Tek był zaniepokojony zniknięciem Veriene. Nie miał jednak czasu na szukanie jej, czy zastanawianie się nad tą sprawą, musieli coś ze sobą zrobić przez noc, bo po całodziennych poszukiwaniach wątpił w ich możliwość ruszenia w stronę zamku. Był głodny, spragniony i senny, aczkolwiek dwa pierwsze były dla niego mało ważne, był do tego przyzwyczajony.
- Pójdę z tobą, sądzę, że razem poradzimy sobie znacznie lepiej. - Powiedział Tek w odpowiedzi na słowa Posva. - Mój łuk i magia napewno się przydadzą. Chyba, że wolisz iść sam. Wtedy możemy pójść oddzielnymi drogami.
Spojrzał na grupę.
- W międzyczasie reszta mogłaby rozpalić ognisko i nabrać wody. Felix, zdaje mi się, że nie miałbys problemu z załatwieniem wiadra wody z tej studni tak, żeby nikt nie zauważył. - Uśmiechnął się. - A z ogniskiem także nie powinno być problemu.
Odwrócił się spowrotem do Posva i spojrzał na niego wyczekującym wzrokiem.
- To jak? |