Odkąd rodzina Eileen opuściła Diamond Taint, zatraciła kontakt z
Gregiem, będącym wszak znajomym jej ojca. Dopiero gdy dziewczyna pojawiła się ponownie w dawnym miejscu zamieszkania, mogła na nowo nawiązać kontakt w przyszywanym "wujem", choć sam ojciec wciąż utrzymywał z nim pewną relację... w kwestiach typowego pragmatyzmu znajomości finansowo-politycznych.
-
Tak, bardzo chętnie. - odparła Eileen na propozycję
Grega siadając w skórzanym fotelu. Radny zawsze miał świetnie wyposażony barek, którego zawartość tak dobrze koiła nerwy... -
A co do powodu... czy już nie można mieć chęci czasem wujka odwiedzić? Ach, i nie próbuj tych tricków działających na radnych - nie istnieją poczciwi politycy. To oksymoron. - uśmiechnęła się z rozbawieniem.
-
Oksy… tak… Dobrze więc - sięgnął po szklaneczkę i nalał bursztynowego trunku, po czym podsunął miseczkę z kostkami lodu, -
częstuj się. [media]https://wine-searcher1.freetls.fastly.net/images/labels/07/82/balcones-distilling-1-special-release-classic-edition-single-malt-whisky-texas-usa-10540782.jpg[/media]
-
Więc zapragnęłaś odwiedzić wuja w celach towarzyskich - odwzajemnił uśmiech sadowiąc się wygodnie w fotelu. -
Cieszy mnie to bardzo, bo ostatnio jakoś nie miałaś na to czasu. Wybacz, że tą nagłą wizytę przypisałem innym, niskim pobudkom.
Spojrzał na nią spod krzaczastych brwi, wyraźnie się z nią drażniąc. Uśmiech błąkał mu się w kącikach ust.
Dziewczyna wrzuciła do swojej Whisky dwie kostki lodu, wyraźnie czerpiąc przyjemność z przedłużającej się pauzy.
-
Wujku, za bardzo mnie jak mojego tatę widzisz. - ukryła uśmiech przystawiając szklankę do ust, aby powoli wziąć łyk trunku -
Jakie niskie pobudki? Co najwyżej pobudki stricte pragmatyczne, ale to przecież twój chleb codzienny; nie mogą być więc niskie.
-
Haha, cała Eileen z ciętym języczkiem. Nie myślałaś czasem o karierze w polityce? Czym się aktualnie zajmujesz?
-
Ojciec ci nic nie mówił? Jak to dostałam się na medycynę? - zapytała poważnie, ale zaraz uśmiechnęła się w ten sposób zadowolonej z siebie dziewczyny -
Ale rzuciłam to w cholerę, bo nie dostawało do moich talentów! - przymrużyła z rozbawieniem oczy -
W końcu jak się ma kariera lekarska do sławy filmowca? Niczym jest!
-
Matthew… nie rozmawialiśmy ze sobą wieki… - zamyślił się, zabełtał w szklance i łyknął. -
No cóż… - wrócił do właściwego tematu, -
wszystko ma swoje plusy i minusy. Najważniejsze - tutaj pogroził palcem, -
zapamiętaj sobie, żeby robić to! co sprawia ci prawdziwą frajdę. Nie to, co radzi ojciec.
-
Oczywiście, że wiem! - Eileen uśmiechnęła się, choć sama nie czuła radości -
Tylko wiesz jaki ojciec jest uparty... i źle znosi, jak ktoś robi coś po swojemu. - zamilkła na chwilę -
Czyli nie kontaktowałeś się z nim w ostatnim czasie? Szkoda... - wzięła większy łyk Whisky -
Ale jeżeli mowa o robieniu tego, co sprawia mi przyjemność... tu siedzi mój pragmatyczny powód przybycia. - delikatnie uśmiechnęła się -
Kojarzysz te magazyny niedaleko kopalni? Najwyraźniej należą do kogoś, kto nawet ogrodził je i ochroniarza tam dał. Chciałam tam zrobić kilka ujęć, bo wydaje się świetną miejscówką. Tylko wejść nie mogę... Może wiesz do kogo to miejsce należy?
-
Hmmm… - zmarszczył brwi w zamyśleniu. -
Słyszałem, że ktoś kupił to miejsce pod działalność ale… to można sprawdzić w aktach własności.
- Wujku... - zaczęła tym niewinnym tonem, jakim jako dziecko prosiła
Grega o słodycze skryte w kredensie, gdy ojciec nie był w pobliżu -
Jest szansa, abyś mi pomógł? Naprawdę chcę wejść na ten teren...
-
Na teren prywatny? - Dolał sobie trunku i spojrzał pytająco na dziewczynę. -
Wszystko co mogę to skontaktować cię z właścicielem. Wszystko inne byłoby niezgodne z prawem.
-
No tak... - mruknęła, mało pocieszona odpowiedzią
Grega -
W ogóle czemu komuś miałoby tak zależeć na jakiś ruderach? Same w sobie nie stanowią wartości.
W odpowiedzi uzyskała jedynie wzruszenie ramionami, na który to gest westchnęła boleśnie. Nie tego się spodziewała...
- Czy w związku z kopalnią... - spróbowała ukryć zainteresowanie -
...nie zwali się tam jaka policja?
-
A dlaczego by miała? - odparł szczerze zdziwiony radny, pozostawiając tym samym dziewczynę bez odpowiedzi.
-
Tak tylko pytam. - odparła lekko, racząc się Whisky, której tak szybko odrzucić nie miała zamiaru.
***
-
Czzemu on mnie nie chsce? Kocham go! - rozklejona Eileen płakała w ubranie
Grega, którego puścić nie chciała w tej rozpaczy -
Ojcssiec go nie poghoni! Będę zławna! Wujku! Srób cośs... Greg mógł podejrzewać, że właśnie tak się skończy wizyta Eileen, gdy tylko dziewczyna zaczęła chętniej prosić o więcej Whisky, która pchnęła ją do zwierzeń. A raczej do narzekania na życie, jakie szybko przerodziło się w jakiś rodzaj załamania i płaczu za tym, co utraciła i nie może odzyskać pieniądzem czy prośbą. Oczywiście, słuchał spokojnie, choć i on wypił swoją część Whisky. Niemniej jego przyszywana bratanica zupełnie rozkleiła się na koniec, bełkocząc tylko o miłości do kogoś, kogo nawet nie określiła.
Może rano zechce wyjaśnić... o ile nie będzie miała kaca, a nocowanie u
Grega na kanapie nie popsuje jej bardziej humoru.
***
Kac był. Zły humor także.
A później było gorzej.
Siedziała z miską na kolanach, mając tylko nadzieję, że nie będzie jej znów potrzebna. Czekała aż będzie w stanie wrzucić w siebie tabletki na ból głowy, jako że ostatnie wyszły tak szybko jak weszły.
Ale to wszystko co pokazano... ten chaos... te doniesienia o szkodach w ludziach i dobytku...
Sprawa możliwie tak inspirująca...
-
Wujku! - krzyknęła, czego od razu pożałowała -
Wychodzę zaraz zobaczyć to... Jak tylko...
Urwała nagle, musząc znowu skorzystać z pomocy zaufanej miski.