcze coś znalazła, czego
- roześmiała się promiennie Gilla ruszając swoim barkiem, który został wcześniej uderzony. - Nie jest źle - uznała. - Czy wierna służka zasłużyła na to, żeby po kąpieli pani Contarini oraz pan markiz zajęci się nią troszeczkę? - cóż, Gilla lubiła dominować, pieścić, ale czasem miała ochotę poddać się kobieco pieszczotom innych.
Agnese podniosła się i przeciągnęła.
- Jeśli “służka” Gilla przeczyta mi teraz ten list, to kto wie. - Powolutku weszła do wody i po chwili usiadła w basenie. Czuła jak do jej rozciągniętego tylnego otworka wlewa się odrobina wody i zaśmiała się cicho. - Może powinniśmy się związać? - Zażartowała, uśmiechając się do Gilli.
- Doskonale signora, zapamiętam, że lubisz być wiązana - uśmiechnęła się zadowolona ghulica sięgając po list. - Przyniósł go jakiś mały chłopczyk mówiąc, że ktoś mu dał wraz z jakąś monetą, żeby przyniósł tutaj. Szczęśliwie byłam tam. Powiedziałam chłopcu, żeby został. Któraś z kobiet wzięła dać mu coś do jedzenia.

Pismo było zapieczętowane lakiem bez jakiegoś odbicia herbowego. Gilla otwarła je, przerzuciła spojrzeniem oraz przygryzła wargi.
- Pierdolony kutafon - wymknęło jej się.
- Co się stało? - Agnese zerknęła na nią niepewnie.
- Czytam:
Cytat:
Do tej kurwy Contarini

myślisz córko psa i dziwki, że możesz wszystko? Zniszczyłaś mnie w Rzymie, sama zakosztuj zabawy. Co, dobrze było? Głupie barany łatwo podpuścić, pewnie znowu coś takiego zrobię. Och nie ja, ale kilku opłaconych chłopaków. Przy okazji, możesz się zastanawiać, czy twój florencki pałac już spłonął od przypadkowego zaprószenia ognia, czy dopiero spłonie

pluję na twe obwisłe cycki
P.
- Kur … - wyrwało się nigdy nie przeklinającemu markizowi, który jednak ugryzł się w język. - Kto to jest?
- P - powiedziała Gilla.
Agnese uśmiechnęła się.
- Mój ulubieniec do gnębienia. - Agnese rozłożyła się wygodniej w wannie. Czuła satysfakcję. - Trochę niebezpieczne, że atakuje moich bliskich. Ale przynajmniej wiem kto mnie zaatakował. Hm… skoro mnie zaatakował, może nadal jest w Rzymie. Ten człowiek to Philippo Pazzi, był tu kiedyś.
- Sukinsyn, jak on śmiał … choć pisze, że go nie ma, ale może to bujda.
- Tak samo jak kwestia pałacu. Zostawiłaś go pani pod dobrą ochroną, zaś sam pałac jest kamienny. Niełatwo go naruszyć
- stwierdziła Gilla bardzo przejęta.
- Wyzwałbym go, jak śmiał, jak ten drań śmiał - burzył się dalej markiz. - Wyzwałbym go, jednak nie jest tego godzien. Dorwać łajdaka …
- Nie warto.
- Agnese spoważniała. - Ale rzeczywiście się doigrał i będzie musiał umrzeć. Choć najpierw chciałabym by cierpiał… - Zamyśliła się. - Na wszelki wypadek poślemy kogoś do Florencji, niech Nicollo zaostrzy ochronę. A ja mam nadzieję, że Pazzi jest w Rzymie, bo zamierzam osobiście odcinać mu kawałek po kawałku.
- Trzeba byłoby znaleźć tych, co rozpuścili ową plotkę, która zachęciła ludzi do napadu na pałac. Można ustanowić nagrodę dla tych, co przypowadzą informatorów. 10 dukatów, taka suma skusi chyba każdego. Jednocześnie oczywiście płatne po potwierdzeniu sprawcy
- zaproponował markiz.
- Natychmiast wyślę szybkiego posłańca do Florencji - obiecała Gilla. - Nawet dwóch, żeby pojechali różnymi drogami, choć Niccolo Machiavelli to przewidujący namiestnik. Nie da się łatwo złapać oraz zadba, żeby twój majątek signora, był cały.
- To dobre pomysły. Trzeba się go jak najszybciej pomysł, nim komuś naprawdę stanie się krzywda.
- Agnese spojrzała smutno na obite biodro Gilli.
- Załatwię to jeszcze tego ranka.
- Ja także
- dodała Gilla odkładając wreszcie list. - Chyba naprawdę cię nie lubi. Pytanie brzmi jednak, czy robi to sam, czy wszyscy Pazzi? Kto wie, czy nie robi tego wbrew swoim, którzy mogą nawet nie wiedzieć.
- Jest gdzieś kantor Pazzich, jak pamiętam
- stwierdził markiz - tych spotkanych na uczcie - przypomniał. - Wydawali się przyjaźni, jakby niczego im nie powiedziano.
- Nie wiedzieli, że jestem Medici.
- Agnese wyszczerzyła się. - Nie mówię, że wszyscy są źli, ale dla mnie Pazzi to jak dla was Orsini. Widziałam, co przez lata robiono mojej rodzinie i niestety… - Agnese odwróciła wzrok. - Nienawidzę ich.
- Jednak jeśliby ich dyskretnie podejść, może mają jakieś informacje, nawet nie wiedząc, że są właśnie użyteczne
- stwierdził markiz. - Zresztą to był jedynie pomysł. Poczekajmy, może owa nagroda skusi kogoś, bowiem nie wierzę, żeby takie pieniądze nie zadziałały wcale - Agnese dostrzegła, że Alessandro leciutko się oblizuje intensywnie wpatrując w jej cycuszki.
- Rozmowa z nimi też jest dobrym pomysłem, po prostu… - Agnese uśmiechnęła się. - … potwornie nie mam na to ochoty.
- Wobec tego po prostu poczekamy na wyniki naszego polowania. Teraz zaś się po prostu kąpmy.

- O tak, wspaniale - ułożyła się w wodzie Gilla, kładąc się w wodzie po szyję. Leżała rozluźniona, zaś markiz spojrzał na swoją ukochaną.
- Połóżmy się także. Chwila moczenia cudownie wpływa na wypoczynek - przyznał.
Agnese była jednak wyraźnie skupiona i zaniepokojona. Mimo, że wampirzyca nie chciała tego przyznać, martwiła się. Może pograła sobie za ostro z Pazzim, a może za słabo. Trzeba było go od razu zabić. Jak zwykle gdy się zastanawiała zaczęła przesuwać palcami po miejscu, gdzie normalnie byłby jakiś wisior. Gdy pomyślała, że naraziła innych swoją porywczością… przygryzła wargę. Co jednak się stało, to się nie odstanie. Stłuczonego jajka się nie udaje posklejać. Trzeba więc było zastanawiać się, jak zapobiec skutkom. Pewne było tylko, że żadne tłumy, ani bandy po tej bitwie nie zdecydują się uderzyć na Palazzo di Venezia. Plotki bowiem o tym, co się tutaj stało rozejdą się błyskawicznie. Niewątpliwie bardzo wkurzając Pazziego. Prawdopodobnie teraz będzie jakiś najemnik z kuszą lub ktoś podobny.
- Może Kowalski wiedziałby, jak znaleźć tego łajdaka? - zaproponował nagle Allesandro. - Można zna jakieś odpowiednie sztuczki?
- Nie chcę przez chwilę o tym myśleć…
- Wampirzyca osunęła się pod wodę i nim markiz zdążył zareagować przytuliła się do niego na wysokości bioder, układając swój policzek na jego męskości. Agnese najwyraźniej potrzebowała teraz ciszy i czułości. Rzeczywiście mogła pod wodą je znaleźć. Tam była cisza. Gilla popatrzyła chwilkę, ale machnęła ręką lekko wzburzając taflę wody. Pewnie założyła, że to naturalne, iż narzeczeni najpierw są razem i ona zawsze będzie jednak kimś dopełniającym. Chociaż niewątpliwie ważnym. Natomiast markiz ułożył dłoń na falujących pod wodą blond włosach wampirzycy. Kobieta poczuła także, że na jej policzek to męskie coś zaczęło leciutko drgać oraz reagować. Jeszcze niezwykle symbolicznie, jednak czuła owo drobniutkie drgnięcie. Powoli przesunęła nosem po męskości. Nie musiała oddychać, nie musiała się też spieszyć. A chciała odciągnąć myśli. Powolutku wynurzyła się, przesuwając przy tym kolejnymi centymetrami swego ciała bo męskości markiza. Objęła mężczyznę i spojrzała na Gille.
- Chodź tutaj i też mnie obejmij, dobrze?
- Po prostu przytulmy się
- pojęła Gilla podchodząc do Agnese oraz lokując się koło niej. Markiz objął ją, zaś z drugiej strony ghulica. Czuła ich mocny, wspierający oraz ciepły dotyk. Wprawdzie uniemożliwiał specjalnie jakieś ruchy, jednak było jej naprawdę miło.
- Damy sobie radę - wyszeptał. - Mamy siebie.
- Będzie dobrze, signora
- potwierdziła ghulica. - Nie można pieścić każdego drania. Będziemy ostrożni, zas on także musi być. Popełni błędy, jeśli zaś jest tutaj, to już jest nasz. Markiz proponował poszukiwanie ludzi, którzy spróbowali namówić innych na atak. Szukajmy także pana Philippo.
- Racja, 10 dukatów to solidna suma. Ktoś go zdradzi, szczególnie kiedy zamiast 10 zaproponujemy 100
- rzucił faktycznie gigantyczną dla zwykłego człowieka kwotą.
Agnese było dobrze. Ich głosy ich dotyk. Jest z nimi bezpieczna… oni też będą z nią bezpieczni. Bez słowa wtulała się w markiza. Pozostałym także chyba było na tyle miło, że nie mieli ochoty się ruszyć. Wydawało się wszystkim, że obecnie cały Rzym ogranicza się do owej łaźni, zaś wszyscy jego mieszkańcy do trzech osób: dwóch kobiet oraz mężczyzny.
- Mam jeszcze jedną ideę - odezwał się markiz. - Według mnie jest szansa, że Pazzi będzie chciał przekupić kogoś w pałacu. Przekażę swoim ludziom, żeby zgodzili się na wszystko oraz dyskretnie powiadomili mnie lub którąś z was, a podwoję ofiarowaną im nagrodę. Wtedy mielibyśmy go wręcz na widelcu.
- Yhym…
- Agnese pocałowała skórę mężczyzny. -... Spytam wampirów, czy może, Pazzi nie pracuje dla, któregoś z nich i tak zbyt długo unikam kontaktu z tutejszym światkiem. - Poruszyła pośladkami czując na skórze intymne włoski Gilli. - Tak chętnie pozostałabym w tym “kokonie”.
-Nie tylko ty, signora …
- uśmiechnęła się Gilla. chyba ghulica mniej się przejmowała tą sprawą, niżeli jej florencka pani. Zaś markiz po prostu obejmował ją, tulił i całował jej włosy.
- Póki co, pewnie liczył, że tłum wedrze się do pałacu i dobierze się do wszystkich mieszkańców. Będzie zawiedziony, ale wiecie co, mam pomysł - nagle odezwał się markiz. - Rozpuśćmy pogłoskę, że rzeczywiście podczas ataku były ofiary, także kobiety, nawet damy. Oczywiście bez szczegółów. Pazzi nie będzie wiedział, czy pomysł mu się udał, czy nie. Będzie próbował się dowiedzieć, wypytywać … dokładnie wtedy byśmy go … - uśmiechnął się przygryzając wargi. Także chciałby dorwać drania, który targnał się na jego narzeczoną oraz jego służbę.
- Mogę nawet udać ranną. Jutro mogłabym opuścić pałac w opatrunku… choć to będzie zbyt jawne. Najlepiej bym w ogóle się nie ruszała by pobudzić jego ciekawość. Tyle że… - Agnese zamyśliła się. - .. powinnam odwiedzić niebawem księżną.
- Oczywiście, ale opatulona tak, że nikt cię nie pozna. Zaś ranną, doskonały pomysł. No wiesz rana pozornie niegroźna itd.
- Pomyśl signora, będziesz mogła więcej czasu spędzać w łożu
- przypomniała jej ghulica - skoro masz udawać padniętą - uśmiechnęła się lubieżnie.
 
Aiko jest offline