Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2018, 19:01   #750
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Plan na pozbycie się rozsiewającego zarazę przeciwnika był wręcz genialny, jak wszystkie genialnie proste plany. Xenomorphus co prawda nie był za mocno zadowolony z tego jak miał się rozprawić z przeciwnikiem, jednakże rozkaz jest rozkaz i w egzekwowanie planu przygniecenia i zasypania przeciwnika włożył równie dużo zaangażowania co włożyłby w przypadku ataku. Podczas gdy zarażona hiena była zasypywana żywcem Dirith natomiast zastanawiał się kiedy Kiti odbije do końca. A może to jest wszystko w normie i dla kleryków takie zachowanie było najnormalniejsze na świecie.
Tak czy inaczej od stania i zastanawiania się nic się nie zmieni, dlatego trzeba było ruszać dalej. Tym bardziej, że bestia wykonała plan zgodnie z zaleceniami. Dirith ruszył więc spokojnie do przodu nadal pchając przed sobą Tuti. Co prawda nie należał do osobników z reguły chwalących innych, lub chwalących nie wiadomo jak mocno psa słuchającego poleceń, ale tym razem zdecydował się wystawić rękę do góry. Xenomorphus przyjął ten gest z radością i ochoczo łażąc po ścianach i suficie otarł się o wzniesioną ręką. Mimo, że drow nie starał się trzymać jej zbyt nieruchomo bestia ocierając się bez problemu unikała zarżnięcia ręki pana. Nawet kiedy o jego rękę ocierały się podłużne, ostre jak brzytwa szerokie kolne znajdujące się na grzbiecie ogona jego bestii.

-No dobra, to jak już wszyscy w zasięgu kilometra albo i więcej o nas wiedzą, nie dawajmy im więcej telegramów kiedy się do nich zbliżamy i dokąd idziemy. Czytaj im ciszej się zachowacie, tym mniej będziemy mieli problemów. - Powiedział do wszystkich przechodząc po zakopanym przeciwniku.

Dalsza część drogi przebiegała sprawnie. Co prawda stare korytarze czasem zdawały się wyglądać jakby ostatnio ktoś postanowił się wprowadzić i zaczął odkurzanie, jednak nie było ci się tym mocno przejmować. Może jednak trzeba było, jednak Dirith nie zamierzał. Miał do znalezienia matronę i to tym celem zamierzał się interesować najbardziej. Przynajmniej dopóki hieny jeszcze żyły.
Słysząc narastające dźwięki Dirith zaczął poświęcać im coraz więcej uwagi. Jak się okazało były to krasnoludy beztrosko zachowujące się głośno. Dla niego dobrze, tym mniejsze szanse, że wrzask Kiti nie został usłyszany. Czyli istniała możliwość obejścia hałaśliwej przeszkody. Przynajmniej w teorii. W praktyce okazało się to mniej możliwe. Albo przynajmniej trochę pechowe jak się okazało przy spotkaniu kilku krasnoludzkich górników.

Tutaj nie było wiele to gadania. Krasnoludy nie wdawały się w dyskusję i zaatakowały. W normalnym przepadku pozbycie się krasnoluda trudne nie było. Wystarczyłoby wykorzystać przewagę zasięgu i walka zdawała się być prosta. Dirith jednak zbytniej przewagi zasięgu nie miał, gdyż jego długie ręce dzierżyły sztylety jakich nie można było zaliczyć do kategorii krótkich mieczy. Z drugiej strony krótkie ręce krasnoludów trzymały kilofy, które mniej więcej równały wszelkie różnice w zasięgu. Jeszcze jednak pozostawał problem różnicy wzrostu. No i nawet jeśli Dirith miałby przewagę zasięgu, to jak zwykle nie zamierzał cofać się o krok aby tą przewagę utrzymać.
Wszystko wyglądało na to, że hieny i on był pierwszym celem ataku. Nie zastanawiając się więc za mocno drow dobył jednego ze swoich sztyletów, obniżył pozycję i ruszył do ataku pchając przed sobą Tuti aby bez względnych skrupułów wykorzystać ją jako tarczę.
- Nie zabijać jeśli się da! - rzucił szybko.
Plan na tą walkę był jednak prosty. Wystarczyło wybić krasnoludy z rytmu i wyeliminować z walki. Dlatego zamierzał pchnąć Tuti w stronę krasnoluda atakującego jego. Przy odrobinie szczęścia atakujący go brodacz będzie zaskoczony wepchnięciem się innego celu niż zamierzał przez co przez krótki moment będzie wybierał między zmianą celu lub zignorowaniem przeciwnika na własnego drodze co tak czy inaczej da Dirithowi czas na skuteczny atak. Dodatkowo zamierzał wykorzystać Tuti nie tylko jako tarczę ale i taran mając na celu przygniecenie przeciwnika po czym mógł spokojnie wycelować i uderzyć. Uderzenie miało zostać wyprowadzone rękojeścią sztyletu i wycelowane w skroń aby pozbawić przeciwnika przytomności. Albo w szyję aby pozbawić go oddechu. W ostateczności miało to być dźgnięcie w jedną z rąk aby utrudnić mu wymachiwanie kilofem.
Z drugiej strony pozostawał krasnolud wycelowany w Tuti. Tutaj Dirith również liczył na zawahanie na tej samej zasadzie jak w przypadku jego celu. Było do przewidzenia, że kiedy Tuti okaże się niedostępna to przejdzie na inny pobliski cel, którym najprawdopodobniej był Dirith. I tutaj na scenę wkraczał Xenomorphus posiadający zdecydowaną przewagę w zasięgu nad krasnoludami. Przynajmniej miałby gdyby walka nie toczyła się w ciasnym korytarzy, który nie pozwalał na stu procentowe wykorzystanie tej przewagi. Jednakże ogon był wystarczająco długi, aby spróbować dźgnąć nim w ramiona przeciwnika. Co prawda Xenomorphus mógł przepchnąć się aby spróbować ugryźć brodacza, albo może nawet połknąć żywcem w całości w zależności który komplet zębów zostałby użyty. Jednak po wystawieniu go na pierwszą linię na przeciwko czterem krasnoludom mogło zakończyć się rozpryskiem kwasu wcześniej niż Dirith na to by pozwolił. Dlatego z uwagi na przydatność jego bestii trzeba będzie sprawę załatwić nieco bardziej taktycznie.
No i oczywiście przy tym wszystkim trzeba będzie uważać aby się o te brodate knypki nie potknąć gdyż po upadku znalazłoby się na zdecydowanie niedogodnej pozycji i poziomie, na którym krasnoludy mają zdecydowaną przewagę.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline