Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2018, 20:16   #203
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację


Wilkołak potakiwał głową, wsłuchując się w żądania, niechybnie pochodzenia anielskiego i cudownego, Jeżyka, który reagował także na Zeusa. Ciekawe czy też na Jezusa i czy za każdym razem, czy Franka miał po prostu szczęście upalonego? Będzie to musiał sprawdzić przy innej okazji…
Ale zaraz, zaraz… czy on w ogóle dobrze widział i słyszał, czy może faktycznie zjarał się dymem, który stał, niczym murem zastygłego betonu, i nie chciał ulecieć z pokoju?
Kim był Obsesrerwujący Jaskółki i skąd przeświadczenie, że nie jest człowiekiem a wilkiem… przynajmniej dla innych ludzi… w sumie nieludzi także.
Kure balans Graba wieź ty się otrząśnij! Co ty? Pierwszy raz masz do czynienia z halunami po grzybkowo-roślinnymi?

- Żeby jeżyki miały gdzie spać i co jeść… tak, tak… wybuduje im przystań będą miały i domek i norkę, zamontuje bezpieczne drabinki i nawet zjeżdżalnię… eeee kładkę, kładkę znaczy się. Będą też miseczki z kocią karmą oraz dżdżownice i poidełko - odparł naprędce mężczyzna, łapiąc się obiema dłońmi za głowę, mierzwiąc sobie włosy.
-Lidle… lidla… lidl… chodzi o sklep? Reklama. Cukru. Cukru jakiego… w kostkach? Krysztale? Sypanego? Czy to cukier biały, czy trzcinowy? - Zmiennokształtny odwrócił się na chwilę za siebie, by sprawdzić postępy prac rozbiórkowych nielegalnej „zabudowy”.
Dresy się kuły w pocie czoła, a wyrazy na ich niezmąconych myślą twarzach, świadczyły o tym, że jakaś cząstka człowieczeństwa zaczynała w ich mózgach się przebudzać. Być może chłopaki przypominali sobie zajęcia z fizyki, lub chemii… albo wu-efu, co by poradzić sobie z kłopotem jaki przed nim „wylano”.
- Eeeeh… skąd ja ci załatwię reklamę? Jestem tylko weterynarzem… nawet nie miałem z tego zajęć eceterów na studiach! - Głośno myślał zmiennokształtny, zjeżdżając dłońmi po twarzy. W końcu doznał olśnienia, lub po prostu wpadł na szalony plan, zhakowania komputera Lidla… czy… tego kogoś kto tym zarządza. Sam się na tym nie znał, ale taki informatyk… taki ynteligent od cyferek… a do tego mag, ściśle technokrata? - Dobra… dobra… mam plan… spróbuje dobra… zasadzić też zasadzę. Nasionka. Drzewko. Jakbłka znaczy się, nie maryśkę, po co ja to powiedziałem? Dzięki wielkie po pomoc…

Zapominając o stosownym pożegnaniu, Franka wypadł z pokoju do drugiego… z drugiego do trzeciego.
- Gdzie jest kuchniaaaa… - wydarł się zza ściany, kręcąc się w amoku. - potrzebuje kuchn… MAM! ZNALAZŁEM!
Dopadając jakiegoś w miarę czystego noża i równie mało zapyziałego talerza Franciszek umył i pokroił na ósemki Magiczne Złote Jabłuszko od świętego duszka, następnie starannie wydobył gniazda z cennymi nasionkami, które zawinął w kawałek gazety, staranie zaciskając ją w kulkę, którą upchnął sobie do kieszeni. Wyjął z torby weterynaryjnej także fiolkę z multiwitaminą dla suk w ciąży i położył obok owocu, zanosząc go do swojego „pacjenta”.

- Dobra stary słuchaj… mam tu taki lek… musisz go wziąć, ale nie możesz go łyknąć na czczo… zjedz więc najpierw jabłk… - Dalej nie musiał jednak tłumaczyć, bo „Macher” chwycił za talerzyk i władował sobie cztery pół ćwiartki do gęby, głośno przeżuwając. Przełknął. Wpakował kolejną porcję, dopychając różową tableteczką z odciśniętym pieskiem na samym środku i po chwili na talerzu nie zostało ani śladu po owocu.
Franka odetchnął z ulgą, ale i przyglądał się z napięciem ogorzałej facjacie złamasa, oczekując… cudu.


 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline