Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-05-2018, 22:14   #294
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Jeden po drugim, załoganci Fenixa powracali na statek, by spędzić na nim kilka minut, po czym ponownie “wyjść w miasto”, lub zostać nieco dłużej…

~

Bullit po nietypowym(i męczącym zarówno psychicznie, jak i fizycznie) spotkaniu z pewną wredną babą w jednym z barów, dowiedział się jednej, ważnej rzeczy. W tej chwili nie było tu nikogo z Pirackich Królów poza Czarnobrodym, co było dosyć nietypową sytuacją. Zawsze bowiem, ZAWSZE było tu w Hell’s Bells bowiem przynajmniej dwóch znanych kapitanów… sama sytuacja była więc nie tyle co dziwna, a niepokojąca.

Biorąc pod uwagę fakt, jakie problemy miała ekipa Fenixa z Unią, zdecydowanie nią Docowi zaśmierdziało. I to tak porządnie. Postanowił więc wybrać się jeszcze na krótki przelot po paru innych spelunkach, mając zamiar zasięgnąć języka.


Czerwona Leight była tu 2 dni temu, niespodziewanie dostała jednak ponoć cynk na niezłą robotę, więc wybyła. O Adoamrosie “Nieupadłym” ostatni raz ktoś coś słyszał gdzieś tydzień temu, miał zamiar zająć się napadem na jakieś kasyno w systemie Doukid. Leohand Hawklight z rasy Taushavmorane przepadł już bez wieści od niemal miesiąca…

….

Doc w końcu wrócił na statek z bardzo poważną miną, którą jedynie minimalnie rozwiał widok Vis. Nieco poobijany i dosyć spięty, wysilił się na miły uśmiech do Darakanki…


~

Fenn wraz z Rose i Bixem powrócili z zakupów. Ten pierwszy jednak miał zamiar się przebrać, po czym ponownie wyjść, tym razem jednak odnośnie imprezowania… a rudzielec upierał się na całego, by jemu towarzyszyć.

W końcu więc Keetar dał za wygraną, i zabrał panienkę North ze sobą. A widząc, jak się odstawiła do wyjścia, mężczyźnie od razu poprawił się humor.


Ruszyli więc by się zabawić, i szybko znaleźli okazję. Klub o wdzięcznej nazwie “Kopniak Stokrotki” okazał się w sam raz. Mimo wczesnej pory, panował w nim już spory ruch, kilka panienek tańczyło na rurach, kilkanaście osób na parkiecie, muzyka też była w miarę znośna, a alkohol w przystępnych cenach.

Najpierw więc duo Fenn-Rosse nieco się napiło, a następnie dziewczyna zaciągnęła go na parkiet, chcąc potańczyć… ruszała się z kolei naprawdę super, przy okazji przyciągając spojrzenia wielu osób. Raz nawet Fenn miał wrażenie, iż jakiś typek wyciągnął w jego stronę uniesiony w górę kciuk, co miało oznaczać, iż laska Keetara była cool, sexy, i w ogóle?

- Takie pirackie życie, to jest to! - Pisnęła Rose, kręcąc w tańcu zalotnie do strzelca tyłeczkiem.


~

Ubzdyngolony w trzy dupy Nightfall wtoczył się na pokład Fenixa, przy okazji przez przypadek włączając przynajmniej 3 alarmy… co skwitował długim, niekontrolowanym śmiechem, podobnie jak bluzgi Vis przez Unikom. W końcu jednak się uspokoił, i ruszył na poszukiwanie po pokładach miłości swego życia.

Sam nie wiedział, ile czasu zajęło mu kręcenie się po statku, zanim wpadł na genialny pomysł(w trakcie rajdu na lodówkę w mesie) zajrzenia do własnej kajuty. Poczłapał więc tam, i oczywiście, ku własnemu zaskoczeniu, odnalazł Isabell.


Macolitka… była pijana! Co prawda nie tak jak on, nie zarzucało jej na boki, i nie miała niekontrolowanych napadów głodu, połączonych z chęcią dalszego i dalszego picia, jednak dziewczyna zdecydowanie była po spożyciu. Co tu się kurde wyprawiało pod jego nieobecność?

Isabell żonglowała 3 granatami(!) w samej bieliźnie, które na widok pojawiającego się w ich kajucie Nighta, upuściła na podłogę. Bum. Bum. Bum. Ale nie takie Bum!!!! Gdzie byłoby po nich, ciemność, nicość, koniec wszystkiego. Zwykły upadek przedmiotów na podłogę, ale i tak za każdym uderzeniem klejnoty strzelca wnikały coraz bardziej w jego podbrzusze.

- Heeeeej kochanieeee - Niemal na niego skoczyła, uwiesiła się na jego szyi, a po namiętnym pocałunku, w ledwie 30 sekund dowiedział się od Iss co za kombinacje odstawiono pod jego nieobecność.
- Tylko zostaw Becky w spokoju - Dziewczyna pogroziła strzelcowi palcem przed nosem - Bo my jesteśmy tak - Pokazała palcami.


- Hmmm… a może i tak? - Wykonała kolejny gest, po czym głośno się roześmiała.




~

Becky po odstawieniu pijanej Isabell do jej kajuty, wpadła przez przypadek na Vis, od której dowiedziała się, iż antena już naprawiona. Pilotka udała się więc do swojej kajuty, wzięła prysznic, przebrała, po czym zasiadła do komputera, by w końcu móc skontaktować się z Ziddianem… i po chwili bardzo się rozczarowała. Owszem, antena działała, istniała możliwość nawiązana łączności z kimkolwiek, gdziekolwiek, czy i połączeniem się z Siecią, jednak w Hell’s Bells coś skutecznie zakłócało taką możliwość.

No tak, Leena chyba o tym mówiła, piracka brać nie chce ujawnienia tego miejsca, więc aby wykonać jakiekolwiek “połączenie” na zewnątrz trzeba było pewnie się do kogoś zgłosić i uzyskać na to pozwolenie. Odrobinkę tym faktem zirytowana, lekko trzasnęła dłonią w blat biurka.

....

Po wcześniejszym wypiciu kilku drinków, i z braku wizji lepszej opcji na zajęcie sobie czasu, Becky postanowiła zajrzeć do kuchni. W samym szlafroku po prysznicu, i tak po szczerości nie przejmując się swym wyglądem(i tak przecież na statku nie było praktycznie nikogo, w końcu wszyscy wybyli?), ruszyła po małą przekąskę.


Ledwie jednak znalazła się na miejscu, na moment zamarła w pół kroku. W kuchni urzędował bowiem ten nowy mechanik...inżynier… czy jak zwał, tak zwał. No tak, ale w sumie Jimmy, czy Tomi? Tego jeszcze tak na 100% nie była pewna.

Na wycofanie się jednak było już za późno, młody mężczyzna zauważył ją, i już się do niej uśmiechnął z buzią pełną jedzenia. Poprawiła więc na wszelki wypadek tu i tam owy szlafrok, po czym ruszyła do lodówki.




***
Komentarze jutro...
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline