Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2018, 13:54   #187
Bergan
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Wirkucipałek, Zbysiu, Partridge
Nigdy nie wiadomo, co odwali człowiekowi, gdy śmierć z płaskostopiem nieubłaganie się zbliża. Dowodem na to było dość ciekawe zachowanie krasnoluda, który postanowił zostać pączkiem cyrkowym, aby ułatwić sobie salwowanie się ucieczką. Elf i magus oglądali jakże zgrabne okrążenia wzdłuż linii poligonu broni biologicznej, którym był ów klozet, chociaż musieliście przyznać, że niby to było śmieszne, ale jednocześnie zbierało się na solidnego bełta biorąc pod uwagę to, że krasnolud dotykał tejże powierzchni swoim wyciągniętym ozorem. Jako istoty nadzwyczaj ępatyczne, poczuliście prawdopodobnie ten sam niesmak w ustach co Wirkucipałek.

Ostatecznie z zakładanego planu uporządkowanej ewakuacji wyszedł chaotyczny bieg po życie, zupełnie jak w przypadku starych panien, mających z natury rzeczy wolne każde popołudnie i weekend, rzucających się na wyprzedaże pończoch z zeszłego stulecia, które ktoś od niedawna nazywa "z zeszłego sezonu". Relatywizm czasowy, jak widać, jest zjawiskiem znanym już nie tylko wybitnym naukowcom, którym o kilka elektronów za dużo przydzwoniło w czerep, ale też niższym warstwom społecznym tak chlubnie i nieskazitelnie mieniących się "kupcami" lub "ludźmi uczciwego interesu".

Wyszło to tak: Zbysław ujrzawszy zbliżającego się demona rzucił się w kierunku cuchnącego wolnością kibla, ale trafił w krasnoluda, których miejscem, w którym plecy tracą swą szlachetną nazwę zaczopował ujście. Nastała przeraźliwa chwila ciszy, w której każdy patrzył na każdego (Partridge bardziej w kierunku spłuczki, bo myślał, że to twarz Zbysia - ujrzał podobieństwo, stąd pomyłka) i nie chciał być pierwszym, który powie "Zginiemy". Wtedy słyszalny był chrzęst i po chwili obaj panowie, spleceni w klozetowym uścisku ciał, runęli z całym kiblem i kawałkiem posadzki w dół. Elf niewiele myśląc skoczył za nimi, czując powiew rozpędzonego do czerwoności cepa bojowego nad obolałą głową. Bogdan kopnął jeszcze demona w kostkę i ruszył za resztą drużyny.

Demon został sam w pomieszczeniu. W sumie tamtych nie zamierzał gonić, gdyż nawet demony nie były na tyle szalone, aby dotknąć ściany odpływu w krasnoludzkim sraczyku, gdyż mogło się to skończyć porażeniem mózgu albo nieznaną ludzkości chorobą układu trawiennego. Zasadniczo na 100% pewna była śmierć. Nie przeszkodziło to jednakże funkcjonariuszowi przy okazji skorzystać z kibelka, ponieważ jego widok mocno pobudził do działania jelita napakowane poranną owsianką orkszową (taka owsianka ukręcona z orka).


Ciemność, wizg powietrza, smród i pierdolnięcie w wodę z mocą grubego ogra skaczącego na bombę do dmuchanego baseniku dla dzieci - tego doświadczyliście w czasie szybkiego lotu w dół.

W trakcie lotu Zbysiu i krasnolud rozszczepili się, a magus, jako wybitnie nieskoordynowany spadochroniarz i pływak idealnie ciapnął na dechę plecami w taflę wody. Trochę wyszły mu gały z orbit, ale były tego zdarzenia dwa plusy: czerwona opalenizna na najbliższe 48h i fakt, że poranione genitalia nie przyjęty impetu. Tak więc nie ma tego złego...
...i jeb uderzył z rozkroku w wystający z dna kamień.
Czyli jaja załatwione.

Partridge z większa precyzją wpadł na główkę do wody - w końcu smukła sylwetka, aerodynamiczne kształty i teoretyczne wyczucie zgrabności, jednakże słabe przyczepy w karku spowodowały, że głowa mu się nieco odgięła i coś strzeliło w kraku. Ale spokojnie - żyjesz, elfig, a ból kręgów szyjnych to nie pierwszy i pewno nie ostatni.

Najwięcej szczęścia, ponieważ był najgłupszy, miał Wirkucipałek. Posiadanie sylwetki zbliżonej kształtem do idealnej kuli (całość psuło posiadanie kończyn i pustego łba) sprzyjało wpadaniu do wody na bombę. Fakt, że pływasz tak samo dobrze jak różniczkujesz nie sprzyja nazbyt Twej sytuacji, w której chcesz oddychać, ale zamiast powietrza masz wokół siebie megalitry czegoś, co można z grubsza nazwać wodą. Nic to, gorzej w życiu bywało, na przykład jak wtedy, gdy pomyliłeś olej roślinny z zaparzoną herbatą i schabowe nie smakowały rasowym, przejaranym tłuszczem lecz teiną.

Wasza podwodna gehenna trwała stosunkowo krótko. Nałykaliście się wody, od zapachu której można nabawić się wstrętu do samego siebie, poobijaliście o wystające z dna kamienie, ale za to uszliście cało z pogromu krasnoludzkiej placówki.

Po jakimś czasie nurt się uspokoił, każdy już płynął na powierzchni, pokasłując lub jęcząc od nabawienia się ran obuchowych i szarpanych. Potem zobaczyliście światełko w tunelu i spokojnie runęliście w dół zgodnie z ruchem wodospadu. Nie był to duży wodospad, raptem sto metrów, więc Wasze pikawy nie zdążyły przejść porządnego zawału.

Gdy cudem nie rozbiliście się o dno po owocowym locie, nurt wypchnął Was na prawy brzeg. Rzeczka nieduża, można przejść ją z wodą do łydek, więc przy okazji porysowaliście sobie twarze, plecy i pięty w przypadku członków ekipy zasuwających nago. Ale żyjecie. Nawet Bogdan, który zrobił sobie szybko masaż serca, gdy zauważył, że zatrzymało mu się krążenie.

Jest późne popołudnie. Jest w miarę ciepło. W pobliżu nie ma demonów, najebanych krasnoludów wciskających na siłę spiryt w usta, wilków, strzyg, taksówkarzy z lewymi taksometrami, armii nieumarłych i brzydkich kobiet (ładnych też nie ma), a jakieś sto metrów wzdłuż brzegu, na którym stoicie, znajduje się jakaś stara chatka. Chyba nikogo w niej nie ma, bo jeszcze nie zaczął do Was szyć z łuku ani straszyć sądem grodzkim za bezprawne wtargnięcie na posesję i do tego obnażając się w celu zdeprawowania tutejszej młodzieży i starszych pań.

Podsumowując: jesteście mokrzy, poobijani, głodni, tchórzliwi, w niektórych przypadkach Wasze ubranie stanowi papier toaletowy zdolny heblować na zimno stal nierdzewną.
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!
Bergan jest offline