Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2018, 22:44   #12
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Cała czwórka miałą teraz dobry widok na stragan ze skórami, gdzie właśnie niedźwiedź podawał młodej półorczycy łapę. Ci z przechodniów, którzy mieszkali lub bywali w Phaendar, znali Zazę i jej charakter, dlatego na wszelki wypadek odsunęli się na trochę bezpieczniejszą odległość. Odsunęli się jeszcze dalej kiedy zobaczyli że Zaza się uśmiechnęła, widok tak niespotykany, mogący świadczyć tylko o nadchodzącej rozróbie, gdyż dziewczyna uśmiechała się tylko wtedy kiedy ktoś dał jej powód by mogła, tego kogoś, zmasakrować w bójce.
Sulim zauważył, że jest obserwowany przez grupkę, na którą wpadł wcześniej, wobec czego uśmiechął się żałośnie.
A tam nieco dalej Yastra szturchnęła chłopaków łokciami, wskazując kiwnięciem głowy na Zaze.
- Hej! Patrzcie! Zaraz coś się stanie!
Wyglądało na to, że nie miała zamiaru interweniować, traktując nadchodzące wydarzenia jak świetne widowisko, pomimo swojej funkcji porządkowej na targu.
- Tak, wreszcie znalazła adoratora - mruknął Jace.
- Który za chwilę znajdzie się w rzece! Albo się jej odmieni i pójdą razem do jakiejś szopy. Krasnolud-żebrak i narwana półorczyca. Wyobrażasz to sobie? He-he! - elfka zaśmiała się krótko pod nosem.
- Mówiłem o niedźwiedziu...
Wydłużone uszy orczycy drgnęły. Jej głowę zaczęła zalewać wściekłość ~ Lul Gijak-Ishi ~ na twarzy nadal miała uśmiech i z nim przemówiła do niedźwiedzia - Jesteś silny. Lubię cię. - po czym jej głowa odwróciła się w stronę stojącej trójki już bez uśmiechu - Ale Ich już nie - Zaza wstała i zaczęła poruszać się w ich kierunku, z każdym krokiem widać było jak zielona napina mięśnie, wściekłość w oczach dała im do zrozumienia, że ich komentarze zostały usłyszane. ~Mirdautas Vras~
Kharrick gwizdnął i uniósł ręce do góry.
- To nie ja, to oni - pospiesznie umknął w bok z dala od dwójki młodych. To był dobry moment aby zagadnąć krasnoluda. O ile uda mu się uniknąć niechybnej sprzeczki.*
- Zaza, gdzie idziesz? - rzucił szybko Eric, poznając ten charakterystyczny sposób chodu.
-Wrrrgg .. - Zazu tylko od warknęła na tą uwagę coraz szybciej zbliżając się do stojącej dwójki nawiązując kontakt wzrokowy z elfką, której choć z twarzy zniknął uśmiech rozbawienia, tak w oczach wciąż pozostał ten kpiący błysk w oczach. Ustawiła w pozycji bojowej stopy i z wolna pochwyciła rękojeść katany w dłoń, przygotowując ją do wykonania szybkiego iaijutsu. Po jej drugiej ręce zaś przeszedł krótki łuk elektryczny. Znak, że nie żartowała.
Zaza zatrzymała się przed dwójką musząc unieść głowie by nie zerwać kontaktu wzrokowego z elfką. Jej głos był groźny na pograniczu zwierzęcego warkotu.
- PRZEPROŚ!
- Tak jakby twoje pochodzenie miało usprawiedliwiać twoje zachowanie - odpowiedziała lodowato elfka.
- Dziewczyny, spokojnie - Jace stanął pomiędzy Zazą a Yastrą - Wystarczy tego. Yastra, mamy pilnować porządku, a nie wzniecać rozróby.
- Zazo, adorator to nic pejoratywnego. Nie mieliśmy intencji cię urazić.
Zaza odwróciła się z zimnym spojrzeniem na Jace’a.
- Ty też przeproś, albo oboje nauczycie się żyć bez języków!
- Możecie się obie zamknąć i posluchać Jace’a? Jako jedyny wydaje się pamiętać o tym, co mieliście do zrobienia. - do dyskusji dołączył nowy głos, zapewne sprowadzony tu przez poprzednie hałasy. Aubrin Zielona szła w stronę dyskutantów, wyraźnie rozeźlona. Spojrzała na elfkę gotową do zadania ciosu. - Yastra, ręce przy sobie i zgaś to cholerne światełko. Z mieczem na kogoś nieuzbrojonego? Ale mi bohaterstwo! - po czym zwróciła się do półorczycy - A Ty nie lepsza! Języki będzie urywać - czy Ci nie wstyd? W dupie masz to, czego próbuje Cię nauczyć Edric? Poza tym, to nie są zwykłe pijane kmioty, którymi możesz pomiatać.
- ONI ICH OBRAZILI I ONI ICH PRZEPROSZĄ! - Wydarła się na Aubrin Zaza, coraz bliżej punktu bez powrotu, zdołała tylko na słowo ‘ICH’ wskazać na krasnoluda z niedźwiedziem.
- A skąd wiesz, że ich obraziliśmy? Nie każdy podziela Twoją wrażliwość. - Jace zszedł nieco z drogi półorczycy, choć był przygotowany na pacyfikację, gdyby słowa nie dały rady przemówić do rozumu. - Najlepiej będzie omówić to przy kuflu zimnego, mocnego piwa jak już każdy skończy swoją pracę. - Co prawda Jace nie pił alkoholu, więc zamiast rozwiązaywać problem, odsuwał go w czasie tą propozycją, ale będzie się nad tym zastanawiać później. Jeden problem na raz.
- Przestań się chować za spódnicami! - odcięła się do Jace’a, Zaza. - Przeproś Sulima i Psotnego!
Yastra natomiast się rozluźniła, nie wypowiadając ani słowa w przeciwieństwie do całej reszty. Rozproszyła zgromadzoną magię i z trzaskiem umiejscowiła katanę na swoim miejscu przy pasie. Zrobiła krótki krok w tył i odwróciła się, szybkim krokiem opuszczając to zgromadzenie, uprzednio obdarzając półorczycę pogardliwym spojrzeniem.
- Zaza, mowiłam, żebyś się zamknęła! - Aubrin wcięła się - Czemu myślisz, że próbuję ich osłonić przed Tobą, a nie odwrotnie? - słowa kobiety zabrzmiały poważnie. Do grupy dołączył w końcu Edric, purpurowy na twarzy. - Jak co kwartał, będziesz burdy wszczynała?
Wtrącenie się starego wybiło Zazę z nadciągającego szału, nadal była wściekła ale nie mogła skierować swojego gniewu na konkretną osobę. Najchętniej sprała by elfkę i dziwaka i miała to z głowy.
- Tak! Osiem lat każesz mi znosić ich szykany nie pozwalając się bronić jak ta twoja pieprzona ludzkość polega? Na tym że są “lepsze wywłoki” - machnęła na Jace, Aubrin i Yastre - które mogą poniżać resztę to wsadź se w dupe Twoje człowieczeństwo - Wrzasnęła na Starego i ruszyła nie oglądając się na nich, potrzebowała coś rozwalić na drzazgi i pył.
- Zacznij bronić się słowami, a nie pięściami! - krzyknął za nią Edric, po czym zwrócił się do reszty. Wyglądał na zrezygnowanego i postarzałego. - Przepraszam za nią. Dorasta, a z wiekiem jest chyba coraz gorzej.
- Nie, to nasza wina - Jace odprowadził Zazę wzrokiem. - Powinniśmy wziąć pod uwagę jej…. temperament. To dobra dziewczyna, chciała dobrze - młodzieniec próbował pocieszyć Edrica.
- Dz...dziękuje - Edric dopiero teraz zdal sobie sprawę z tego, z kim rozmawia - Boję sìę tylko, że kiedyś jej odbije zupełnie i stanie się taka jak inne orki.
- Podobno na tym polega życie. Na ciągłej walce z własnymi słabościami - odpowiedział filozoficznie. - Dobra, zbierajmy się bo każdy ma co robić - mówiąc to Jace pożegnał się i ruszył na obchód.
 
Obca jest offline