Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2018, 21:42   #144
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Piękna wampirzyca czuła, iż jego męskość już się z niej wyślizgnęła. Obecnie opadała znacznie wcześniej po spełnieniu, niżeli wieczorem.
- Hm, spytał, przed rankiem miałbym jeszcze - zawahał się - jeszcze raz … mogłabyś go postawić … ustami? - spytał roziskrzonym spojrzeniem.
- Jak już powiedziałam… na co tylko masz ochotę, kochanie. - Agnese pocałowała go w usta i powoli zaczęła się zsuwać, całując go coraz niżej. Jej język krążył po męskim ciele, aż jej kolana stanęły na ziemi, między nogami mężczyzny. Chwytając na razie delikatnie w dłonie jego jajeczka, wzięła do ust jego zwiotczałą męskość. Zaczęła powolutku zlizywać, wszystko co pozostało po ich zabawie, każdą najmniejszą kropelkę wilgoci. A było tego całkiem sporo. Ich wspólne soczki, znaczna część nasienia, którą przed chwilą wystrzelił, która zaś spłynęła z jej głębiny prosto na jego kogucika. Bowiem w obecnym stanie stanowczo nie przypominał dumnego ptaka. Pomimo, iż na razie nie odzyskiwał jeszcze formy, piękna Florentynka widziała, jaką wielką radość sprawia swojemu narzeczonemu. Jaką wielką przyjemność! Mruczał niczym kociak, który właśnie siedział przed miseczką mleczka oraz delektował się nią. Agnese gdy już wszystko zostało wymyte, zabrała się za dokładne wycałowanie, części która sprawiła jej tyle przyjemności. Jej usta zaczęły tuż u podstawy i zdawały się nie pomijać nawet najmniejszego fragmentu. Raz na jakiś czas przyssała się lekko, zostawiając na nim malinki. Biodra wampirzycy poruszały się, bo jej udach spływały soki, znacząc śnieżnobiałe uda ścieżkami nasienia. Markiz bez trudu rozpoznał, że Agnese porusza się w rytm melodii, którą niedawno nucił. Tak samo, jak to, że w ten właśnie takt, jej paluszki, zaczynają masować jego klejnoty.
- Ach - westchnął poddany jej działaniom. Agnese doskonale czuła, gdzie był bardziej wrażliwy, gdzie nieco mniej, jaki ruch powodował gwałtowny wdech powietrza wskazujący na niesamowicie odczuwane wrażenie. Potrafiła się do niego dostosować oraz grała na jego instrumencie, jak doświadczony muzyk na swoim flecie. Odczuła także, iż jej muzyczka powoli znowu zaczęła go pobudzać. Jego męskość powolutku ponownie zaczęła się wypełniać, zaś masowany woreczek zaczynał się leciutko marszczyć i też nieco unosić podciągany przez powstający oręż. Markiz głęboko westchnął, któryś z jej ruchów musiał go szczególnie cudownie dotknąć przyjemnością.
- Czy … czy chcesz, żebym ciebie też tak … szkoda, że nie ma możliwości, byśmy się wspólnie, no tak wiesz, zajmowali sobą - westchnął.
Agnese podparła jego powolutku twardniejącą męskość swoim noskiem i spojrzała na Alessandro z zaciekawieniem.
- Jest taka możliwość, jeśli położysz się na szezlongu, najlepiej tak by twoje nogi stały na ziemi, a głowa leżała płasko. Tylko czy masz ochotę? - Uśmiechnęła się składając na jego męskości delikatny pocałunek. - Bo wiesz… teraz spełniam tylko twoje zachcianki. - Jej język przesunął się po mieczu markiza od samej podstawy, aż po sam czubek gdzie zatrzymał się zatykając dziureczkę na jego końcu. Agnese przypatrywała mu się roziskrzonym wzrokiem.
- Ach to ja spróbuję - jęknął właściwie bardziej, niż powiedział markiz, bowiem dotknięcie końcówki języczka jego żołędzi wywołało gwałtowna reakcję. Męskość mocno drgnęła, , przez ciało przeszedł dreszcz, zaś usta no właśnie próbowały odpowiedzieć normalnym tonem, co kompletnie im się nie udało.

Szezlong po jednej stronie miał podpórkę, po drugiej był płaski. Był też odpowiednio szeroki, szerszy od tego, który już wcześniej został połamany podczas igraszek. Markiz przesunął się tak, że jego ciało leżało po prostu wzdłuż leżanki. Jego pośladki były podparte na skraju od strony, gdzie nie było podpórki, zaś górna część kierowała się ku stronie z podpórką. Głowa leżała na płaskim tak mniej więcej w połowie siedziska. Widać było, jak wspaniale unosi się jego masz, choć faktycznie, był jeszcze nieco rozchwiany, niczym żagiel na południowym wietrze.
- Co teraz? - zapytał z lekkim drżeniem.
Agnese dopiero teraz wstała z klęczek. Chwilę przyglądała się swemu narzeczonemu, nachylając się nad nim i sunąc po jego ciele dłonią.
- Jesteś wspaniały. - Niespiesznie zajęła pozycję na 69, przyklękając po bokach markiza i wypinając się w stronę jego twarzy. Nie czekając na jego reakcję, powróciła do przerwanego zajęcia, biorąc go niemal w całości do ust. Markiz tymczasem uważał, że ona jest wspaniała. Pod każdym względem: ciałem, umysłem, uczuciem … Klęczała nad nim, pieściła jego …
- Ach … - jęknął, kiedy wzięła go w swoje usta, ale on też chciał ją, pragnął, tym bardziej że miał tuż nad sobą najcudowniejszy oraz najintymniejszy widok świata. Dostrzegał każdy jej włosek, każdą różowiutką fałdkę, każdą kropeleczkę, każdy delikatny płatek, wszystko i zachłannie wpił się w to cudo ustami całując, pieszcząc, zasysając, starając się wręcz wszystko zrobić dla jej wspaniałej rozkoszy. Gdyby nie męskość, która wypełniała jej usta Agnese krzyknęłaby gdy w końcu jej rozpalona, napięta kobiecość doznała odrobiny ulgi. Zamiast tego zaczęła intensywniej pieścić swego narzeczonego, delikatnie bawiąc się jego woreczkiem i ssąc go coraz mocniej, poruszając głową w górę i w dół. Męskie biodra dostosowały się do rytmu, zaś język odnalazł jej clitoride koncentrując się właśnie na nim. Chętnie próbowałby jeszcze czegoś, właściwie wszystkiego. Prawą dłonią sięgnął do piersi kobiety, zaś lewą przytrzymywał jej biodra. Pieścił oraz spijał to, co wypływało z jej kobiecej krynicy. Czuł jak Agnese zaczyna napierać na niego biodrami. Jak jej rozpalone ciało pragnie jego dotyku, szukając jego dłoni, napierając na nie. Jej usta mimo to nieustannie pracowały nad jego męskością, a Alessandro czuł, że są przy tym coraz brutalniejsze. Gdy wypuszczała go na chwilę ust i lizała, czuł, na swej delikatnej skórze jej kły. Jej usta raz po raz przysysały się by pozostawić kolejną malinkę, to na męskości, to na jego delikatnym woreczku, udach podbrzuszu by po chwili powrócić do tego ruchu góra dół, w którym jego członek zanurzał się już do gardła Agnese.

Był głęboko wewnątrz jej ust, tak bardzo mocno, ale sam też był coraz mocniejszy, coraz silniej pieścił, nakłuwał końcówką języczka jej najwrażliwsze miejsce. skupiał się na nim oraz okolicach. Przesuwał na chwilkę języczek wzdłuż różowej szczelinki od samej góry, właściwie do samej głębi, gdzie usiłował się troszkę wcisnąć, by chwile później powrócić do najbardziej wypieszczonego teraz miejsca. Jednocześnie jego biodra poruszały się same, jakby chciały wejść jeszcze głębiej, kiedy już sięgał do jej gardła. Drżał, zaś wampirzyca doskonale wyczuwała. Wyczuwała jak zaczyna powoli mocniej pęcznieć, w jej ustach i gardle.
- Agnee … dochodzę … - jęknął koncentrując się ostatkiem sił na niej i jej kwiecie.

Wampirzyca wypuściła go z ust wpatrując się w jego drżącą męskość. Widziała, że wystarczy najmniejszy ruchy by wybuchł.
- Ah… chcę go mieć w sobie. - Wyszeptała nie odrywając wzroku od napiętego członka. Chyba Colonna także tego pragnął. Właściwie trudno powiedzieć, jak to się stało. Wysunął się spod niej. Przez chwilę widziała, jak kiwa się jego twardy, wysunięty pal, kiedy ułożył Agnese na szezlongu wzdłuż miejsca na słodkie leżakowanie. Sam klęknął lewą nogą, zaś prawą ułożył na podłodze. Uniósł mocno jej nóżki odsłaniając nabrzmiały, oczekujący zapylenia kwiat. Wszedł w niego nie czekając. Gwałtownie, mocno, nie mogą już dłużej czekać. Była taka obłędnie piękna, że po prostu czuł się, niczym mityczny pasterz, którego nimfa zaszczyciła swoją wspaniałą obecnością. Wbił się, potem wycofując oraz powtarzając szybki, rozrywający ruch, niczym młot wchodzący do wewnątrz jej ciała. Agnese doszła gdy tylko wbił się w nią po raz pierwszy. Markiz zobaczył jak jej ciało zaczyna wić się pod nim, Jak z każdym kolejnym uderzeniem jej krzyk staje się coraz głośniejszy. Wampirzyca chwyciła się mocno boków szezlongu, wbijając w nie swoje paznokcie, ale jej biodra tańczyły pod nim pragnąc więcej. Więcej więc dostawała. On jeszcze nie doszedł, jednak zbliżał się. Jednak powoli widać było, że dochodził. Coraz gwałtowniejsze ruchy jego ciała wbijały w nią jego męski oręż. Czuła, jak rozpiera się w jej wnętrzu, jak puchnie, jak rośnie, jak gwałtownie sztywnieje, jak zbiera się coś u jego podstawy, ale jeszcze nie wybucha. Czuła, jak jej ciało oczekuje, aż wreszcie uderzy w jej kobiecości ów grad małych kropelek, ale nie wiedzieć czemu, jeszcze się to nie działo. Jeszcze kilka ruchów, jeszcze kilka jęknięć. Widział, że jego partnerka zaczyna odpływać z rozkoszy, Agnese przymknęła oczy, a jej krzyk przerodził się w pomruk, przerywany jęknięciami. Alessandro nagiął ją nieco mocniej, tak że wypięła się bardziej jeszcze …
- Ach … - jęknął, wraz z tym jęknięciem wreszcie uderzył w nią gejzer maleńkich cząsteczek jego nasienia. Agnese otworzyła nagle oczy, w których pojawiło sie zaskoczenie. Wampirzyca krzyknęła dochodząc po raz kolejny. Lekko zszokowana tym co się dzieje, chwyciła przytrzymujące jej nogi ręce markiza, trochę nieświadomie wbijając w nie paznokcie. Alessandro widział jak jej ciało, które już prawie się uspokajało, ponownie drży, a na skroń wampirzycy wystąpił krwawy pot. Normalnie pewnie poczułby paznokcie odbierając boleśnie, ale teraz tylko jeszcze bardziej go podnieciło. Kolejny ruch był biodrami jeszcze mocniejszy, wręcz uderzający jej tylną ściankę bardzo podniecająco oraz mocno. Wraz z nim kolejny wystrzał, potem jeszcze jeden. Chyba po prostu nieświadomy był. Nie sterował własnym ciałem, zaś jego spojrzenie było zamglone. Wchodził głęboko w nią, wychodził, żeby się wbić, aż wreszcie pod dłuższym czasie jego ruchy zaczęły zwalniać, zaś Alessandro ciężko oddychając odzyskiwał nad nimi kontrolę. Chyba poddał się temu szaleństwu tak bardzo, że totalnie odleciał wraz ze swoim kochaniem. Agnese chwyciła jego ręce, odrywając je delikatnie od swoich nóg, pozwalając by mężczyzna opadł na nią. Objęła go mocno, zaciskając mięśnie i przytrzymując w sobie jego malejącą męskość.
- Masz jeszcze na coś ochotę mój drogi? - Wyszeptała, wprost do jego ucha.
Przez chwilę Alessandro nie mógł się odezwać. Uśmiechał się tylko słodko. Chwilę później jednak ciężko dysząc, łapiąc dech odpowiedział.
- Na wszystko. Jesteś moją czarodziejką - wpatrywał się w nią zachwycony. - Muszę chwilę odpocząć, ale mamy jeszcze czas, może miałabyś ochotę od tyłu? - spytał, chociaż końcówke bardzo cicho. Oczywiście był śmielszy niżeli wcześniej, jednak dalej jeszcze miał opory co do rozmawiania o seksie. - Jednakże wcześniej … chciałabyś i może powiedzieć i pokazać, pieszczotę w których miejscach najbardziej lubisz? - spytał ciągle uśmiechnięty.
Agnese ucałowała go lekko.
- Musisz coś poćwiczyć mój drogi. - Wyszeptała lekko rozbawionym głosem. - Teraz spełniam twoje zachcianki, więc… powinieneś to powiedzieć tak. Agnese chcę cię wziąć od tyłu i Agnese chcę poznać twoje słabe miejsca. - Wampirzyca wyszczerzyła się.
- Mam to … naprawdę mam to tak powiedzieć? - spytał trochę zaróżowiony, bowiem wampirzycy udało się go lekko zawstydzić.
- A ja nie mówię ci wprost jeśli mam na coś ochotę? - oczy Agnese lśniły z radości. - Tak jak przed chwilą powiedziałam, że chcę go mieć w sobie.
- Jaaa … powiedziałaś, prawda
- przyznał nabierając powietrza. - Kochana moja - zdobył się na odwagę. - Chciałbym, znaczy chcę, żebyś mi pokazała swoje słabe miejsca, gdzie lubisz być najbardziej pieszczona oraz pragnę cię wziąć od tyłu - dodał, chociaż jego głos dziwacznie wibrował. Widać było, iż mówiąc to musi się przełamywać. Wampirzyca dostała do wychowania seksualnego prawiczka, więc nic dziwnego, że pomimo sporej zmiany nie wszystko jeszcze przychodziło mu bardzo lekko.
- Jesteś wspaniałym uczniem, skarbie. - Powiedziała Agness, a w jej głosie pojawiła się duma. Lekko wypuściła jego męskość, rozluźniając mięśnie, ale pochwyciła ją gdy jego główka była tuż przy wejściu, tuż przy tej cudownej tareczce, markiz poczuł nawet jak jego partnerka zadrżała lekko. - Zacznijmy od tego, że lubię jak drażnisz to miejsce, swoim języczkiem, palcami, penisem. - Uśmiechnęła się szeroko.
- Jest, jest bardzo wrażliwe? - spytał. - Mógłbym dotknąć palcem, przypatrzeć się mu? - podczas igraszek raczej wszystko wyglądało gwałtownie, intensywnie, bez takiego szczegółowego sprawdzania. Choć coś takiego, wnikliwe badanie, w sumie także miało swój urok. Spojrzał na nią pytająco.
Agnese pokręciła głową.
- Pamiętasz? Powinno być tak “Agnese chcę cię tam dotknąć palcem, przypatrzeć się. - Wampirzyca nie wypuszczała go jeszcze ze swoich objęć.
- Praawdaaa … - złapał się znowu, że raczej westchnął niżeli powiedział. Szaleńczo było mu przyjemnie. - Agnese, chciałbym, znaczy chcę - poprawił się - dotknąć to miejsce oraz popatrzeć na nie z bliska … takiego bliska. Naprawdę chcę bardzo.
Wampirzyca wypuściła go rozchylając jednocześnie szeroko nogi. Kobieta rozciągnęła się mocno na szezlongu prezentując przed narzeczonym swoje ciało.
- Baw się dobrze. - Mrugnęła do niego.
 
Aiko jest offline