Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-05-2018, 06:36   #44
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Ałtyn miała spokojną noc, co było dobre dla jej urody. I niekoniecznie dobre dla jej misji. Ludmiła nie zjawiła się z informacjami jeszcze. Póki co.. był ranem, a Karaimka udała się na łowy. A jej zwierzyną, był syn gospodarzy. Niestety musiała chwilę za nim nachodzić, bo dopiero po pospiesznym śniadaniu Jan Ignacy wreszcie oddalił się od surowego ojca i nieco zaborczej matki.
Dopadła go dopiero w stajni, gdy szykował wierzchowca do jazdy. Był wtedy sam… wydany niemal na żer sprytnej niewiasty.
Stanęła w odrzwiach, niby z boczku i skromnie, ale wyjazd tarasując swą niewielką personą.
- Waszmości bez pożegnania jedzie. Wielce to niegrzeczne.
- Aaaa… witam waćpanno… z poleceniem ojca jadę. Wypada ojca słuchać.- rzekł nerwowo Jan Ignacy, któremu po wczorajszej nocy wszelkie romanse wywietrzały z głowy… przynajmniej do wiosny.
- Rzecz godna pochwały - skomplementowała go Tyncia. I kroczek dała w jego stronę. - Tedy ja się pożegnam z waści odpowiednio. A rzeknijcie mi, mości Janie, czy w Lublinie druhów czy rodzinę jakowąś macie, wieści im możemy od was przekazać, gdy dojedziem.
- Gdzieżby… my do Lublina nie jeździmy. Przyjeżdża do nas pewien Ormianin na jesieni i na wiosnę. I jemu ojciec sprzedaje nadmiar zapasów.- rzekł z uśmiechem Jan Ignacy odrobinę się rozluźniając.
- Rozumiem - odparła Ałtyn, główką kiwając. Entuzjazm w niej oklapł. Skoro nadwyżek mieli jeno na handel raz w roku, nie była to dość dobra partia dla Janki. - Tedy do widzenia, drogi Janie. Zachowam twą dobroć i gościnność we wdzięcznej pamięci.
I wyciągnęła rączkę do ucałowania królewskim gestem. Ale gdy się młodzik nachylił, ona nachyliła się także i pocałowała go w policzek.
-Na szczęście w miłosnych bojach. Następne będą dla waści bardziej udane.
Coś tam młodzik wybełkotał niewyraźnie pod nosem czerwieniąc się jak burak. Skłonił się jeszcze raz głęboko i na konia wskoczył.
 
Asenat jest offline