Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2018, 23:29   #141
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
- A apropo łoża… może się tam przeniesiemy? Miałam kogoś związać. - Agnese uśmiechnęła się odrobinę diabelsko.
- Zawsze uważałam, że ma pani genialne pomysły - stwierdziła Gilla odrywajac się od wampirzycy oraz wyskakując z wody. Zaczęła się wycierać. Zaś markiz wcale nie wyszedł sam. Wziął na ręce ukochaną i razem z nią wydostał się z basenu. Dopiero wtedy usadowił ją na ławie, podał ręcznik. Właściwie sam miał ochotę powycierać kobietę, jednak miał też ochotę na szybkie łóżko. Obydwa cele wykluczały się, więc wybrał ten ważniejszy. Chwile później wszyscy ruszyli do pokoju omijając służbę, która uprzątnęła już większość zniszczeń, poza zabrudzonymi ścianami, które można było tylko pomalować.

Elegancka komnata pięknej wampirzycy była zamknięta na klucz oraz non stop pilnowana, także podczas ataku. Dlatego pozostała nietknięta, podobnie jak inne okoliczne. Były tutaj wspaniałe meble, stoliki, szezlong, potworna masa bogactwa oraz szerokie łoże.
- Skarbie, w garderobie, po prawej stronie powinna być skrzynia z takimi jedwabnymi linami. Przyniósłbyś je? - Agnese uśmiechnęła się. Wspomniany przez nią przedmiot był raczej elementem dekoracyjnym, do podwiązywania zasłon i tkanin, ale teraz mógł nadać się idealnie. - A panią zapraszam na łoże. - Mrugnęła do Gilli.
Markiz natychmiast poszedł po liny przynosząc zaraz cały pęk. Chyba faktycznie był zainteresowany, co ona wymyśli. Ghulica zaś udawała skruszoną dziewoję.
- Czy mam się wcześniej rozebrać? - spytała przestraszona niby Gilla. - Ach, boje się, co mi zrobicie okrutni pogromcy?
- Kto tu jest pogromcą
? - Agnese udała zaskoczenie. - To zależy jak bardzo jesteś przywiązana do tych ubrań, moja droga. - Uśmiechnęła się niewinnie.
Przyjęła podane liny od markiza i uśmiechnęła się do niego ciepło.
- Ale ty skarbie musisz się rozebrać.
Gilla przewróciła oczami, jakby mówiąc: Wiedziałam! Zaczęła teatralnie zdejmować strój dochodząc wreszcie do sytuacji, jak ją mamusia porodziła. Zaś markiz zdziwiony spojrzał na Agnese, ale uśmiechnął się.
- Tylko ja? - spytał wesoło zdejmując strój.
- Co mam teraz uczynić? - spytała Gilla ściskając nóżki oraz kryjąc klasycznym kobiecym gestem piersi i swoje łono przed natarczywym spojrzeniem. - Proszę, nie bądźcie zbyt surowi, jestem niewiniątkiem prawdziwym.
- Hm… chyba zacznę od knebla
. - Zażartowała Agnese.
Gdy Gilla przysiadła na łożu, wampirzyca delikatnie wzięła je dłonie i zaczęła je z sobą wiązać z pomocą liny. Ostrożnie by za bardzo nie ucisnąć.
- Nie powinnam się rozbierać, bo znów będziecie zajmować się mną. - Delikatnie gładziła dłonie ghulicy, ciesząc się dotykiem jej skóry. - Położysz się?
- Skoro każesz tak. Obawiam się ciebie, muszę wykonać każdy twój rozkaz
- przyznała ghulica układając się na plecach. Agnese poczuła, jak drży oraz jak jej ciało leciutko napręża się. Niewątpliwie, Gilla była podniecona.
Wampirzyca mimo wcześniejszych ostrzeżeń rozebrała się szybko i kładąc się na Gilli sięgnęła ponad jej głową i zaczęła wiązać drugi koniec liny łączącej dłonie ghulicy do wezgłowia łóżka. Znów robiła to niespiesznie, uważając na dłonie kobiety,
- Ach skarbie… Na skrzyni obok lustra powinien być mój szal. - Uśmiechnęła się do markiza. - Wybacz, że cię tak ganiam.
