Po nocnej biesiadzie, podczas której bohaterowie usilnie starali się z pomocą wina zapomnieć o troskach dnia poprzedniego, nastał kolejny słoneczny dzień. Tarantia budziła się do życia, a do „Jelenia i Jałowca” zawitały nowe plotki i informacje związane ze sprawą, w jaką zamieszani byli awanturnicy.
Gdy w karczmie trwała zabawa, na ulicach miasta działy się rzeczy straszne. W dokach rozsierdzony tłum wtargnął na podejrzanie wyglądający statek, którego załogę stanowili głównie Shemici i wymordował marynarzy oskarżając ich o rytualne mordy w imię Asury. Powieszono też trzech sklepikarzy Vendhyian, a ich dobytek doszczętnie zrabowano. Mówiono też o znalezieniu okaleczonego ciała młodzieńca, na którym widniały symbole i znaki łączone z kultem Asury. Tuż pod miastem, pewien człowiek, oskarżony o sprzyjanie heretykom utopił się w rzece podczas ucieczki przed sąsiadami. Jego dom został spalony, a żonę i dwie córki zgwałcono. Jakby tego było mało, ktoś widział na delvyńskim cmentarzysku zamaskowane postaci, w habitach, które bezsprzecznie rozpoznał jako przynależne duchownym Asury. Nic więcej nie wiedział na ten temat, gdyż uciekł w trosce o swoje życie. Były też działania godzące bezpośrednio w kapłanów dobrego boga Mitry – na jednego z nich nasłano zabójców, którzy jednak nie zdołali dokonać mordu. Zdołano ich zabić, a na ich szyjach znaleziono asurańskie talizmany…
Bohaterowie po spożyciu późnego śniadania wrócili do swoich kwater, aby przygotować się do wyjścia i poszukiwań Constantusa, gdy do pokoju ktoś zapukał. Zrobił to bardzo dyskretnie, tak że niemal nie było słychać pukania. Po chwili zapukał znowu.