Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2018, 12:00   #22
Adr
RPG - Ogólnie
 
Adr's Avatar
 
Reputacja: 1 Adr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputację



House of Pink Garter, wieczór


- Dzięki. - Giordano skinął kobiecie, rozglądając się po lokalu za młodym, po chwili dodał gdy kobieta już odchodziła: - To gdzie ten Jerry? Najlepiej będzie jak z nim już pogadam. - mężczyzna rozejrzał się jeszcze po lokalu, czy aby ktoś nie zareagował na to imię.

Jerry jarał się samochodami i było to słychać nawet w jego piskliwym głosie. Ale luksusowego auta opisanego przez Giordano nie widział na parkingu “Podwiązki". Niewielu mógł gangsterowi pomóc.

Po kilkunastu minutach do Little Lou przyszło trzech barczystych ochroniarzy i powiadomili go, że pani Bouquet zaprasza go do siebie. Bo z nią omawia się sprawy dziewczyn pracujących w kabarecie. A nie rozpytuje sprzątaczki. Uprzedzili go od razu, aby zachowywał się grzecznie.

Sprawa się zdawała rypać, dla Giordano. Poinformował młodego żeby spokojnie na niego czekał, no chyba że go nie będzie cholernie długo. Strzeżonego bóg strzeże, czy jakoś tak mu matka mówiła przed pożarem. Tak czy inaczej, poprawił swój płaszcz i udał się na spotkanie z panią Bouquet.

Emanuelle Bouquet wypoczywa w jednym z salonów. Gdy tylko ochroniarze przyprowadzili na Giordano zapytała bez zbędnych wstępów:

- Szuka pan towarzystwa dziewczyny? Z takimi sprawami przychodzi się najpierw do mnie, bo ja tu rządzę. - powiedziała dobitnie i ostro. Lewą ręką opierała się na stoliku, a drugą co kilka sekund poprawiała włosy. - Myśli pan, że sprzątaczki zarekomendują panu lepsze towarzystwo niż ja. - uśmiechnęła się, ale to nie był przyjazny uśmiech. Widocznie była poirytowana i zerkała na młodego mężczyznę, który siedział w fotelu i czytał gazetę.

- Widzę, że pana zatkało. Wstydziłby się pan tak milczeć. A liczyłam, że szybko to załatwimy. Jak pan widzi mam teraz gościa. Niech pan przejdzie do pokoju obok i zaczeka. Andy poprowadź pana do Wendy. Ona się panem zajmie. - Burdelmama uśmiechnęła się i ułożyła palce w słuchawkę dając jakiś sygnał, który Andy wyraźnie zrozumiał, bo skinął jej głową i wyprowadził gangstera.

Luigi Giordano został zaprowadzony do ustronnego pokoju. Światło w pokoju było przytłumione, żarówki lamp chroniły czerwone abażury. Na środku pokoju stało wielkie łóżko z baldachimem na, którym leżała półnaga dziewczyna. Giordano został posadzony w wygodnym fotelu przed łóżkiem. Dziewczyna trzymała pistolet wycelowany w Giordano. Uśmiechała się słodko i nuciła piosenkę.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Y69nZWqsCy0[/MEDIA]

Luigi spędził noc z lufą wymierzoną w głowę. Próbował zasnąć w fotelu, ale zdecydowanie nie było mu wygodnie. Nad ranem pani Bouquet znudziła pozwoliła wypuścić Giordano z kabaretu. Luigi był zmęczony czuwaniem, ale wiedział, że ma się stawić o dziewiątej w Vito’s. Nie chciał rozdrażnić szefa. Doskonale wiedział że Mangano miał nieco bardziej drastyczne metody niż właścicielka kabaretu.





New Orlean Sanitarium, wieczór

Po rozmowie z pielęgniarką Lovell kręcił się w pobliżu szpitala. Dziennikarskie doświadczenie w rozmawianiu z ludźmi pozwoliło mu dowiedzieć się kilku interesujących faktów. Wszyscy oczywiście plotkowali o samobójstwie psychiatry. Lovell dowiedział się, że chodziło o rosjanina niejakiego Morozowa.

Jeden z pielęgniarzy wytłumaczył Lovellowi na czym polegają, tak zwane funerales pogrzeby z towarzyszeniem orkiestry. Grające najpierw smutno, gdy odprowadza się trumnę na cmentarz, ale w drodze powrotnej muzyka jest już zdecydowanie wesoła.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=-ZPZWZDlkaY&feature=youtu.be[/MEDIA]

Jedna z pielęgniarek poradziła Lovellowi:

- Jeśli pan chce porozmawiać z dyrektorem to proszę przyjechać jutro i powiedzieć, że jest pan przedstawicielem konsorcjum Moorhouse’a. Widzi pan ten cały Moorhouse to człowiek, który może być naszym drugim Blackwood'em. Jeśli wie pan, co mam na myśli. - wskazała długim palcem na portfel wystający z kieszeni jednego z pacjentów.

Dyrektor Virgil Wollstonecraft w tym tygodniu oczekiwał na przybycie dwu zacny gości Podobno liczył, że uda się przekonać innych ludzi i pozyskać nowych sponsorów. Bo przecież nikt nie zagwarantuje, że spadkobiercy Blackwooda nadal będą wspierać szpital. A utrata tak hojnej dotacji mocno podkopie podstawy finansowania szpitala. Wollstonecraft szczególnie wyglądał wizyty kogoś od pana Moorhouse. Ale jak na razie dyrektor na próżno wpatrywał się w wielkie, przestronne okna szpitala.
 
Adr jest offline