A, jeszcze mi się przypomniało, choć to pewnie oczywiste. Banda u ludzi gór to szeroko pojęte zbóje, a kapłan miał z nich najlepsze gadane to podał się za duchownego. Winy mieli wszyscy po równo. Skarby to ich łup, uciekali w te tereny podejmujac ryzyko, chicieli przeczekać i ruszyć dalej. To oni zabili poprzednią kapłankę