Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2018, 21:27   #252
Lunatyczka
 
Lunatyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputację
Klara wstała od stołu nie zwilżywszy nawet warg w przyniesionym przez Hugina winie. Alkohol otępiał i przyćmiewał umysł, a niewidząca dziewczyna nie mogła sobie pozwolić na żadną z tych rzeczy, nawet w najdrobniejszym stopniu. Wystudiowanym ruchem, który przychodził je zaskakująco naturalnie poprawiła czarny materiał habitu, wygładzający fałdy, które wedle jej wyobraźni mogły się pojawić na jej przyodziewku. Po omacku wymacała ramię Inkwizytora, które tak dobrze znała. Wspierając się na Witoldzie i ufając mu, że poprowadzi ją bezpieczną drogą ruszyła wraz z nim w kierunku kaplicy, bo modlitwa, choć będąca wymówką, była dobrym pomysłem. Kolczuga jej towarzysza przyjemnie dzwoniła przy każdym jego kroku. Był to dobrze znany jej dźwięk, uspokajał ją niemal tak samo jak woń kwiatów jaśminu. Szła w milczeniu dając Witoldowi czas na zebranie własnych myśli, domyślała się, że zechce ją o coś zapytać, dlatego też czekała, aż młody Inkwizytor wyrazi swe myśli.
Drżał. Czuła to całkiem wyraźnie. Witold czegoś się bał. Czyżby Eberhard? Zatrzymali się nagle. On się prawdopodobnie rozglądał. Sprawdzał czy są śledzeni? Ciężkie drzwi się uchyliły ze skrzypnięciem. Wiatr, który je otworzył musiał być bardzo mocny. Potem przeszli kilkanaście kroków. Akustyka kaplicy była bardzo dobra. Dziewczyna orientowała się jakiej wielkości jest budynek. Witold położył dłoń na jej ramieniu i po chwili sam odsunął się. Usłyszała klęknięcie.
- On go nie ma. Myliliśmy się. Żaden anioł nie czuwa przy naszym mistrzu. Co więcej czuję, że on będzie mieć do nas jakiś żal. Byliśmy dość… mało delikatni. Musimy podejść do tego jak do sprawy tego pomorskiego czarnoksiężnika
- Witoldzie czy chcesz mi powiedzieć, że widzisz coś wokół mistrza? - Klara zmarszczyła czoło na znak zastanowienia, a młody Inkwizytor znał ją na tyle, że zakonnica robiła taką minę gdy próbowała usilnie zrozumieć coś, czego nie mogła pojąć.
- Moja wizja była wyraźna Witoldzie, a wiesz, że one się nie mylą…- dodała ciszej dla wyjaśnienia swoich wątpliwości.
- Mylą, nie mylą… czasem za dużo w nich przenośni. Innym razem są tak dosłowne, że nie tracimy dni na to, żeby znaleźć ich ukryte znaczenie. Którego nie ma. Eh. To nie jest łatwe. Każde z nas ma poświatę. Ty, przez wizje. Hugin… choć on nie wiem czemu. Eberhard też ma poświatę. Ale inną. Nie wiem. Nie widziałem takiej jeszcze - odpowiadał inkwizytor.
- Widziałam anioła o czarnych skrzydłach z mieczem i laską.. To atrybuty Michała, ale nie rozumiem koloru jego skrzydeł. Wokół Eberharda unosi się też zapach kuźni i miecza, co pasowałoby do Miecza Pana ale.. Nie rozumiem Witoldzie, nie rozumiem - odpowiedziała skonfundowana całą sprawą zakonnica, starając się skierować niewidzące oczy na Inkwizytora, szukając go po głosie.
Objął ją i pogładził po glowie.
- Ja też nie rozumiem. Musimy dać sobie czas. Zobaczymy co dzieje się w Broku i w tym czasie będziemy bacznie patrzeć na ręce naszego Mistrza. Nie mam innego pomysłu.
Klara westchnęła cicho, bo brak jakiejkolwiek możliwości działania, nawet dla tak ograniczonej, jak ona osoby, był ciężki do zaakceptowania
- Nie ufam mu, wiem, że to członek Świętego Oficjum, wiem, że kształci innych Inkwizytorów, ale czy to wystarczy? Co jeśli jakaś istota...obecność może, podszywa się pod anioła, by szeptać Eberhardowi pół prawdy. Ostrzeżenie, które przyniósł wiatr może nas uchronić przed późniejszymi kłopotami, ale co jeśli to nie jest cała prawda? - Klara wyraźnie była zaniepokojona całą sytuacją i nie czuła się z nią komfortowo.
- Musimy być czujni. Ale nie możemy zaniechać wszystkiego żeby kontrolować Eberharda. Róbmy swoje. Ten byt w czasie okaże nam swą naturę. Wtedy przyjdzie czas na rozliczenia - mówił inkwizytor, choć Klara przypuszczała, że mówi to bardziej, żeby ją pocieszyć niż faktycznie rozwiązać sytuację.
- Sam powątpiewasz w swe słowa, słyszę to w tym głosie - zdradziła mu z cichym westchnieniem - Ale jeśli wolą Twoją jest by karmić się tym kłamstwem, niechaj tak będzie, choć wiesz, że nie pochwalam tego. - jej głos nie był karcący, nawet nie był pouczający. Po prostu chciałaby aby wiedział.
- Pomódlmy się - dodała ciszej wciągając woń jaśminu. Mimowolnie uśmiechnęła się.
Inkwizytor przyklęknął, złożył dłonie i rozpoczął wieczorną modlitwę.
 

Ostatnio edytowane przez Lunatyczka : 15-05-2018 o 21:30.
Lunatyczka jest offline