Oleg miał doświadczenie w uciekaniu znacznie większe niż w stawianiu czoła niecodziennym sytuacjom. Starał się pilnować by stan w jakim się znajdował nie pozwalał zerwać się ze smyczy tej jego części z którą się nie lubili, a która do otwartych konfrontacji aż się rwała nawet, kiedy oczywistym było dostanie po mordzie. Im bardziej bolało tym bardziej był wtedy z siebie dymny.
Teraz jednak uciekał. Gnał jak poparzony ze łzami w oczach, a nawet dał się ponieść emocjom, przez co między świszczącymi oddechami wyrywał się spontaniczny hihot. Kiedy zaległ w ciasnym zaułku jego, a jego nabuzowane ciało przestało się dziwnie spinać i prężyć, jakby wciąż ktoś go łaskotał zagryzł wargi w uśmiechu, bo zdążył zapomnieć dlaczego uciekał. Zabawa trwała dalej, a on miał apetyt by podsycić ten stan. Wyjrzał i kiedy nie zobaczył pościgu pohasał dalej w poszukiwaniu garnizonowego cyrulika.
Rzeczywistość obarczona niebezpieczeństwami i konsekwencjami była w tej chwili bardzo odległą i mglistą abstrakcją. |