- Oczywiście, szal
- markiz skoczył szybko. Agnese coś kombinowała, ale co? Zaś Gilli chyba się to podobało. Alessandro znał ją już na tyle, żeby wiedzieć, iż odczuwa przyjemność.
- Uch, co właściwie powinniśmy uczynić, wielka królowo? - spytał wesoło Colonna.
- Możesz wziąć kolejną linę i delikatnie wiązać ją wokół nogi Gilli.
Markiza zajął się szybko wiązanie. Owinął linkę wokoło kostki ghulicy, zaś inną wokoło drugiej. Tymczasem Agnese usiadła okrakiem na ghulicy, tak, że miała jej piersi tuż przed swoim łonem i delikatnie ułożyła złożony kilkukrotnie szal na oczach Gilli.
- Uniesiesz lekko głowę? - Powiedziała ciepło, pochylając się nad nią.
- Ach signora - wyszeptała ghulica wykonując polecenie. - Kocham cię.
Natomiast markiz spytał.
- Linki przywiązać do boków łóżka? - gdyby tak zrobił ghulica byłaby rozciągnięta, z rozłożonymi nogami niczym na rysunku da Vinciego.
- Doskonały pomysł, kochanie. - Agnese zawiązała szal, za głową Gilli, tak by supeł za bardzo się nie wpijał i położyła się na niej. - Zostawię cię na chwilkę samą, dobrze kochana? - Wampirzyca przesunęła delikatnie palcem po wargach kobiety.
- Tak pani, muszę być ci posłuszna - wyszeptała próbując się ruszyć, ale linki trzymały mocno.
- Ha, mam ją już - uśmiechnął sie markiz, ale zarazem zdziwiony był słowami Agnese. Jego spojrzenie pytało, dokąd idziesz, prosiło, nie odchodź. Agnese podeszła po cichu do skrzyni stojącej w sypialni, dając znak markizowi by też się odsunął. Wampirzyca przyglądała się z zachwytem ich wspólnemu dziełu, jednocześnie wyjmując z leżącego na wierzchu woreczka kulki i olejek. Chciała dać Gilli czas by oswoiła się z sytuacją. Choć to nie całkiem była trafiona koncepcja. Ghulica bowiem niewątpliwie myślała sobie: co będzie, co moja pani wymyśliła? Czekała podniecona oraz niepewna. Oczywiście tym bardziej, że markiz także odstąpił od niej zgodnie z poleceniem narzeczonej. Skinął ze zrozumieniem. Kojarzył kuleczki. Tyłeczek Gilli będzie mocno wypełniony. Agnese wzięła olejek i zaczęła je dokładnie naoliwiać bawiąc się nimi w dłoniach. Ucałowała bezgłośnie markiza i podała mu kuleczki by kontynuował, a sama przyklęknęła przed nim i zaczęła całować jego męskość, uważnie obserwując kątem oka swoją służkę.

Gilla nie ruszała się, czasem tylko nerwowe drgania, jakby rozglądając się. Oczywiście mając zakryte oczy nie mogła widzieć niczego wokoło. Była mocno rozciągnięta, ale względnie wygodnie. Można sobie było wyobrazić jej myśli, przesiąkniete pytaniem: co wymyślą? Jednak markiz … kiedy podała mu kulki, zaczął je oliwić oraz przyglądać się im. Dla niego były one związane nieodwołalnie z intymnością kobiecą, zaś to będzie chyba zawsze zagadką dla mężczyzn oraz czymś co pociąga wyobraźnię.
- … - prawie wyrwało mu się, kiedy ujęła jego męskość oraz pocałowała ją. Spojrzał na nią w dół oddychając ciężko, bowiem nagle zrobiło mu się gorąco. Jego malutki penisek powolutku powiększał się. Jeszcze zwisając bezładnie, jeszcze leżąc niczym sflaczały bukłak, jednak Agnese wiedziała, iż może być dużo większy oraz naprawdę bardzo twardy, chociaż jednocześnie delikatny. Wampirzyca podniosła się i przejęła od niego zabawkę. Należało wrócić do opuszczonej Gilli. Jednak zamiast usiąść na łóżku, wypięła się tak by markiz miał do niej dostęp. Chwyciła kulki w jedną dłoń, a drugą bez słowa wsunęła pod Gillę, szukając jej tylnego otworka. Ostrożnie rozdzieliła pośladki i delikatnie wsunęła do środka naoliwiony palec. Zaczęła wsuwać go i wysuwać po kawałeczku, przygotowywując swoją kochankę. Ona przygotowywała Gillę, zaś markiz dobrał się do niej. Jego męskość była zdecydowanie jeszcze niegotowa, ale usta przywarły do szpareczki ukochanej, zaś dłonie oparły się na jej biodrach. Wampirzyca poczuła ten namiętny dotyk. Jednak oprócz markiza, także ghulica niemal poderwała się zaskoczona. Tylko sznureczki przytrzymały ją na łożu. Wampirzyca czuła jak mięśnie jej tylnego otworka pracują. Jak zaciskają się, ażeby ponownie się rozluźnić. Jakby chciała się oddać i jakby jednak żywiła trochę lęku nie widząc nic oraz musząc się poddać niewiadomemu działaniu.
- Ach proszę … - jęknęła czując palec wampirzycy wewnątrz swojej pupy. Jednak nie powiedziała, czy prosi, ażeby go wyjąć, czy aby włożyć głębiej. Agnese wysuwała palec i wsuwała coraz wolniej, coraz częściej zostawiając go na chwilę poza ghulicą, aż przy którymś ruchu wsunęła dwa paluszki i powoli niespiesznie kontynuowała cały proces. Poruszała przy tym powoli biodrami, by zachęcić markiza do igraszek.
- Aaa … - Gilli wyrwało się, kiedy poczuła dwa palce w swoim tylnym otworku. Agnese czuła, jak te mięśnie pulsowały coraz szybciej wokoło jej paluszków. Ale nagle sama poczuła palce markiza, nie w tyłeczku, ale w samej słodkiej cipce. Usta pieściły ją, później jednak zastąpiły je paluszki przesuwając się po karbkach wewnątrz pochwy. Najpierw wolniutko, później szybciej.
- Kocham cię - wyszeptał.
- Jestem najszczęśliwszą wampirzycą na świecie. - Odezwała się w końcu, znów wyjmując palce z Gilli. Teraz jednak zamiast wrócić nimi powolutku wsunęła pierwszą kulkę.
- Jestem najszczęśliwszym narzeczonym wampirzycy na świecie - odpowiedział markiz, zaś Gilla nic nie powiedziała, tylko jęknęła, bowiem zamiast palca poczuła kulkę. Znała jej już, były kiedyś w jej pupie i podniecały ją, aczkolwiek wkładanie tych największych było mało przyjemne. Za to później sprawiały, że podniecenie gwałtownie narastało. Agnese zostawiła kulkę, trzymając pozostałe w dłoni i zaczęła całować ciało swojej Gilli. Pieściła ustami jej skórę, na udach, brzuchu, nawet nie zbliżając się do jej intymnego kwiatu.
Tymczasem do paluszka markiza w jej szparce dołączył drugi. Wśliznął się do pupy i Alessandro zaczął nimi poruszać tak, że niemal stykały się ze sobą przez cienką powierzchnię ciała. Czynił to specjalnie, nie szybko, ale mocno oraz zdecydowanie. Agnese przygryzła wargę, nie chcąc wydać z siebie jęknięcia. Chciała jak najmniej zdradzać Gilli co się dzieje wokół, by jej głowa pracowała i tworzyła własne obrazy. Dłuższą chwilę całowała ją i poruszała swoimi własnymi pośladkami, napierając na palce Alessandra, w końcu jednak sprawnym ruchem wsunęła kolejną kulkę.
- Ach! - głośno jęknęła Gilla. Ta kulka była już większa. Wprawdzie wampirzyca zrobiła to szybciutko, ale jednak na momencik mocno rozciągnął się tylny otworek ghulicy. Chwilę później jednak znowu na jej obliczu była jedynie błogość oraz pragnienie. Bardzo chciała kontynuacji nawet nie wiedząc, jaka będzie. Zaś Alessandro nie zmieniał tego, co robił. Bawił się nią, jej intymnościami, pieścił mocno oraz tak, iż wampirzyca czuła coraz większe podniecenie. Ciężko pieścić kogoś będą samemu pijanym rozkoszą. Wprawdzie opanowywała się jeszcze, lecz kto wie, jeśli markiz będzie kontynuował. Agnese nie była też pewna czy chce się opanowywać. Jej palce pieściły tylny otworek ghulicy, zahaczają o cienką linkę, która z niego wystawała. W końcu nie wytrzymała i zaczęła się bawić kulkami wyciągając je i wpychając, ale tak by nie wysunęły się ze środka. Po niezbyt długiej chwili takiej zabawy, wepchnęła trzecią. Przez momencik mięśnie Gilli stawiły jakby opór, mimo, że starała się je rozluźnić. Ale to tylko moment, sprawny ruch wampirzycy i trzecia kuleczka znalazła się w ciele ghulicy, która mocno odetchnęła.
- Pani … - jęknęła chyba bardziej z przyjemności, niż czegokolwiek innego, nawet jeśli przez chwilę poczuła dyskomfort. Natomiast wampirzyca poczuła, jak nagle paluszki markiza wyszły z niej, za to pomiędzy płateczki wdarł się gwałtownie pełny, wyprostowany już męski kogut nabijając ją mocnym ruchem. Markiz też bawiąc się jej cudami chyba tylko czekał, aż wreszcie mu stanie, by móc wykorzystać ową męską pałkę.
Agnese uśmiechnęła się. No to należało przyspieszyć. Pochyliła się, tak że jej nos zanurzył się między płatkami Gilli i już bez skrępowania, pomagając sobie ustami wpychała kolejne kulki, po każdej mocno liżąc i całując nabrzmiały otworek. Największe kulki już Gillę bolały. Widać było grymas, ale nie chciała, by przerwać. Wiedziała, że czasem rozkosz łączy się z bólem właśnie. Jęczała jedynie po każdym mocnym ruchu wampirzycy wypychającym kuleczkę, potem zaś ciężko oddychała poddając się jej pieszczotom. Jednak sama także była brana i wiedziała, że podniecenie działa na nią identycznie, podobnie na markiza, który poruszał się w niej coraz szybciej.
Gdy ostatnia kulka znalazła się w środku. Agnese zaskoczyła markiza po prostu mu uciekając. Otworzył, aż usta ze zdziwienia i nieprzyjemnego zaskoczenia. Był rozpalony i pragnął jej. Agnese usiadła na brzuchu Gilli patrząc na niego z uśmiechem i wskazała bez słowa, rozpaloną szparkę ghulicy. Zaskoczony mężczyzna spoglądał na nią chwilkę, ale uśmiechnął się do swojej ukochanej układając wargi w bezgłośne słowa: Potem chcę ciebie i chcę to zrobić w tobie! Nie odzywał się, ale jego słowa aż krzyczały głośno. Gilla leżała rozciągnięta. Biodra miała nieco uniesione, gdyż pod ich górę Agnese podłożyła poduszeczkę tak, zeby swobodnie wkładać kulki. Jednak jeszcze łatwiej było dzięki temu markizowi. Najpierw sięgnął jednak ustami do swojej ukochanej, do jej słodkich warg, zaś potem nagłym ruchem wszedł w Gillę. Ghulica była mokra, podniecona szalenie. Tylko dlatego mogła przyjąć w sobie ten nagły szturm czerwonego, nadętego koguta, który miał ochotę podziobać jej kobiecą intymność.
- Aaa … - krzyknęła wręcz, zaś sznury ponownie napięły się. Zaskoczona ghulica jakby chciała coś zrobić, ale nie mogła. Musiała czuć i męskość i wszystkie kulki, które potężnie zwiększały odczucie ciasności oraz mocno wpływały na podniecenie. Markiz nie mówił nic, brał Gillę raz za razem wpatrując się w Agnese. Podpierał się jedną dłonią, zaś drugą przyciągnął ją do swoich ust. Wampirzyca obróciła się, tak, że jej kwiat znalazł się tuż przy ustach Gilli, tak by ta mogła sięgnąć językiem jeśli będzie chciała. Sama nachyliła się opierajac się po bokach kobiety, tak by móc swobodnie całować sie z biorącym ghulicę markizem.

Wszystko trwało. Markiz kochał się już tyle razy dzisiaj, że kolejny wytrysk nie nadchodził szybko, za to Gilla gwałtownie dochodziła. Agnese nagle poczuła jej wargi na swoich intymnych wargach, jej język w swojej szpareczce, jej namiętny dotych tam gdzie była najwrażliwsza. Zaś jej usta opanował markiz. Całował namiętnie, niczym niespełniony kochanek, niczym ktoś, kto oszalał z szalonej miłości. Chciał ją, całował ją, zaś jego poruszajace się biodra przygważdżały ghulicę, która pieściła Agnese. Ale czasem przerywała nie mogąc opanować jęku. Wreszcie nagle głośno krzyknęła coś, czego nie dałoby się wyrazić żadną literą żadnego alfabetu i zaczęła drżeć. Dobierała się ciągle do kwiatu Agnese, ale już nie mogła tak się skupić. Orgazm targał nią, targał jej nogami, rękami, całym ciałem. Jęczała, krzyczała, zaś intymność Agnese doskonale czuła owe podmuchy wydobywającego się głosu. Tym bardziej, że ciągle była brana, że kuleczki w jej tyłku gwałtownie wszystko wzmagały tworząc jakiś cudowny wir, którego nie potrafiła ogarnąć natomiast musiała mu się całkowicie poddać. Markiz zresztą także dochodził. Agnese doskonale znała to spięcie ciała, ten gwałtowny ruch nie chcącego ją wypuścić pocałunku oraz wiedziała, co właśnie dzieje się w łonie cudownej Gilli. Agnese chciała by oboje odreagowali. By dali z siebie wszystko, więc grzecznie czekała, aż się uspokoją. Dobiero. Potem rozwiązała wszystkie pęta całując nadgarstki i kostki Gilli. Czuła, że sama jest nakręcona tą zabawą, ale nie poganiała nikogo.

Ghulicę zresztą ciężko było poganiać. Leżała niczym kłoda pogrążona wewnątrz swojej własnej krainy przyjemności. Miała przymknięte powieki, rozmarzony wyraz twarzy oraz uśmiech. Była rozwiązana. Jednakże leżała dalej. Oraz chyba, naprawdę!, usnęła. Była naprawde ładna, nie tak piękna, jak Agnese, ale naprawdę ładna, zgrabna oraz w tej pozycji bardzo kobieca. Miała ładne piersi, bardzo mocno zaznaczone, duże sutki, wąską talię oraz ładne biodra, może nie bardzo kobiece, ale ładnie komponujące się z kobiecym kwiatem. Odrastające włoski rzeczywiście wyglądały jakoś naturalniej, podkreślając jakby to, co się kryje wewnątrz tego ciemnego meszku. Wpatrywała się w nią, rzeczywiście miała ładną oraz dzielną ghulicę. Oraz świetnego narzeczonego, który siedział obok wpatrując się w nią, co więcej wpatrywał się z uśmiechem oraz pragnieniem. Rzecz jasna, nie mógł jeszcze się zająć swoją ukochaną, chociaż bardzo chciał. Lecz chciał bardzo.
- Hm - powiedział do Agnese - zostawmy łóżeczko Gilli. Wolałabyś biurko, a może fotel - spytał. - Bowiem tak bardzo cię kocham oraz tam mocno pragnę - wyszeptał namiętnie podchodząc do niej. Męskość markiza była malutka, pokryta soczkami ghulicy, ale to nie miało znaczenia. Całować, pieścić, mógł także teraz.
- Chętnie dosiądę cię na fotelu. - Wampirzyca mrugnęła do niego i podniosła się z łóżka. - Chyba, że chcesz się mną zaopiekować? Może szezlong?
 
Kelly jest offline