Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2018, 08:14   #611
Morel
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Stare dobre krasnoludy. Nie licząc odosobnionych przypadków - które niestety reprezentował jego towarzysz broni - zawsze można było na nie liczyć w poszukiwaniu pięknie mieniącego się refleksami światła ogniska denka butelki. Glorm na szczęście należał do tej zacniejsze grupy. Już na sam jego widok poprawił się Olegowi nastrój. Wieczór spędzony na żartach, opowieściach i śpiewanej poezji był tym, czego Frietzowi brakowało.

- To jedna z niewielu dobrych stron wojny. Dobrze się o niej śpiewa. - Oleg zagadnął sięgając po ledwo zaczętą flaszkę po skończonej pieśni, w której dzielnie, towarzyszył mu kompan - To co prawda moja pierwsza, ale o wielu już słyszałem. Od twoich krewniaków w większości. Jeden się wołał Velir, tak Velir. Pamiętam. Mówił, że żyje z wojny i że uwielbia oblężenia. He he. Nie chciał się dzielić bimbrem. Nie wiem co tam popijał, ale miał taką swoją ładną menażkę i się nią nie dzielił. No.
- Tak, Tak i pewnie szedł na pierszej linii siepając biednych ludków przed sobą.
- Co? A nie nie. On się najmował jako ten broniący. Też mówił na siebie, że jest inżynier. Pamiętam, że mówił, że ma taki patent, że bierze największe koła jakie są w mieście montował do nich jakieś ciężarki i.. żygoskopy im robił? W każdym razie oblepiał je jakąś smołą czy czymś takim podpalał i spuszczał rozpędzone z murów. Mówił, że lubił patrzeć, jak przetaczają się przez pole chlapiąc ogniem miażdżąc i podpalając wszystko na swojej drodze.
Dziwny był.
- Płonące koła mówisz...


------------------------------

Oleg otrząsnął się jak kokoszka z porannej rosy. Wyprostował trzaskające stawy i przyciągnął do siebie ramiona. Kulejąc podszedł do Salefika, zmarszczył się i zmrużył oczy przed oślepiającym słońcem. Rozejrzał się wokół i spojrzał na banitę z tym swoim pytającym grymasem "czy ty też nie wiesz co tu robisz?". Sal jedynie pokręcił pobłażliwie głową i uśmiechnął się w stronę horyzontu. Oleg odwzajemnił uśmiech i również skierował przymrużone oczy na kojący błękit nieba.

Ulga trwała jednak krótko, a pierwszy żwawszy ruch głową spowodował ból przypominając nieprzyjemną pobudkę. Wspomniał ciepło w myślach swego towarzysza Abelarda, który z radością wsparł by go w cierpieniu swą wiedzą i specyfikami.
Frietz przypomniał sobie, że jest ktoś, kto go zastępuje. Może znajdzie cosik dla niego w swojej apteczce.

Włóczęga wyrwał się z zamyślenia i począł przebierać nogami, które jakby nie stanowiły integralnej części jego zbolałego i przykurczonego w sobie ciała. Koniecznie chciał znaleźć cyrulika i liczył również, że spotka swego druha Gustawa i opowiedzieć mu o swoich przygodach za murami miasta.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 08-05-2018 o 08:20.
Morel jest offline