Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2018, 23:28   #127
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
W chwilach takich jak te rozwój cywilizacji i technologii, tworzący z planety Ziemia jedną, globalną wioskę, jawił się Alicii niczym wielkie utrapienie. Jak świat długi i szeroki ludzie uwielbiali obserwować, przypatrywać się cudzemu nieszczęściu. Niezależnie od płci, wieku, poglądów politycznych czy religii, ciągnęło ich do sensacji, najlepiej rozkręconej kosztem drugiego człowieka - wiadomo nic bardziej nie podnosiło opinii publicznej ciśnienia, niż niewinne ofiary. Szczególnie gdy same, z własnej i nieprzymuszonej woli dały się prowadzić na zatracenie, a wszystko to pod czujnym okiem kamer.
W dobie zalewu informacji oraz bodźców, atakujących człowieka z każdej strony milionami impulsów dziennie, wprawienie go w osłupienie i przyciągniecie kapryśnej uwagi robiło się coraz trudniejsze...

Musiało być mocniej, intensywniej, brutalniej. Pytanie nasuwało się same, błądząc po końcu języka na podobieństwo alkoholika przy monopolowym.
Czy właśnie dane było uczestnikom programu stać się pierwszymi w historii telewizji ofiarami… na żywo? Jaka niby była różnica między streamowanym seksem, gwałtem, a morderstwem? Chodziło o sponsorów, uwagę, słupki popularności i przede wszystkim grube miliony zarobku.
Kosztem bandy naiwnych głupców.

Gorycz wezbrała blondynce ustach i musiała zacisnąć mocno dłonie, by nie rozpłakać się ze złości i bezradności. Sama podpisywała dokumenty o zrzeczeniu się pretensji w razie uszkodzenia ciała, niby rutynowa procedura zabezpieczająca produkcję przed nagłymi wypadkami, a także na przekór wyłudzaczom, jakich wielu żerowało na firmach ubezpieczeniowych.
- Panie miej nas w swojej opiece... - wyszeptała robiąc dłonią znak krzyża. Niby pusty gest, lecz pomagał zebrać się w sobie i pamiętać, że cokolwiek dane będzie pannie Winter jeszcze zobaczyć, jest ona raptem fragmentem większego planu, a każdy plan - jak sama definicja mówi - zawierał w sobie zarówno elementy działające prawidłowo, a także wadliwe. Te ostatnie należało zidentyfikować, znaleźć i usunąć… przede wszystkim zaś nie dać się zwariować.

Ciemność, chłód i wściekła nawałnica stanowiły tło dla apogeum chaosu, rozgrywającego się na deskach teatru, urządzonego zaraz obok basenu Domu. Lament konającego człowieka zawisł w powietrzu, mieszając się z werblami wybijanymi przez ulewę. Zupełnie jakby ktoś krzyczał wewnątrz jasnowłosej głowy, uderzając dźwiękami o zmaltretowane szare komórki, zmienione wysokim poziomem stresu w jajecznicę. Drżące szczęki zacisnęły się z całej siły.

Może ich naćpali? Podali środki halucynogenne w jedzeniu, albo i powietrzu, przez co cała gromadka znalazła się na haju, zaś Irmina i Tornado byli aktorami od początku grającymi pod dyktando Mistrza Gry? Wszak nie mogli umrzeć.
Nie mogli… umrzeć. Tutaj, teraz.
Nie mogli, prawda?

Pokręciła głową, odganiając niepotrzebne dywagacje. Wstrzymała oddech i zrobiwszy krok ku Kelly, szybko rozejrzała się wokoło. Zaraz też jej ramiona opadły zauważalnie, oddech uszedł z piersi wraz ze zrezygnowanym westchnieniem. Jeżeli jeszcze minutę temu łudziła się, próbując oszukać i wmówić sobie, że nie będzie aż tak źle… cóż.
Życie po raz kolejny sprzedało modelce szyderczego plaska otwartą dłonią, rechocząc z pogardliwej uciechy nad zrujnowanymi nadziejami naiwnej, ludzkiej duszy.
- Kelly - powiedziała trochę oschlej niż zamierzała. Pokazanie słabości odpadało. Wzięła głęboki oddech i wstrzymawszy go w płucach, wypuściła nosem.

- Kelly kochanie - zaczęła jeszcze raz, łagodniej. Obejmując ramieniem roztrzęsioną dziewczynę. Nakierowała ją stanowczo na jedyną, słuszną drogę. Tam, gdzie krzyczała Dixie. Wyglądało że medyczce coś chodziło po głowie.
- Idziemy Kelly, nie bój się. To tylko zabawa, pamiętasz? To się nie dzieje naprawdę. - ściszyła głos, przechodząc na konfidencjonalny szept - Chcą nas przestraszyć, zrobili zabawę w escape room w klimacie Horroru. Nadal gramy, pamiętasz? Otrzyj twarz, ludzie patrzą. Chyba nie chcesz żeby widzieli cię taką obsmarkaną i przerabiali potem na memy, co? - mówiła cały czas i cały czas ciągnęła cheerleaderkę ze sobą. Tam gdzie ostre przybory, pozostali.

Jakakolwiek nadzieja, że jednak nie zwariowali.
Albo nie zginą zaraz rozerwani przez… Nie.
Wolała się nad tym nie zastanawiać, stawiając na działanie.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 21-05-2018 o 23:38.
Zombianna jest offline