Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2018, 12:53   #145
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Była piękna. Także to wyjątkowe miejsce było piękne. Szczególnie dla markiza. Ustawił się więc odpowiednio z twarzą niemal przy jej szparce. Właściwie do tej pory delektował się tym wspaniałym widokiem, łącznie z pieszczotami. Dotykiem, zapachem, smakiem. Pieścił ją, zaś teraz jakby badał, oglądał, podziwiał. Przeważnie był zbyt podniecony. Oczywiście widział szczegóły, ale umykały mu chwilkę później. Teraz zaś delektował się tym miejscem.
- Jesteś tutaj bardzo różowiutka, wiesz? - spytał nagle tak jakoś. Bowiem rzeczywiście, wampirzyca była. Jej szpareczka pięknie wyglądała właśnie na różowo, pokryta kropelkami jego nasienia, które wypływało z niej właśnie licznymi kropelkami.
Wampirzyca drżała pod jego dotykiem. Czując jak Alessandro dotyka jednego z jej najwrażliwszych miejsc.
- Przyznaję, że ciężko mi się tam zobaczyć. - Zażartowała, a markiz usłyszał jak jej głos lekko łamie się od pieszczot. - Ale możemy wykonać tu pokój z lustrami, w którym będziemy wszystko dobrze widzieć. - Wampirzyca rozmarzyła się poddając się jego pieszczotom. - Pokój z wielkim łożem na środku i całą podłogą wyłożoną poduchami i kocami. Co o tym sądzisz?
- Nigdy, nigdy nie wpadłem na to, ale skoro tak mówisz to straszliwie genialny pomysł
- ucieszył się. - A czy chciałabyś się tam widzieć, kiedy się kochamy? - wyszeptał nie przerywając analizy. Leciutko dotykał tej tareczki. - Zbadajmy też inne miejsca w okolicy, dobrze. Mów mi, gdzie jest najprzyjemniej - przesunął palcem w inne miejsce, poszukując wzdłuż całej szpareczki najwrażliwszych punkcików.
Wampirzyca cała dygotała pod jego dotykiem. Jej ciało było bardzo rozpalone i wrażliwie. Alessandro zauważył, że bardzo stara się nie wiercić gdy jego palec powędrował w głąb.
- Chciałabym nas tam widzieć. Móc zobaczyć twoje pośladki gdy napinają się podczas gdy we mnie wch… ach…- wampirzyca niemal krzyknęła gdy markiz trafił na pewien “guziczek” w jej wnętrzu. Alessandro poczuł jak jego dłoń okraszona została sokami Agnese. - Tam jest ah… bardzo przyjemnie.
- Tam, jak bardzo przyjemne
? - powtórzył dotykając ponownie kilka razy oraz przesuwając po tym miejscu oraz dookoła niego.
Widział jak jego kochankę, przy każdym dotyku przeszywa mocny dreszcz. Jak chwyta się kurczowo szezlongu.
- Yhym… - wymruczała tylko. - bardz… - niemal krzyknęła gdy markiz ucisnął ją tam mocniej.
- Skoro tak pozwól, że zbadam to miejsce dokładniej - uśmiechnął się zadowolony. Jeśli jego ukochana wampirzyca uwielbiała być tam dotykana, to teraz stanowczo nie miała powodu narzekać. Spotkała ją tam nie tylko pojedyncza seria, tylko wręcz burza pieszczotliwego dotyku na sto różnych sposobów w tym właśnie miejscu. Dokładnie tam oraz tuż obok. - Chcę, żebyś mówiła mi, czy to ci się podoba za każdym razem - wyszeptał do swojej ukochanej dziewczyny.
Agnese była bardzo grzeczną wampirzycą i przez kilka pierwszych pieszczot, nawet udało jej się wydusić z siebie coś na kształt.
- Tak, mi się podoba. Tak też. - Jej głos drżał i łamał się przy tym, a z czasem jedyne co mogła powiedzieć to. - Tak… tak… - Coraz głośniej to wykrzykując i napierając biodrami na palce Alessandra.
- Chyba nie jestem przekonany. Muszę cię poddać dłuższemu sprawdzaniu, bo bardzo bym chciał, żeby ci było jak najprzyjemniej - za każdym słowem, dosłownie każdym słowem kryło się jednocześnie kilka jego dotyków, pieszczot … Szalenie się cieszył czując, jak bardzo jej to sprawia radość, nawet bardziej, niż gdyby sam odbierał owe pieszczoty. - A czy lubisz tak? - kontynuował dotykanie wnętrza pochwy, jednocześnie zaś języczkiem zajmując się zewnętrzną stroną. - Albo tak? - tym razem wziął w usta węzełek, gdzie spajały się jej płateczki, zassal go mocno. - Albo jeszcze inaczej? - zaczął podszczypywać ustami jej delikatne płatki.
Jedno było pewne, że Agnese nie odpowie. Ostatnie “tak” przerodziło się w jęk, który narastał z każdą chwilą. Markiz czuł jak jego partnerka napiera na niego, jak kręci się na szezlongu z rozkoszy, aż w końcu poczuł jak jej mięśnie zacisnęły się na jego palcach, a ze szparki wypłynęła spora ilość soczków. Agnese krzyknęła jeszcze i opadła na szezlong.
- Tak też jest cudownie. - Wyszeptała, ciesząc się, że nie musi oddychać. Colonna zaś położył się obok mocno przytulając. Była jedyna i wyjątkowa, kochana i wspaniała, zaś przy tym wszystkim wampirza natura stawała się drobnostką, ot lekką przypadłością, której nie było sensu wspominać. Leżał przytulając ją mocno.
- Wiesz, spełniałaś wszystkie moje pragnienia, ale może ja mógłbym spełnić jakieś twoje? - spytał patrząc na nią pełen uczucia.
Agnese przytuliła się do niego.
- A jest coś czego mi jeszcze nie dałeś?
- Dałem ci siebie, ale mi chodzi nie o mnie, bo tutaj masz wszystko, tylko o coś, czego może pragnęłabyś, tak jak ja przed chwilką
- spytał, choć może sobie z niego żartowała. Jednak jeśli nawet tak, to co. Była super wspaniała oraz chciał naprawdę ofiarować jej co mógł najlepsze.
- Jestem najbardziej rozpieszczoną wampirzycą na świecie. - Zamyśliła się i po chwili spojrzała na markiza lekko niepewnym wzrokiem. - Chciałabym spać w twojej sypialni.
- Eee, wiesz, możesz poprosić o coś innego, bo to to ja właśnie chciałem ci zaproponować, tylko mnie wyprzedziłaś
- rzeczywiście naprawdę myślał o tym przed chwilą, no, ale chciał powiedzieć to nieco później, zaś teraz skupić się na innych przyjemnostkach. - Więc jeśli ty chciałabyś, ja chciałbym, to przyjmijmy że to nasze wspólne pragnienie, które szalenie mnie cieszy, no ale może masz coś, no wiesz, może lubisz żeby cię całować na przykład w pięty, albo pieścić wokoło pępka.
- Chcę udać się do twojej sypialni nago
. - Agnese uśmiechnęła się szeroko.
- Wobec tego chodźmy czym prędzej. Nie zgorszymy służby, bo teraz już śpią, albo dokańczają sprzątanie przy bramie. Tylko strażnicy przed drzwiami, ale to twoi ludzie … Agnese, jeśli ty idziesz, to ja też - podniósł dumnie głowę podejmując męską decyzję. Trochę się obawiał strażników oraz ewentualnie zabłąkanej służby, jednak założył, że jakoś Agnese o tym pomyślała już.
A wampirzyca po prostu była rozpalona i miała ochotę się schłodzić. Powoli podniosła się na szezlongu.
- Ach i chce się kochać na tym fotelu, na którym lubisz czytać. - Agnese wpatrywała się w markiza roziskrzonym wzrokiem.
- Dobrze, ale skoro mój ulubiony fotel, to ja określę pozycję. Może być? - podskoczył do góry, zaś wampirzyca zauważyła, że powoli odzyskuje wigor. Widać nauka anatomii jej pochwy przyniosła doskonałe rezultaty.
Wampirzyca wstała.
- Daj mi sekundkę. - Powolnym krokiem podeszła do łóżka, lekko kołysząc biodrami. Na jej udach i pośladkach widać było liczne znaki po tym co robiła przez sporą część nocy. Z resztą, na jej bladej skórze wokół piersi też były ślady… na szyi po pocałunkach, wszędzie. Markiz mógł być pewien, że jak ktoś zobaczy wampirzyce nie będzie miał żadnych wątpliwości co robiła. W tym czasie Agnese nachyliła się nad łóżkiem i ucałowała śpiącą Gillę.
- Będę u Alessandra. - Wyszeptała jej wprost do ucha.
- Tak signora - odmruczała ghulica przez sen, która również przeżywała swoje chwile namiętności, ale efektem tego, jak dostrzegła już Agnese, był sen, czasem krótszy, czasem dłuższy, jak teraz. Zresztą pewnie obecnie dołożyły się do tego kwestie wyczerpania walką. Markiz tymczasem chwycił ręcznik szybko się wycierając. Wstydził się, czuł się dziwnie, ale jeśli Agnese coś robiła, chciał być wspólnie przy niej, nawet jeśli to kłóciło się ze starymi, nabytymi wcześniej naukami etyki oraz ludzką obyczajowością. Wampirzyca jeszcze raz ucałowała ghulicę i podeszła do swego narzeczonego. Na jej twarzy był promienny uśmiech, a w oczach kręciły się ogniki. Chwyciła go pewnie za dłoń i pewnym krokiem ruszyła w stronę… drzwi do garderoby. Pokoje Agnese znajdowały się w amfiladzie i przechodząc przez kolejne pomieszczenia mogli przejść sporą część tej strony pałacu. Gdy już musieli wyjść na korytarz Agnese wyjrzała niczym mały szpieg. Przypominała teraz dobrze bawiące się dziecko, które właśnie robi coś czego zabraniają rodzice.
Pociągnęła markiza i poprowadziła go korytarzem. gdy stąpali boso po kamiennych płytach, prawie nie dało się ich usłyszeć, natomiast gdy tylko wyczulony słuch Agnese wyłapał, że ktoś się zbliża wpychała swego narzeczonego do najbliższego pomieszczenia. Tak jednakże przydarzyło się jedynie raz. Dwie służące szły wymęczone opowiadając o dzisiejszym napadzie. Wampirzyca mocno przywarła do Alessandra przysłuchując się im.
- Mówiem wam kumo, jak huknęłam tamtego ćmoka doniczka, to aże mu się zakręciło, tom natychmiast przyłożyła drugi raz, ale wtedy pojawił się drugi, którego mój mąż zaciachał nożykiem do łobierania brukwi.
- Toście mieli, jam siedziała pod ławą. Wałek miałam. Jak podszedł taki jeden tom mu tak przyłożyła po girze, że aż tańcować zaczął. wtedy pojawił się drugi, ale dobrze ze nie trafiłam, bo tez próbowałam.
- Niby czego dobrze?
- Bo to był signor Kowalski

Głosy przechodzących kobiet gdzieś zaniknęły w korytarzu i po chwili przestały być słyszalne. Komnaty także były ciche, poza jedną, którą tylko słuch wampirzy mógł zlokalizować oraz rozpoznać wewnątrz niej głos Alessio oraz jakiegoś dziewczęcia. Colonna niewątpliwie nie usłyszał tego, ewentualnie jedynie jakieś nieokreślone szmery. Faerie bowiem zachowywał się, jak na niego, całkiem dyskretnie. Przytulona do markiza stała czując, jak mocno bije mu serce. Pewnie czuł się dziwnie, jakby coś broił, jednocześnie zaś bardzo chciał.
- Droga czysta. - Szepnęła, składając mu pocałunek na ustach i pociągnęła go dalej w stronę jego pokoi. Agnese wyraźnie nie była skrępowana. Szła pewnym krokiem oświetlona jedynie światłem księżyca wpadającym przez okna. Regularnie wyglądała przez nie spoglądając na dziedzińcu pałacu. Widać było, że chce coś powiedzieć, ale najwyraźniej nie chciała kusić losu.
- Eee, co masz na myśli? - szturchnął ją Colonna, który niewątpliwie już poznał ją pod tym względem. Wampirzyca była szalona wedle tej dobrej części tego słowa.
- Pamiętasz ten murek, na którym całowaliśmy się po raz pierwszy? - Spojrzała na niego z uśmiechem. - Chciałabym zrobić tam coś więcej.
- Całować się dwa razy dłużej
? - wręcz otworzył usta na taki zuchwały pomysł. - Agnese, bardzo chcesz? - spytał po chwili poważnie. - Bo jeśli tak, zaraz cię wezmę na ręce i tam zaniosę - powiedział dobitnie. - I kij wszelkie konsekwencje - chyba zaraziła go szaleństwem.
Agnese zatrzymała się i spojrzała na markiza. Była zaskoczona, bardzo. Zbliżyła się, obejmując go na środku korytarza.
- Chcę, ale to tylko jedna z tysięcy rzeczy, które chcę z tobą zrobić i wierzę, że na to też będzie okazja. - Mrugnęła do niego. - Teraz chcę byś mnie wziął na tamtym fotelu i brał tak długo, aż usnę w twym łożu. Jak będziesz chciał mogę ci opowiedzieć o wszystkich moich “zachciankach” związanych z tym pałacem… zaniesiesz mnie do sypialni?

Wszystkie kobiety są córami Wenus, najpiękniejszymi na świecie w oczach zakochanych mężczyzn. Jeśli zaś jednak są też piękne w rzeczywistości, jak Agnese, to już kompletny odlot. Mężczyzna czuje się niczym szalony szczęściarz, dokładnie tak, jak czuł się teraz markiz. Zrobiłby dla niej wszystko! Stał przecież teraz nagi na korytarzu, gdyby zaś ktoś powiedział mu przed jej przyjazdem, że tak się będzie zachowywał, poradziłby mu okłady zimne na oszalałą głowę. Tymczasem jednak robił to. Chwycił narzeczoną na ręce i pobiegł czując, że już jej sama bliskość zaczyna przywracać sprawność. Trochę przeszkadzało mu to przy bieganiu, ale nie zwracał na to uwagi. Pragnął ją posiąść na tym fotelu, potem na łóżku, potem zaś jeszcze ile tylko starczy siły oraz nocy.

Biegł nie zważając na nic, nagle … gwałtownie drzwi się otworzyły.
- Łoooo je … - wychodziła z nich kobieta, starsza służąca, która omdlała na widok roztaczający się przed jej oczyma. Jakieś następne głosy męski i dziecięce odezwały się wewnątrz, więc miał się kto nią zająć. Dlatego Colonna ruszył do swojej komnaty, czy raczej zespołu komnat, ponieważ oprócz sypialni miał tam jeszcze niewielki gabinet, prywatną jadalnię oraz pokój tajemnic, do którego nigdy nie wchodził. Obecnie zresztą nie czuł takiej potrzeby, chociaż niekiedy ciekawość go zżerała. Zawsze jednak jakoś tak wypadało, iż po prostu nigdy tam nie był. Wampirzyca była bardzo rozbawiona reakcją służącej. Markiz czuł na swojej piersi jak przez sekundę zaśmiała się cicho.

Podbiegli pod drzwi do apartamentu markiza.
- Otworzysz kochanie? - wystarczyła nacisnąć na klamkę, ale póki co on miał zajęte ręce.
Agnese nacisnęła klamkę i ponownie wtuliła się w mężczyznę by ułatwić mu wejście do pokoju. Chwilkę potem zamknęli już drzwi i markiz niósł ją w kierunku fotela. Miękkiego, acz bez przesady oraz całkiem ładnej wielkości.
- Moja piękna - delikatnie ułożył ją na nim tak, że mogła usiąść, ale zaraz ujął tak ustawiając, żeby klęknęła pochylając się. Akurat fotel był ustawiony tak, że po lewej stronie znajdowało się łóżko, od tyłu drzwi wejściowe od przodu drzwi do tajemniczej komnaty, zaś od prawej potężny dzban ze świeżymi kwiatami, które wydzielały miły zapach przenikający przestrzeń.
 
Kelly jest offline