Dellare w skupieniu wysłuchiwał słów Kontradmirała. Wszystko układało się w logiczną całość. Popękaną, rozsypaną i niekompletną całość. Federacja miała dość sił i środków by położyć kres Cardassianom i Maquis, ale zechciało się naczelnemu dowództwu na DMZ i quasi-pokojową koegzystencję kiedy za miedzą mostkogłowi się pewnie zbroją. Ba! Nie zdziwiłby się, gdyby współpracowali z Maquis, a on miał związane ręce...
Tak czy inaczej, będzie musiał działać na własną rękę. Niepokoiło go, że jego prawa ręka, Ta'nar, milczy. Każdy pomysł i opcja wnosiła niebotycznie dużo w sytuacji zagrożenia. Miał tylko nadzieję, że się zrehabilituje. Inaczej, będzie musiał znaleźć nowego PO...
Kiedy Fornal skończył Arthos stanął na baczność i zasalutował.
- Tak jest, Admirale!
Teraz trzeba było zaciągnąć języka od najbardziej kompetentnej osoby w tym pomieszczeniu. Jedynego prawdziwego właściciela życiodajnego źródełka informacji w całym sektorze. Tak, Dellare skierował swój krok w stronę Komandora Porucznika Doggtoniego, Szefa Wywiadu.
- Jak klaruje się sytuacja, Komandorze? - zapytał kiedy już podszedł na bezpieczną odległość. Jak to mawiali Ferengii? Wiedza to Zysk? Zdecydowanie, szczególnie jeśli może uratować nie jedną, a setki tysięcy skór.