Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2018, 15:30   #127
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Andrzejek stawał okoniem i leciał przez ręce jakby chciał zrobić na złość Vinceowi. Drzwi szczęśliwie były otwarte więc obaj z Andrzejkiem wtarabanili się do środka. Tam posadził go przy stole, niestety Andrzejek ani myślał siedzieć. Chylił się ku upadkowi najwyraźniej czekając jak tylko Vione spuści go z oka.
Grubas dał znać reszcie i byłby ruszył do drugich drzwi gdyby nie nagły cios miotłą. Zamroczyło go z lekka, siwa i przygarbiona babuleńka poprawiła drugi raz.
- A masz psi dzwońcu! Ty obszczymurze ty! Wynocha z domu i zabieraj tego drugiego.
A ten drugi wykorzystał nadarzającą się okazję, spłynął rucham zwinnym niczym łasica na podłogę.
- Oż ty kurwa… - zdołał stęknąć Vince, a potem wypierdolił o Andrzejka. Kolejne ciosy miotły spadały na jego głowę.


Ran brak, przynajmniej na ciele
Masz -1 do wszelakich testów jeśli chcesz działać, no chyba że przeprosisz panią i wyjdziesz


Tłumek gapiów otoczył miejsce zdarzenia. Ktoś wołał straż, ktoś kazał łapać zbójów, choć na wołaniu się skończyło. Ktoś tam zdecydował, że nie ma co tu stać, bo patrząc na pyski prowodyrów to tylko można samemu po pysku zebrać. Albo i gorzej. Gdzieś w oddali rozległy się gwizdki strażników. Najwyraźniej postanowili urozmaicić sobie te piękne przedpołudnie.
 
Mike jest offline