Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2018, 17:14   #14
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Kilka godzin później, kiedy mięśnie Zazy zaczynały dawać o sobie znać, a wściekłość zaczęła ulatywać, pomiędzy jednym a drugim uderzeniem toporka usłyszała głos Erica.
- Tu jesteś, zaczynałem się martwić.
*Trach* wydał z siebie przepołowiony właśnie pieniek, Zaza zatrzymała się w tym co robiła, ale nie odwróciła w stronę łowcy, trudno było powiedzieć czy ze złości czy ze wstydu, a może z mieszaniny tych uczuć. - Nie chciałeś żebym opuszczała miasto .
- Nie chciałem też, żebyś wdawała się w burdy - głos Erica wydawał się zrezygnowany. Podszedł do Zazy, żeby mogła spojrzeć mu w twarz. W ręku trzymał jej sporych rozmiarów toporzysko. - Jeśli masz zamiar dalej rąbać to drewno, tym będzie Ci wygodniej.
Popatrzyła na niego, jej twarz miał już znajomy grymas. Wzięła od niego topór.
- Broni nie powinno się tępić na pracach domowy, to przynosi ujmę broni - Tego Eric jej nie uczył,pewne rzeczy jakie mówiła musiały jej zostać po poprzednim życiu, miała osiem lat kiedy znalazł ją w lesie, wystarczająco dużo by pamiętać poprzednie zwyczaje ‘rodzinne’.
Eric wydawał się lekko zdziwiony tą odpowiedzią.
- Mimo to, wolę żebyś stępiła ją na pniaku niż na czaszce jakiegoś żartownisia z Phaendar. Uspokoiłaś się nieco?
- Nieco - powtórzyła Zaza, chociaż miała ochotę mu wygarnąć, że zrobiła to o co prosił, nie podniosła na słabeuszy ręki, użyła słów, ale nadal był niezadowolony. Zaza nie wiedziała już jak się zachowywać.
Mężczyzna kiwnął głową.
- W takim razie możemy iść do Korzenia, tak jak obiecywałem, w końcu sprzedałaś skóry, przynajmniej przed tą awanturą. Mam nadzieję, że tam będziesz zachowywać się spokojniej?
- Usiądę na zewnątrz.
- Wejdziemy do środka, Aubrin zaprasza.
- Zapraszają ciebie nie mnie.
- Nie zaczynaj znowu, Abby ma przyjść osobiście do jaśnie panny?
Mruknęła wzgardliwie, nie cierpiała jak mówił do niej jak do żałosnej elfiej mazepy.
- Dlaczego zawsze stajesz po ich stronie?
Eric pokręcił głową.
- Nie stoję po żadnej stronie. Tu chodzi o rozsądek, a nie wygranie dyskusji. Aubrin kazała uspokoić się i tobie, i Yastrze. Elfka to zrobiła, a Ty dalej byłaś gotowa rzucić się z pięściami na wszystkich.
- Czyli oni mogą mnie obszlamować, a ja mam to znosić jak muł?
- Dopóki nie nauczysz się reagować inaczej niż pięściami i groźbami urwania języka, to tak! Czy kilka słów rzuconych na wiatr warte jest poturbowania kogoś?
- Nie przeprosili, użyłam słów nie pięści - odwróciła się od niego - sam ich poważaj jak chcesz, Ja sama zdecyduje komu i dam mój szacunek.
- Nie każę i nigdy nie będę kazał ci nikogo szanować, ale musisz zrozumieć, że poza wrzaskami i przemocą są inne sposoby rozwiązywania problemów.
- Twoje sposoby są o kant dupy potłuc, jak bym ich stłukła zapamiętali by to na długo, a tak jutro zaczną od nowa.
- I znowu to samo, nie potrafisz reagować inaczej? I czy wydaje Ci się, że to na każdego zadziała? Wiesz, co mówią o tym chłopaku, a Yastra jest wyszkoloną wojowniczką, a nie chłopem od pługa oderwanym.
- Jakby mieli trzeciego to by szanse były wyrównane.
- Jak tak Ci zależy na bitce, to ich wyzwij, a nie rzucaj się na środku targu.
- Chciałeś żebym użyła słów to użyłam, mogli przeprosić Sulima i dźwiedzia to bym odpuściła!
- I Jace mnie przeprosił, kiedy dało się już porozmawiać spokojnie, bez Twoich gróźb.
- Na chuj Tobie przeprosiny Sulima?!
- Gdybyś bez wrzasków i grożenia wyrwaniem języka powiedziała, kogo mają przeprosić, to i jego by przeprosił! - zirytował się Eric
- Gówno wiesz co by zrobili, zrobili by co chcieli a ty byś im przyklasnął nie ważne co bo to twoi! Bo PaNiCz Jace i SzlachEtNa elfka Yastra! Bo jak oni mieszają kogoś w szlamie to najwidoczniej zasłużone! - zaczęła nadal się wykłócać, nie obchodziło już jej piwo chciała sprowokować łowcę, żeby w końcu przyznał że jego ‘swoi’ mają więcej praw - A reszta ma siedzieć cicho i to znosić!
- Jacy znowu swoi? Elfka i ten nawiedzony dziwak - to mają być ‘moi’? - parsknął mężczyzna, po czym sobie o czymś przypomniał - A tak swoją drogą, to czym Cię tak obrazili, że chciałaś im języki powyrywać?
Spojrzała na niego zdziwiona, była pewna, że dobrze słyszał tak jak ona. - Nazwała Sulima żebrakiem i docieła że powinniśmy razem wylądować w stodole, a Jace nic nie zrobił by ją powstrzymać. Jak tak ma wyglądać to wasze Phaendar to już wolę żyć ze zwierzętami w gaju, one przynajmniej nie atakują bez powodu.
Eric parsknął - I to sprawiło, że chciałaś ją pobić? Sam też tak na początku pomyślałem o tym krasnoludzie, mi też należy się łomot? Czy jesteś aż tak wrażliwa, że potraktowałaś głupią szczeniacką zaczepkę jak poważny atak?
- Zapłacił za skóry uczciwie, nie żebrał! Co ma do tego strój czy wygląd? A jeśli pozwolisz elfowi tak do siebie mówić to nie zasłużyłeś by “Mabaj Bot ob armauk”!
- Dobrze, że nie wiem, co to znaczy. Ale pewnie mnie obraziłaś, czy powinienem rzucić się na Ciebie z bronią?
Zaza stanęła pewnie splótłszy ramiona na piersi i patrzyła na Erica z dziecinną zaczepnością, jak ktoś komu własnie zaproponowano uczestniczenie w zabawie.
- Możesz spróbować stary, mogę nawet nie używać rąk byś miał szansę.
- Nie, jeszcze mi życie miłe, a nie wiem, czy byś się opanowała. Nie chcę zginąć z ręki własnego dziecka - powiedział gorzko.
- To jak? - zapytała jakby całą przednie napiecie z rozmowy znikło w niewyjaśnionych okolicznościach - dostanę to piwo?
- A obiecasz, że ewentualne obelgi zignorujesz? Jesteś zbyt silna, żeby dać się tak łatwo ranić słowami.
-Urgggg … - dziewczyna jęknęła zirytowana - Możemy zabrać Ich? - Pokazała palcem na trójkę istot siedzących nieopodal. - Jak będę miała ciekawe towarzystwo to łatwiej zignoruje komentarze głupiej elfki i słabeusza.
Kharrick, Sulin i Psotnik
stali się bardzo świadomi poświęconej im nagle uwagi.
- Oczywiście. Możesz im nawet piwo postawić - Eric wcisnął w dłoń Zazy srebrną monetę - To od Herna. Bał się podejść, kiedy miałaś topór w ręku, ale uznał, że należy Ci się zapłata za pocięcie całego tego drewna.
Zaza spojrzała na monetę potem na drewno na którym się wyżywała, i zwróciła uwagę, że porąbała wszystko łącznie z pieńkiem na którym się rąbało. Podrapała się po głowie lekko zakłopotana.
- To ja po nich pójdę - ruszyła w stronę tamtej trójki zabrać ich do tawerny.
Kiedy dotarła do dwóch mężczyzn i niedźwiedzia stanęła przed nimi i oznajmiła. - Idziemy do tawerny na piwo.
- Do tawerny? - spytał zaskoczony druid. - Sulim nigdy nie był w tawernie.
- To dobre miejsce aby rozmawiać - zapewnił go Kharrick. Przez moment miał obawy jakie intencje ma półorczyca, ale wolał nie okazywać strachu.
- Kharrick Lepperow, do każdej niemal karczmy z chęcią się wybiorę.
- Zatem Sulim pójdzie. Sulimowi spodobało się rozmawiać. A Psotniczka wpuszczą?
Orczyca już była właściwie szła w stronę tawerny, na pytanie o niedźwiedzia odwróciła się i machnęła ręką dając znać żeby szli.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 22-05-2018 o 21:51. Powód: ;iterówka
Obca jest offline