Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2018, 15:35   #571
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Bo to symbole przelanej krwi oraz odebranego życia w imię czego?- wzruszył ramionami. -To przeszłość Venoro. To już przeszłość.- rzekł.
- Przelanej krwi... - powtórzyła po nim, powoli i cicho wypowiadając słowa, jakby chciała dotrzeć do sedna tego co to znaczyło. Znów popatrzyła na miecz, którego widok wywoływał emocje, jakby za nim tęskniła, jakby widziała go po długiej i trudnej rozłące. Spuściła głowę i usilnie starała się przypomnieć to, co chyba tak naprawdę starała się zapomnieć. Przynajmniej tak to wyglądało z wypowiedzi Arla. Podniosła spojrzenie na niego i objęła jego ramię.
- Jesteśmy tu sami? W tym zamku? Tylko ja, ty i... Kala? - zdrobnienie imienia dziewczynki brzmiało jej bardziej odpowiednio. - Ten zamek jest nasz?
-Tak. To nasz zamek, choć nie jesteśmy tu sami. Jest sporo służby, ogrodnicy, koniuszy, kucharze, sokolnik, nauczyciele małej i zarządcy.- wyjaśnił, niewzruszony zanikiem pamięci swojej kobiety.
To brzmiało jak całkiem spory sztab ludzi, który im usługiwał.
- Czy mam tak często? - zapytała. - Zapominam, ale wraca mi pamięć, prawda? - zapytała go z nadzieją w głosie.

Arlo przytaknął lekko głową i objął Venorę w talii.
-Czasami zapominasz, czasem budzisz się w nocy z krzykiem, wracając w koszmarach pamięcią do przeszłości. Wolę ci przypominać, niż uspokajać. To znacznie łatwiejsze…- odparł. -Chodźmy na zewnątrz. Jest piękna pogoda, szkoda marnować dnia na spacery po katakumbach.- zaproponował.
To nie brzmiało dobrze i Venora odniosła wrażenie, że dla niego było to jeszcze trudniejsze do zniesienia niż dla niej samej. Odetchnęła ciężko, wahając się czy pytać go o coś jeszcze.
- Katakumby? - zdała sobie sprawę z tego co powiedział. - Ktoś jest tu pochowany? - zapytała nim pomyślała czy warto wiedzieć.
-Tak, dwoje twoich najstarszych braci.- odpowiedział. -Chciałaś by rodzina była pochowana w jednym miejscu.- odrzekł ze zmieszaną miną, jakby spodziewając się żalu i smutku w reakcji Venory.
Owszem poczuła smutek, ale bardziej z powodu tego, że nie pamiętała ich. Owszem kojarzyła, że ma rodziców, braci, ale nie potrafiła określić nic więcej, nawet tego czy ci spoczywający w grobach byli jedynym jej rodzeństwem, ani gdzie są jej rodzice.
- Możemy pójść do nich? - poprosiła.

-Możemy, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Zawsze wpędza cię to w zły nastrój…- stwierdził Arlo.
Venora zdecydowała się zdać na jego ocenę. Znał ją przecież lepiej niż ona sama siebie, szczególnie teraz. Pokiwała głową, zgadzając się z jego decyzją.
- Jak umarli? - zapytała nie mogąc się powstrzymać przed tym by tego się dowiedzieć.
-Tak jak i ty kilka razy.- odparł niespodziewanie. -W boju, służąc niby wyższym celom.- zamilknął i dał jej czas na przetrawienie tej informacji.
Venora uniosła brwi w zdumieniu przyglądając się jego twarzy, chcąc dopatrzeć się żartu może metafory. Ale on był poważny. Wydawało jej się, że umiera się raz, a dobrze i po tym jest koniec. Otworzyła usta chcąc zapytać jak to możliwe, ale zamiast tego odwróciła się i popatrzyła na Pożogę leżącą w wyciągniętych ramionach pięknej zbroi. Z wysiłkiem próbowała przypomnieć sobie. Przymknęła oczy.

Wizja przyszła niespodziewanie, było jak błysk pioruna na ciemnym, bezgwiezdnym niebie, który na krótką chwilę rozjaśnił horyzont by zaraz znów ustąpić ciemnościom. Wspomnienie było krótkie, ale wyraziste. Potężna istota, roztaczająca wszędzie energię zła, zamachnęła się olbrzymim toporem i wbiła go prosto w jej pierś. Ostrze przedarło się bez większego oporu przez płytę napierśnika i strzaskało jej doszczętnie klatkę piersiową. Był ból, a po nim ciemność i nic więcej. Venora szybko otworzyła oczy. Odruchowo położyła dłonie na swojej piersi, czując na niej ucisk i dziwną duszność. Nawet na krótką chwilę poczuła metaliczny smak krwi w ustach. Nerwowo rozejrzała się po pomieszczeniu. Teraz stało się ono dla niej podobne do tego, w którym ją zabito. Tam też były katakumby.
- Wyjdźmy stąd - nagle zapragnęła wydostać się z tego miejsca.
Arlo skinął głową i ruszył przodem, wyprowadzając Venorę w kierunku schodów, a następnie na górę. Po chwili dotarli na parter, gdzie wszystko lśniło i imponowało kunsztem wykonania. Bez wątpienia było tu znacznie przyjemniej niż tam na dole. Venora nerwowo łapała powietrze, by zwyciężyć z doskwierającymi jej dusznościami.
-Wiem, że to co czujesz nie jest dla ciebie łatwe i przyjemne. Ale niebawem to minie.- oznajmił kładąc ręce na jej ramionach.

Czarnowłosa przytuliła się do niego, kryjąc twarz w połach jego szaty. Ciepło jego ciała i cierpliwy ton głosu uspokajały ją. W końcu zaczęła normalnie oddychać, choć ucisk na mostku nadal całkiem nie minął.
- Opowiedz mi proszę o Kali - szepnęła, chcąc posłuchać dla odmiany o czymś przyjemnym.
-Mała ma siedem lat. Poczęliśmy ją, kiedy jeszcze byliśmy na usługach królestwa. Kiedy ją urodziłaś nasze życie zmieniło się diametralnie. Za zasługi królowa podarowała nam tytuł szlachecki oraz przyznała ten zamek.- opowiadał powoli kierując kroki w stronę ogrodu.
-Mała szybko się uczyła i chłonęła świat. Od zawsze była dla ciebie wszystkim.- mówił to uśmiechał się lekko pod nosem. -Nigdy nie chorowała, nigdy nie sprawiała problemów. Potrafi czytać magiczne słowa, a szabla trzyma się jej małej rączki jakby urodziła się szermierzem.- opowiadał z fascynacją. -Zwierzęta jej się nie boją, a służba kocha ją tak mocno jak my.- spojrzał Venorze głęboko w oczy.
Faktycznie słuchanie o córce było kojące. Czarnowłosa mimowolnie uśmiechnęła się, a serce wypełniło się dumą jaką czuła za każdym razem, gdy temat schodził na małą Kalasir. Venora miała małe wrażenie jakby wspominane przez Arla wydarzenia były dla niej na wyciągnięcie ręki, ale nadal znajdowało się za jakąś barierą.
~ Wdała się we mnie ~ sparafrazowała w myślach słowa swojego ukochanego.
- I nie ma koszmarów? - dopytała nagle zmartwiona tym właśnie tym, że była tak do niej podobna.

-Nie. Wręcz przeciwnie. Ludzie z wioski przychodzą do zamku, bo obecność małej leczy choroby duszy. Ty jesteś jedynym wyjątkiem i nie potrafisz czerpać energii, którą mała emanuje. Przestudiowałem wiele ksiąg, ale żadna nie jest w stanie wyjaśnić tego co dzieje się z naszą córką.- wytłumaczył Arlo.
- Ważne, że nie dręczy jej to co mnie - odetchnęła z ogromną ulgą. Nie zmartwiło jej, że sama nie może poczuć błogosławieństwa jakie roztaczała Kalasir, bo gdyby był choćby najmniejszy cień tego, że w zamian za uleczenie jej duszy "szaleństwo" przeszłoby na małą... Venora nigdy by na to nie pozwoliła. - Nie powinna być sama, powinna mieć rodzeństwo - rzuciła bez namysłu, gdy w głowie pojawiła się jej myśl, że tak właśnie jest najlepiej, jakby na własnej skórze tego doświadczyła. Ale zanim mag mógł na to jakkolwiek zareagować, nagle zmieniła temat. - Co zrobiliśmy dla królowej? - zaintrygowało ją co było tak ważne, że w zamian otrzymali to wszystko co ją w tej chwili otaczało.
-Rozbiliśmy wszystkie znane nam komórki Kultu smoka w Cormyrze. Udało nam się przywrócić równowagę natury w Tilvertoon, które od kilku lat rozkwita na nowo. Twój oddział zwyciężył w bitwie z mrocznymi elfami, w południowo zachodniej części Cormanthoru. Z pomocą Silwera ścięliśmy łby pięciu wrogich królestwu smoków.- wyliczał bez większego namysłu. -Ale to było jeszcze przed narodzinami małej.- dodał. -Od czasu jak pojawiła się na świecie odłożyłaś swój miecz oraz zbroję i zamieszkaliśmy tutaj.-
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline