Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2018, 18:09   #39
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
To zaczęło się parę miesięcy temu. Prawie rok. Brat Barbary wyjeżdżać zaczął często w różnych interesach związanych to z rodem, to z rodowym majątkiem. Nie były to szczęśliwe chwile dla jego siostry. Tygodniami zostawała wraz z ciotką i jej dziećmi. Niezbyt znośna sytuacja na dłuższą metę.
Gdy wracał z podróży, Stanisław Kalinowski wydawał się coraz bardziej podekscytowany. Czasami szeptał do siebie wieczorami. Raz rzekł do Barbary że bierz udział w czymś dużym, czymś co pomoże im poprawić ich los i całego rodu. Ale szczegółów siostrze wyjawić nie chciał.
Ta jednak przypadkiem podsłuchała rozmowę braciszka o ojcu Eustachym z niewysokim lisowczykiem o złowrogim spojrzeniu i twarzy szpetnie śladem po szabli poznaczonej. Wtedy właśnie dowiedziała się, że Stanisław ważne sprawy ma załatwić w Lublinie.
Niemniej ta posłyszana, fragmentarycznie co prawda, rozmowa napełniła lękiem serce Barbary. Głównie z powodu lisowczyka. Źle mu z oczu patrzyło. Brat niewątpliwie wplątał się w coś wyjątkowo niebezpiecznego. Ale odwieść go od tego zamysłu nie zdołała.

Gdy bowiem próbowała Stanisław rzekł jej, że niewiasta winna trzymać się z dala od męskich spraw. A gdy ochłonął po wybuchu swego gniewu, brat oświadczył siostrze, by się nie martwiła… Gdyż misja której się podjął przyniesie rozwiązanie wszystkich ich problemów.

Ta rozmowa odbyła kilka miesięcy. Od tego czasu sytuacja zmieniała się na gorsze. Im dłużej brata nie było tym bardziej ciotka Katarzyna coraz bardziej się kokosiła w majątku. To w połączeniu z niepokojem o brata sprawiło że młoda szlachcianka podjęła się wyprawy do Lublina w tajemnicy przed cioteczką. Co niektórzy, a zwłaszcza cioteczka Katarzyna, mogliby wziąć za ucieczkę.

I tak właśnie się stało.

Zanim została dotrzeć do miasta, dopadła ją pogoń w postaci Józefa Łubiańskiego, jednego z synów ciotki Katarzyny. On wraz ze czterema swymi sługami dogonił i pojmał niesforną podopieczną swojej matki.
Wściekły szlachcic skarcił niesforną dziewczynę i zwyzywał od głupich kóz. Ba, nawet spoliczkował ją, by zastraszyć niewiastę. I to mu się udało. Barbara przytrzymując dłoń wysłuchiwała tyrady swego kuzyna, widząc i czując, że oprócz wrodzonej pychy i słabego charakteru, przemawia przez Józefa wypity alkohol.
Jednakże nie było tego złego, co by na dobre nie wyszło. Pijany Józef wypaplał plany swoje matki wobec Barbary… Dowiedziała się więc dziewczyna, że bogaty stary wdowiec jest jej już zaręczony i z nadejściem maja czeka dziewczynę ożenek.

A że bukłak Józef miał już pusty, to wraz ze sługami i pojmaną kuzynką skierował się do przydrożnej karczmy. Barbarę pozbawiono broni i dwaj słudzy pilnowali ją cały czas. Niemniej Józef nie ośmielił się jej związać jak więźnia. Także więc szlachcianka jechała wolno między nimi. I tak samo nieskrępowana wkroczyła do karczmy za kuzynem. Cały czas pilnowana przez sługi.
W samej karczmie, zaś zebrała się miejscowa szlachta i deliberowała nad ostatnimi wydarzeniami przy kufelku piwa lub miodu.

A było o czym rozważać. Nie tylko Szwedzi się rozpanoszyli przy okazji paląc Lublin (lub przyzwalając na jego spalenie), to jeszcze uchodźcy z różnych stron Rzeczypospolitej przynosili zatrważające wieści.
No i wszyscy rozprawiali o dwóch konkurentach do ręki wdowy Brzeszkowskiej. Obaj szlachcice byli bogaci i wpływowi. Obaj byli patronami miejscowych rodów szlacheckich i byli senatorskimi potomkami.
Nic więc dziwnego, że miejscowa szlachta kibicowała swym patronom w tych miłosnych konkurach.I wykorzystywała wszelkie okazje do opracowania całych strategii wojennych służących do podboju wdowiego serduszka. Bo każdy szlachcic nie tylko mistrzem bitewnych podbojów jest, prawda?
Zwłaszcza gdy alkohol szumi w głowie.
Tak. Wino czyniło synami Marsa i Wenery każdego sarmatę.



I właśnie taka grupka podpitych sarmatów wypełniała karczmę, do której pojmana Barbara zawitała wraz z bratem.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline