Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2018, 21:09   #10
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Sala Odpraw


Admirał uśmiechnął się na widok Andorianki, od razu patrząc jej w oczy. I choć fizycznie mógł się zmienić, to w jego oczach wciąż płonął ten sam ogień, który mogła pamiętać z przeszłości. Niebieskie oczy Fornala zawsze zdawały się chłopięce i zawsze w spojrzeniu czaiła się jakaś iskierka "szaleństwa", gdyby spojrzeć na jego oczy to możnaby przysiąc, że własnie spłatał jakiegoś figla nauczycielce i czeka na rezultaty.

-Ta'nar. Miło ciebie widzieć - jego głos był potężny, nawykły do wydawania rozkazów. -Podziękuj ojcu i pozdrów go ... Chętnie znów go zobaczę w najbliższym czasie ... na jakimś wypadzie - po tych słowach uśmiechnął się szelmowsko, znów przypominając tego kapitana, który równie dobrze mógł prowadzić starożytną ziemską jednostkę piracką, jak okręt Gwiezdnej Floty.
-Nie przeszkadzajmy innym, zapraszam ... - lekko dotknął jej łokcia, aby pokierować ją w jeden z kątów sali, nie protestowała. Stanęli w pewnej odległości od pozostałych, którzy wyraźnie nie chcieli przeszkadzać w tej rozmowie.

Fornal oparł się o ścianę i rzucił, krótkie spojrzenie Komandor
-Zawsze wiedziałem, że zajdziesz wysoko ... - powiedział na początku, a potem zaśmiał się, krótko przyjacielsko. -Przepraszam ciebie najmocniej, czas obszedł się z tobą łaskawie. Wyglądasz doskonale i ani o dzień starsza niż wtedy, gdy widziałem ciebie po raz ostatni - wypowiedział te słowa nie tylko w sposób, jakby on to wierzył, ale który pozwalał drugiej stronie na zrobienie tego samego. Na uwierzenie w wizję Juliana Fornala ... coś co używał z takim sukcesem i gracją, że jego podwładni gotowi byli wskoczyć za nim w sam ogień piekielny.
-Mi chyba nie służy ni pokój, ni stanowisko - mówiąc to lekko poklepał się po brzuchu -Jakoś nie mogę w sobie znaleźć motywacji do ćwiczeń, choć śmiem twierdzić, że nadal potrafię sobie doskonale poradzić z Bat'Lehem ... ale dobrze, nie rozmawiajmy o mnie. To podobne niegrzeczne ... tak porywać konwersację. Co u ciebie? Chciałaś mnie o coś zapytać? -

W innej części Sali Obrad


Doggtonii musiał zauważyć spoczywający na sobie wzrok kapitana, gdyż po chwili oderwał się od prowadzonej konwersacji i podszedł do dowódcy Pragi. Skinął mu głową, po czym wyciągnął rękę. Obaj mężczyźni podali ją sobie
-Miło pana poznać kapitanie - powiedział w końcu oficer wywiadu -Czytałem pana akta, imponujące jak na tak krótki staż - Dellare chciał odezwać się zastanawiając się, czy nie był to jakiś przytyk ze strony Saurianina. Nie dane mu było jednak nic wtrącić, gdyż oficer kontynuował.
-Mam nadzieję, że sztuczne serce panu nie przeszkadza. Nie wiem, czy pan wie, ale znajduje się w tym wypadku w dość doborowym towarzystwie ... Kapitan Picard, również jest posiadaczem takowego serca - tym razem Arthos nabrał pewności, że nie były to zwykłe przepychanki słowne. To był jakiś rodzaj testu, choć ciężko było zorientować się patrząc w duże, gadzie oczy Doggtoniiego, co nim kierowało
-W każdym razie, czy chciał mnie pan kapitan o coś jeszcze zapytać?-

Poziom Główny

Lidia nie myślała o tym dalej. Podjęła decyzję i zamierzała ją wykonać. Jej towarzyszka nawet jeżeli chciała ją powstrzymać, to musiała wyczuć silne emocje buzujące w głównej inżynier i zrezygnowała z tego zamiaru. A Honeywell czuła się jak zahipnotyzowana. Nie było czasu na zastanowienie, jej cel ... wychodził właśnie ze sklepu. Przyspieszyła kroku ... i z impetem godnym Targa goniącego ofiarę wpadła na niespodziewającego się tego Bungle'a.

Nie przewidziała jednego ... pilot musiał spędzić sporo czasu na siłowni, kobieta odbiła się od jego umięśnionej sylwetki i padając na pokład stacji wprost na tyłek. Trudno nie był to pierwszy, ani ostatni raz gdy wylądowała na podłodze. Przynajmniej wytrąciła mężczyznę z równowagi, który nie dość że upuścił trzymaną w ręku skrzynkę, to zaplątał swoje nogi, obracając się na brzuch i w ten sposób lądując na pokładzie. Można było przysiąc, że pokład zadrżał od tego upadku ... ktoś tu zdecydowanie przybrał na wadze.
-Dobry panie - powiedział mężczyzna podnosząc się szybko na kolana i obracając się w stronę Lidi. -Co do jasnej ... O Lidia - wyglądał na naprawdę zaskoczonego, w tym czasie Główna Inżynier już zaczęła się zbierać z podłogi
-Dobrze cię widzieć - powiedział mężczyzna natychmiast podnosząc przedmioty, które wypadły na podłogę. Lidia przyjrzała się częściom z różnymi oznaczeniami. Chciała schylić się po jedną aby przyjrzeć się jej bliżej, ale Greyson był szybszy
-Nie, nie ... nie potrzeba - wrzucił wszystko garściami i zamknął skrzynkę. Dopiero teraz wyprostował się -Nie spodziewał się ciebie tutaj ... co porabiasz? - uśmiechnął się do niej, i lekko rozluźnił, dając wrażenie pełnej swobody. Honeywell wydawał się jednak spięty i zdenerwowany całą tą sytuacją ... Przyjrzała się mu uważnie ... tak z pewnością nie czuł się komfortowo obecnie ...

Dok

Prom z sektora Bajorańskiego właśnie zadokował przy stacji. Namor nie czuł się dobrze. Podróż z Trilla trwała naprawdę długo. Nawet jego mundur i przywileje nie pomogły. Kilka razy musiał nadużyć drogę. Ostatecznie razem z parom innymi oficerami i załogantami złapał cywilny transport z Aldebaran. Nie należał on do szczytów luksusów, ani prędkości. Przez chwilę bał się, że spóźni się na Pragę i będzie musiał znów gonić okręt jakimś wypożyczonym promem. Na szczęście już po wejściu do systemu rozpoznał sylwetkę jedynego okrętu klasy Akira zadokowanego do stacji. Czuł, że jest coraz bliżej domu.

Gdy tylko procedury lądowe zakończyły się z radością wyszedł na stację. Był zmęczony, czuł się również brudny. Jedyne o czym marzył, to soniczny prysznic i odpoczynek w kajucie. Na przeciwko doku stała Chorąża Eetit, podniosła rękę w geście powitania i szybkim krokiem doszła do lekarza.
-Panie Komandorze ... dobrze pana widzieć z powrotem! Mam nadzieję, że wszystko poszło po pańskiej myśli - wyrzuciła z siebie szybko. Filigranowa dziewczyna nie wyglądała jak typowa dowódca ochrony okrętu, zwłaszcza takiego jak USS Praha, jednakże Socar miał okazję zobaczyć jak zamiatała matę przeciwnikami trzy razy większymi od siebie.
-Czy mogę w czymś pomóc? Kapitan i Pierwsza są na spotkaniu z dowództwem, paru innych oficerów jest na pokładzie stacji. Komandor Rostislavovna zajmuje się wszystkim na okręcie, jak wykryliśmy pański prom, kazała mi tu przyjść i pomóc w razie potrzeby - uśmiechnęła się i był to naprawdę słodki, niewinny uśmiech
-Mogę powiedzieć, że wszyscy tęskniliśmy ... dobrze, że już pan jest, nikt nie chciałby lecieć bez swojego Głównego Oficera Medycznego -
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline