Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2018, 21:35   #254
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Hugin

Inkwizytor wraz ze swoją włócznią udał się na polanę. Był zaniepokojony. Ruszali do walki ze złym, mając za przywódcę Eberharda. Mistrza Czerwonego Zakonu. Gryzipiórka siedzącego z nosem w księgach. Takie zdanie miał o nim Hugin. Teraz jeszcze ukazywał mu się jako ktoś nadużywający Pańskie dary dla własnej korzyści. Nie powinien tego robić. Nikt nie powinien nadużywać darów Pańskich.
Mnich po skończonej modlitwie powstał i przystąpił do wieczornego treningu.

Witold

Młodzieniec po wyjściu z pokoju Klary przeczesał włosy i westchnął. Mistrz wzywał go do siebie, na rozmowę. Kwestia Archanioła już wypłynęła. Teraz mogło być już tylko gorzej. A jeżeli Klara miała rację? Jeżeli ich dowódca był w mocy jakiejś złej istoty? Co jeżeli nie sam o tym nie wiedział? Teraz młody Zamoysky stał przed drzwiami i już miał zapukać, gdy usłyszał głośny wiatr hulający po pokoju Mistrza. Zaniepokojony otworzył drzwi bez pukania. Eberhard siedział pod otwartym oknem, a w pomieszczeniu hulał wiatr. I choć wcześniej umawiali się na spotkanie, to teraz Czerwony Brat wydawała się szczerze zaskoczony.

Gerge

Mogilno przypadnie Gnieznu. Widocznie tak musiało być. Kanonik był chorobliwie ambitnym człowiekiem. Francesca próbowała go dobrze rozegrać, a jednak nie udało się to tak jak zamierzała. Coś mówiło mężczyźnie, że był to kawał tych twardzieli, którzy korzystają z potęgi kościoła, żeby ukrywać swoje zbrodnie. Nagłe zawahanie Anny zdawało się potwierdzać tę tezę. Poznał ją już całkiem dobrze. Wyłapywał pewne niuanse. Czuł, że miała wizję. Jedną z tych słabszych. A jednak pobladła. Myślał w jaki sposób wydostać ją na świeże powietrze.
- Skoro mamy wyruszać, to musimy porozmawiać z owym mistrzem małodobrym. Wszak służyć naszej sprawie chciał. Nie wiem czyż li on w łacinie biegły, tedy myślę, że Anna powinna ze mną zejść i słowem wspomóc.
- Został też młody łowczy, ten co z Cyganami przyjechał -
dodał Walter

Walter

Dawno nie czuł się tak stary. Zerkał od czasu do czasu na Fyodora. Byli w podobnym wieku. Rycerz z Acre przeczesał brodę. Nie znosił takich spotkań. Nie znosił politykowania. Za stary był, żeby się tego teraz uczyć. Sprawa była prosta, był wampir, a teraz nie ma wampira. Zmiażdżony na proch. Sprawa załatwiona tak, jak być powinna. Choć tego głośno nie przyznał, to w głębi serca zgadzał się z postępowaniem Michal Kamil. Dziewczyna już z nimi miała do czynienia. Wiedziała, że potrafią słodkimi słowami wsączyć swą wolę w cudze umysły. I nie dopuściła do tego. Panie świeć nad jej duszą. Pierwszy raz zaczynał bać się o Inkwizycję. Czy teraz, gdy Kamil nie żyje, to reszcie starczy jaj? Z kim jeszcze przyjdzie im się bratać? Z upadłymi aniołami? Wilkołakami. Wolał o tym nie myśleć. Teraz miał dostać trzech zbrojnych pod swoje rozkazy. Zastanawiał się ileż będą warci w walce. Tymczasem z zamyślenia wyrwał go głos opata Częstogoja.

- Wydaje mi się, że sprawa została postawiona dość jasno - powiedział bez emocji. Nie był stroną w tych rozgrywkach. Jego głos miał wagę w tej dyskusji niczym głos ryby leżącej na talerzu między dwoma psami. Weismuth z rozbawieniem pomyślał, że krzyczała by “Weźcie mnie wszyscy zostawcie!”

- Ja udam się na wieczorną modlitwę. Pomodlę się dla was o bezpieczna drogę powrotną. Wy zaś możecie w spokoju dokończyć posiłek.

Opat wyszedł zostawiając ich samych.

Niebor

Nie znosił tego. Nienawidził wręcz tych rozsianych po traktach karczemek i tawern. Ściągały się tam różnego rodzaju menty. A teraz Nadia wysłała go właśnie do takiej karczmy. Księżyc wisiał już wysoko. Konie zaczęły rżeć gdy zbliżył się do wiaty pod, którą były przywiązane. Niebor wspinał się po snopkach siana, które były tam równo ułożone i czekały na swoją kolej by posłużyć za popas.
- Psia jego mać - usłyszał nagle, gdy nadepnął na jakiegoś człowieka. Niebor nie wiedział, że przypadkiem nadepnął Kazimierza. Jednego z wojowników przydzielonych do ochrony inkwizytorów. Kazimierz i jego towarzysz spali w sianie przy koniach. Miał tam też spać i Hugin, ale nie wrócił z wieczornego treningu. Niebor nie miał czasu na dyskutowanie z rycerzem. Wymierzył szybki cios bosą stopą wprost w głowę rycerza. Ta odbiła się bez dźwięku o upchane pod nią siano. Niebora zawsze denerwowali pijacy. Co ciekawe zyskiwali niezwykła elastyczność i żadne rany nie były dla nich zbyt duże w tym radosnym stanie upojenia.
Po wiacie wspiłą się do jednego z okien, przez które dostał się do środka. Na sienniku w kącie leżała dziewczyna. Nadia zawiodła. Zsyłała sny jednej z nich, ale to mogło trwać zbyt długo. Dlatego teraz on musiał wziąć sprawy we własne ręce. Szturchnął ramię Klary wyrywając ją ze snu.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline