Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2018, 23:59   #76
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację

- Przydzielono mi mieszkanie, ponieważ zameldowanie miałem w strefie wybuchu i “akurat nie było mnie w mieszkaniu” w chwili katastrofy. Kontenerów jest sześćdziesiąt. W sumie mieszka w nich 112 osób, które straciły mieszkania w wybuchu. - Mimo smutnej treści wypowiedzi Czarny był szczęśliwy. Cieszył się z osiągnięć swojej uczennicy.

- Teraz musimy się przespać. Nie jest dobrze zarywać nocek. Niestety mam tylko łóżka polowe, ale dało się na nich wytrzymać we wojsku, to i tutaj się daje. Potem coś zjemy i nauczę cię kilku rzeczy. A po wszystkim wsadzę cię do pociągu do Wrocławia. Tam odbierze cię człowiek Harada.
Mina Czarnego się wykrzywiła, a Żenia stłumiła ziewnięcie. Mogłaby zasnąć na stojąco.

- Skubany myśli, że na jego terenie pojawili się Tancerze Skór. Prosił o twoją pomoc. Skurwiel. Z jednej strony chwali cię i gratuluje, z drugiej nie przysłał nikogo na ceremonię, a ciebie osobiście prosi o pomoc w kwestii domniemanych Tancerzy. Nie znoszę politykowania Srebrnych Kłów.

Rozbawił tym brunetkę.
- Czarny przecież mu chodzi o to, żeby Cię sprowokować. - nie skomentowała faktu, że jego polityka pewnie tak samo wkurzała i Kły. - A tego Tancerza niby jak rozpoznał? Czy to może jest na zasadzie „mamy domniemanego tancerza skór, Żenia pomocy!”. Żenia przyjeżdża a Harad na to „złapaliśmy tancerza skór!”. Hm?

- Co Ci obiecał, że chcesz żebym jechała? Ja mam mało czasu. - walnęła z grubej rury - Muszę jechać do Łodzi. Jest tam ktoś kto może nam pomóc. Ale nie mogę czekać pół roku o czym mówił Zaar. Poza tym… - Żeńka pomogła Alfie rozkładać polówkę - … serio? pół roku? Za pół roku Pentex będzie nowoodrodzony.

Kolejne ziewnięcie przerwało jej wywód.

- Do Łodzi pojedziesz w czwartek - powiedział Czarny uświadamiając dziewczynie, że nie ma pojęcia jaki jest dzień tygodnia.
- Dostaniesz też coś ode mnie. Pół roku to oficjalna wersja. Znają ją wszystkie wilkołaki i krewniacy. Boję się, że możemy mieć wtyczkę. Ale cichosza. Atak na Pentex to kwestia tygodni. Potrzebuję tylko dobry zwiad. I w tym mi pomożesz w czwartek. Najpierw pieprzony Srebrny góral z kompleksem małego miecza.

Czarny podszedł do małej lodówki, z której wyjął dwie butelki wody mineralnej. Jedną podał Żenii.

- Zasugerował, że z tak silnym opiekunem moglibyśmy urosnąć do rangi septu. Taki główny caern w rejonie. Ale do tego potrzebujemy zgody trzech alf. Sugestia wyszła z jego strony dlatego, że od razu zaoferował zgodę za pomoc.

- Hmm. Wysoko ceni sobie pomoc szczeniaka - skwitowała uspokojona dziewczyna pociągając głębszy łyk. Uwaliła się też na polówce skopując jedynie buty.

- Nie doceniasz się. Twoja linia krwii jest silna. Duchy to widzą. Masz potężnych przodków. Jesteś najszybciej awansującym wilkołakiem od dekad. Ba, odkąd wiesz, że jesteś wilkołakiem, to cały czas aktywnie działasz przeciw Pentexowi. A sept to dla nas szansa. Moglibyśmy zyskać dostęp do fetyszów Harada i jego bandy. Oni zaś chcą…

Czarny wyraźnie się zmieszał.
- No z pewnością nie będą stratni na kontaktach Zaara - dokończył.

Żeńka przez chwilę przyglądała się zmieszaniu Czarnego.
- Znowu próbujesz handlu krewniakami? Mało Ci mnie i tego jak się to skończyło? - ten temat wisiał nad nimi niczym miecz Damoklesa. - I kiedy Ty zaczniesz przedłużać linię? I co z krewniakami spiral, którymi miał się zająć Burak?

- To nie jest handel krewniakami! - oburzył się Czarny - widziałaś pliki rozszyfrowane przez Zaara? Widziałaś. W końcu sama je przyniosłaś. Pentex tworzy Fomori w kilka tygodni. A ile trwa wychowanie i wyszkolenie wilkołaka? Kilkanaście lat. Dwadzieścia. Dwadzieścia pięć. Musimy zacząć korzystać z tego, że posiadamy najliczniejszą grupę krewniaków w kraju. Ciągle mówisz o szukaniu zasobów. Tworzeniu armii do walki. Od wieków tak właśnie tworzymy naszą armię - Czarny zdjął buty, które rzucił w kąt, a potem położył się na łóżku i popijał wodę z butelki.

- Mhm. Niedawno byłeś przeciwny wykorzystywaniu ludzi w walce. - skomentowała cicho - A co z pozostałymi pytaniami? - drążyła dziewczyna.

- Śpij, musisz wypocząć - odwrócił się plecami do dziewczyny wyraźnie unikając kłopotliwych tematów.

- Aha. Czyli jak zadaję konkretne pytania to nie ma odpowiedzi? Co z tymi krewniakami? Co z nimi zrobiłeś? - teraz Żenia usiadła na łóżku. Czuła wzbierający gniew.

- Na razie Zaar załatwił im jakieś mieszkania. Miał się tym zająć Burak, ale przejmie to Zapalniczka. Widzisz, nie miałem czasu.

- Nigdy go nie ma jak chodzi o krewniaków, co? - mruknęła dziewczyna uspokojając się nieco. - Zamiast traktować ich jak gorące ziemniaki, może warto faktycznie ich włączyć w społeczność? Dać im cel i motywację? Poczucie przynależności a nie tylko … - Żeńka ugryzła się w język. - Czemu nie masz dzieci? A może masz?

Czarny odwrócił się na plecy. Po chwili naciągnął na siebie kołdrę i chwilę pokręcił. Potem spod kołdry wypadły jego dżinsy i skarpety.

- Nie byłbym dobrym ojcem - splótł dłonie pod głową i gapił się w sufit kontenera.
- Sranie w banie. To jest wymówka. - Ragabash mało co nie parsknęła śmiechem na zabiegi Czarnego. Skromniś się znalazł. - Czemu nie?

- Bo gdy mówię do kogoś, kim się opiekuje, że ma spać, ta mnie ignoruje i zadaje niewygodne pytania - powiedział szaman.

- Nie zawsze Cię ignoruje. Tylko jak ją spławiasz - mruknęła Żenia. - A poza tym to ta jest pełna dla Ciebie podziwu i dumna bardzo z Ciebie. No to mów.

Czarny zamknął oczy i zaczął udawać pochrapywanie.

Żeńka prysnęła go wodą z butelki.

- Nie zmuszaj mnie, żebym zwlekła się z łóżka i zmusiła do mówienia - zagroziła niewinnym tonem.
Czarny otworzył jedno oko i powiedział:
- Śpij. Za siedem godzin masz pociąg.

- To prośba ojcowska czy rozkaz Alfy? - brunetka nie wiedziała czemu droczyła się z Czarnym.
- Jak wolisz. To nie ja będę się męczyć z ludźmi Harada - odwrócił się i zaciągnął kołdrę do połowy twarzy.

- Hmm… podobno mi ufasz. - Żenia wzruszyła ramionami i umościła na polówce.

- Ufam ci Żeńka, ufam - powiedział ledwie słyszalnym szeptem.

Brunetka już nie odpowiedziała. Leżała bez ruchu w ciemności czekając aż Czarny uśnie.

***


Przed godziną osiemnastą stali na dworcu. Przyjechali tramwajem. Czarny nie był Zaarem. Chyba nawet nie miał samochodu.

- Jesteś pewna, że nikogo nie chcesz do pomocy? - powiedział Szaman gdy przebrzmiał komunikat o dziesięciominutowym opóźnieniu.

- No teraz to chyba nie ma znaczenia - Żenia stwierdziła - ale telefon by się przydał.
- Mogłaś przez pół godziny pytać mnie czemu nie mam dzieci, ale nie raczyłaś wspomnieć, że nie masz telefonu? Brawo. Trzymaj - wepchnął jej w dłoń kilka banknotów. Dziewczyna wzruszyła jedynie ramionami. To była kwestia priorytetów.
- Masz jeszcze te trefne dokumenty? Zarejestruj telefon na Tetmayer. Pamiętaj, że jesteś poszukiwana.
- Pamiętam. - z żalem pomyślała o transporcie liniami “Pasikonik” albo chociażby “Handlarz wspomnień”. Człowiek do dobrego szybko się przyzwyczaja. Westchnęła - Chyba mam. - rozglądała się po peronie grzebiąc w plecaku. Miała.

- Może poprosić Zaara, żeby jakiś krewniak do ciebie dołączył? - Zapytał w końcu szaman.
- To rozwiązałoby kwestię integrowania się w społeczność wilkołaków.

Żenia prychnęła:
- Chcesz mnie zamknąć jednym krewniakiem? Ilu oddasz Haradowi pod dowodzenie? - twarde i chłodne spojrzenie wilczycy spoczęło na Czarnym - Ale jeśli koniecznie chcesz coś udowodnić to przydziel kogoś. Daj przykład. - rzuciła wyzwanie z zaciętą miną.

Czarny machnął ręką.
- Nie mam siły, ani czasu na twoją fazę zbuntowanej nastolatki. Nie zrób mi wstydu.
Przysunął się i objął ją, a potem poklepał po plecach.

- Zbuntowaną nastolatką byłam kilka lat temu. A ja nie mam siły ani czasu na udowadnianie Ci, że krewniacy to coś więcej niż balast i obiekt handlu. - Żeńka odsunęła się sztywno - Wedle rozkazu, Alfo. - skwitowała ironicznie.

-Uważaj na siebie - powiedział w końcu i ruszył z dworca. Zaraz potem podjechał pociąg.
Żenia zajęła miejsce w przedziale, rozmyślając o caernie w Toruniu.

Może to tam dałaby radę zbudować przyczółek dla krewniaków?
Zapatrzyła się w okno i nawet nie zauważyła, gdy pociąg ruszył.
 
corax jest offline