Zabójca doskoczył do Rafy uderzając nogą, cios trafił w twarz z prawej, potem z lewej i znowu z prawej. Lekki, raczej na rozpoznanie umiejętności przeciwnika. Rafał zatoczył się poza osłonę komina. Momentalnie huknął strzał, kula otarła się o jego bark, żłobiąc krwawą rysę w pożyczonym dresie.
Dziennikarz zanurkował pod osłonę komina, ponownie napotkał zabójcę, uderzył go prostym, ale cios ugrzązł w gardzie. A sekundę później przez blok prześlizgnął się cios, szybki niczym ukąszenie węża. Dalszego ciągu jednak nie było, kula trafiła go w bok obracając wokół własnej osi.
Raf rozmywał się przyspieszając, znalazł się za plecami zabójcy ładując mu dwa szybkie ciosy w nerki, obracając się kucnął zamiatając szeroko nogą. Podcięty Lin Kuei rąbnął o dach. Tynk z podziurawionego kulami komina obsypał ich obu.
Zabójca przetoczył się w bok pod osłonę wentylatora. Raf nie dał mu czekać, ślizgnął się za nim po dachu i kopnął go obunóż w zraniony bok. Ten odskoczył między jakies rury, odbił się od ściany przetoczył się lądując tuż przed Rafem. Nim pismak zdążył coś zrobić zabójca wstał rąbiąc go w szczękę hakiem, stan nieważkości był miły tylko przez chwilę, bo potem cios trafił w nerkę, kolejny w płuca i żołądek, lądując zdawał sobie sprawę tylko z jednego, że snajper jest jego najmniejszym zmartwieniem. Zabójca lądował na nim wbijając kolano w krocze.
Przez mgłę bólu widział wznoszącego do ciosu pięść zabójcę. Cios mało nie zdruzgotał mu szczęki, czekał na kolejny cios ledwo kontaktując… ale zobaczył jak przeciwnik spada z niego ciągnąc warkocz krwi. Kula trafiła w twarz, ale zrykoszetowała po masce.
Raf doskoczył do zabójcy i rąbnął go dwa razy w twarz wgniatające maskę, a potem przypadł do ziemi. Pocisk snajpera musnął go w ramię trafiając w bok zabójcę.
Lin Kuei wciąż był groźny, zbił kolejny atak i wyprzedzając Rafa o ułamki sekund uderzył kolanem. Polak zdążył skrzyżować ramiona by przyjąć osłonic się przed ciosem. Nie pozostał dłużny, opierając się o komin kopnął obunóż. Niestety pocisk snajpera rozdał mu skórę na bicepsie. Cios doszedł, ale osłabiony przez utratę równowagi.
Zabójca przykucnął i walnął podbródkowym. Raf rozpaczliwym skrętem ciała uniknął ciosu. Przewinął się przez niski murek, a chwilę później trafił tam pocisk snajpera. Napastnik skoczył za nim zasypując go gradem ciosów. Raf mógł odpowiedzieć i dostać kulkę. Ale zdecydował się, że ilość otworów w ciele mu wystarczy. Uskoczył za komin znikając z oka snajpera.
Przez chwilę czaili się na siebie między kominami nie wchodząc w oczy snajperowi. Ruszyli jednocześnie. Zabójca schodzący z linii ciosu znalazł się w jednej linii z Rafem. Snajper był fachowcem najwyższej klasy, jedna kula dwa cele. Obaj padli jak ścięci. |