Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2018, 18:55   #147
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Jego mały penisek zaczął się wyślizgiwać z niej, bo był już naprawdę malutki oraz mięciutki.
- Przeniesiemy się na łóżko? - spytał. - A może chwilkę chcesz porobić coś innego?
- Łóżko brzmi dobrze
. - Agnese czuła, że powoli zaczyna docierać do niej zmęczenie. Gdy markiz “wypadł”z niej, wampirzyca jęknęła. Z jej wnętrza popłynęła nowa strużka pozostawiając kolejny ślad, na zgrabnych, lekko rozstawionych nogach. Kilka kropel kapnęło no fotel markiza. - Hm… chyba troszkę nabrudziliśmy. - W głosie Agnese pojawiło się rozbawienie i… satysfakcja?
- Było warto - przyznał - bardzo warto i mam ochotę z tobą brudzić jak najczęściej - ponownie wziął ją na ręce i zaniósł do swojego łóżka. Fotel mogła odfajkować na swojej prywatnej liście.
Gdy tylko jej ciało dotknęło materaca, wampirzyca zagarnęła całą pościel przytulając się do niej zaczęła się kręcić po całym łóżku.
- Uwielbiam twój zapach, a tutaj wszystko jest nim przesiąknięte. - Wymruczała wtulając nos w jedną z poduch.
- Mnie także możesz powąchać - stwierdził wesoło. - Hm, wiesz, ciekawe, kiedy wrócimy jutro od księżnej. Tamten pokój - wskazał drzwi - nigdy w nim nie byłem. Kiedy tak jestesmy tutaj razem … obawiałem się zawsze tam wejść. Jakoś właściwie bez sensownego powodu. Pomyślałem sobie, że może on czekał, żebyśmy weszli razem? Wcześniej to były apartamenty mojego ojca, zaś po powrocie z klasztoru tego po prostu nie zrobiłem - wyjaśnił.
- Z wielką przyjemnością. Ale wiesz, że to będzie kolejne pomieszczenie, które będę musiała jakoś wykorzystać. - Agnese wyciągnęła dłoń w jego kierunku. - Chodź tutaj, chcę ciebie powąchać.

Przysunął się. Trochę dziwiąc się, choć rozmawiali już chwilę wcześniej, podejmując temat zapachowy. Wampirzyca posiadała niewątpliwie doskonałe wyczucie węchu.
- Oczywiście kochanie. Chcesz powąchać jakieś szczególne miejsce, czy tak ogólnie? - on sam nie miał dobrego węchu zbytnio, choć specyficznie kobiecy, podniecający aromat jej pochwy wyczuwał oraz uwielbiał. Także perfumy, lub mocniejsze zapachy kwiatowe. Jednak miewał problemy wyczuwając słabsze zapachy.

Piękna Agnese pociągnęła go tak, że upadł na łóżko, zapadając się w porozrzucanych przez wampirzycę poduchach i kolejnych warstwach pościeli. Jego twarz przykryła chyba kołdra. Nim jeszcze zdążył się oswoić z sytuacją, poczuł na sobie ciekawski nosek Agnese sunący po jego ciele. Jej usta raz po raz muskały jego ciało, zlizując kropelki potu. Gdy była tak blisko, rozpalona po tylu stosunkach, nawet jego słaby węch wyłapywał, że ma na sobie jakieś perfumy. Nie kwiatowe, coś cięższego. Agnese uszczypnęła go ząbkami w skórę na brzuchu i ruszyła dalej. Jej nos zanurzył się w ścieżce z włosków łączącej pępek z jego męskością. Uśmiechnął się, troszeczkę go łaskotało, ale jeszcze bardziej podniecało. Taki dotyk ustami. Szczególnie w takim miejscu. Jego maleństwo drgnęło rosnąc troszkę i unosząc się leciutko, zaś mięśnie krocza odruchowo się napięły.
- Mrr - wymruczał - nie wiem, czy mnie wąchasz, ale podniecasz bardzo - przyznał zadowolony oraz rozłożony na kołdrze jedwabistej. Widać było, iż całkowicie poddaje się jej działaniom.
- Tutaj pachniesz najintensywniej. - Wampirzyca skubnęła ustami wnętrze jego uda. - Tylko… teraz pachnie tutaj też mną.
- Och wybacz, ale ja nie narzekam
- uśmiechnął się od ucha do ucha - że nasz zapach jest tam połączony.
- A ja narzekam
. - Agnese udała marudny ton. - Chcę czuć tylko ciebie.
Markiz poczuł jak po jego podbrzuszu przesuwa się język wampirzycy i zaczyna wszystko dokładnie zlizywać.
- Och, jeśli chcesz uzyskać ten efekt dzięki takim zabiegom, bardzo proszę - leżał spokojniutko, aczkolwiek unosząca się coraz bardziej męskość dawała znać, że jest mocno pobudzony pieszczotami. - Cudownie, że się kochamy, że jesteśmy kobietą i mężczyzną oraz ze jesteś taka wspaniała - wymruczał zadowolony.
Agnese nie odpowiedziała, nie chcąc przerywać swego zadania. Dokładnie lizała każdy fragment, wysysając ewentualne soczki z jego włosków. Wyraźnie omijała jego sztywniejącą męskość, czasem tylko zahaczając ją noskiem lub policzkiem. doskonale jednak za każdym owym muśnięciem czuła, jak bardzo mocno reaguje jego członek, całkiem już solidny, duży drążek tuż obok jej nosa, ciągle zresztą podnoszący się jeszcze oraz drżący po każdym zahaczeniu. Widać było, iż teraz nie tak łatwo mu się poddać. Jego biodra wykonywały niekiedy drące, lekkie ruchy, jak podczas uprawiania seksu. Domagały się czegoś powoli większego.
Agnese skończyła z najbliższą okolicą krocza mężczyzny i zanurzyła nosek w miejsce gdzie jego penis łączył się z woreczkiem
- Hm… jeszcze tutaj. - Wzięła jedno z jego jajeczek do ust i zaczęła je ssać, przesuwając po nim swoim języczkiem.
- Ach … - wciągnął gwałtownie powietrze spinając mięśnie krocza. Czuła, jak niesamowite było to, co zrobiła, jak podnieciło go obłęęęęędnie. - Jesteś niesamowitaaaa, kochana moja, cudowna.

Ponownie poruszył biodrami, czuła jak w jej ustach jądro kochanka drży wraz z całym woreczkiem. Agnese skończyła z jednym jajeczkiem i skrupulatnie zabrała się za drugie. jej nosek regularnie przesuwał się przy tym po męskości markiza, a dłonie delikatnie masowały wewnętrzną stronę jego ud. Ciężki dech kochanka wskazywał, jak bardzo się podnieca, jak mocno wpływa na niego ten cudownie perwersyjny sposób okazywania uczuć. chociaż właściwie, jakaż perwersja, jeśli obydwu stronom wydaje się to wspaniałe? Poruszał się ciągle, zaś jego wyprostowana męskość kiwała się leciutko na boki. Pojawiły się na jej czubku przezroczyste kropelki soczku.
- Agnese … - jęknął, powalony przyjemnością. Zaciskał dłonie na kołdrze, było mu obłędnie przyjemnie.
Wampirzyca skończyła swoją pracę i zaczęła dokładnie noskiem sprawdzać czy już ją satysfakcjonuje. Po chwili uśmiechnęła się.
- Tu już jest dobrze, został główny brudas. - Przesunęła noskiem po męskości markiza, która aż podskoczyła. - Yhym… tu się napracuję.
- Ach … tak, popracuj tam mocno, kochana moja
- uśmiechnął się zadowolony.

Wspaniała wampirzyca zaczęła dokładnie wylizywać jego męskość. Czasem ją lekko ssąc.
- Jak mogłeś się tak ubrudzić? - Wyszeptała muskając ustami delikatną skórę. Lizała dokładnie nie pozostawiając nawet brudnego skrawka. Do tego stopnia, że jej języczek wsunął się pod odsłoniętą skórkę.
- Ktoś mi pomóóó … pomógł - odpowiedział jęcząc oraz przerywając, kiedy przejechała języczkiem. - Ktoś mi bardzo pomógł. Sam nie dałbym rady ...
Niesamowite jak bardzo ja pokochał oraz jak bardzo pragnął.
Wampirzyca gdy skończyła z trzonem zabrała się za jego czubek, dokładnie i powoli sunąć języczkiem tuż pod żołędzią.
- Nie zwalaj na innych, brudasku. - Szepnęła zahaczając ustami o jego otworek. - Jesteś brudny w każdej szczelince.
Zabrała się za dokładne wylizywanie jego końcówki, używając w tym celu tylko czubka języka. Miejsce to jest najważniejsze na męskim ciele, szczególnie od dołu, dotykanie go zaś tak podniecające …
- Tak, przepraszam - odszepnął - dlatego właśnie musisz mnie umyć.
Jednakże jak tu myć, skoro jej ruchy powodowały, iż z otworka wydobywało się coraz więcej śluzowatego soczku. Agnese sięgnęła tam paluszkiem i zatkała go lekko.
- Bądź grzeczny, jeszcze nie skończyłam. - Markiz poczuł jak wraca do przerwanej pracy, nadal niespiesznie i bardzo dokładnie wszystko zlizując.
- Jestem grzeczny, pse pani. Mam nadzieję, że mnie pani nie ukaże - zażartował, ale to nie był taki normalny, wesoły żart, tylko słowa poprzedzielane westchnieniami, jękami, które miały być wesołe, zaś pokazały przede wszystkim, jak bardzo jest podniecony. Właściwie Agnese także zaczęła dostrzegać, że jeszcze trochę a markiz tryśnie. Poruszał się coraz mocniej. chociaż jeszcze nie wyczuła owego znajomego skurczu, powiększenia penisa przy samym trzonie, jednak niewątpliwie niewiele brakowało.

Atrakcyjna Agnese skończyła swoją pracę i ułożyła się wygodnie na udzie markiza i podziwiając jego sterczący pal, z którego wypływały białe kropelki. Zaciągnęła się, może trochę zbyt teatralnie.
- Tak.. teraz to twój zapach. - Patrzyła od dołu, jak drży, czuła pod sobą jak jego biodra pracują i miała wrażenie, że mogłaby na to patrzeć codziennie. - Może każę cię takiego namalować?
- Mogę być pomalowany czekoladą, jeśli ją zliżesz
- odszepnął. - Agnese, pogalopuj na nim, proszę - wyszeptał, ale był to szept pełen napięcia. Nagłe zaprzestanie pieszczenia wręcz sprawiło mu niemal ból, który musiał być jakoś rozładowany.
- Dopiero go wymyłam i chce się nim nacieszyć. - Zanurzyła paluszki w intymnych włoskach markiza, nie zbliżając się nawet do jego męskości. - Powinnam mieć taki obraz, bym mogła go zabierać z sobą w podróż. - Kontynuowała swój wcześniejszy wywód.
- Proszę, naciesz się, ale jeszcze chwila i on się sam zabrudzi. Twoje cuda są po prostu niesamowite - ona też wyczuwała owe drgania bardzo mocno. Alessandro stanowczo nie przesadzał, jak bardzo jest podniecony, tak niemalże tuż-tuż przed wystrzałem
Wampirzyca podniosła się i stanęła nad nim okrakiem, tak że jego męskość czubkiem tkwiła już w jej wejściu. Nie nabiła się jednak.
- Jesteś bardzo niecierpliwy, mój drogi.
- Niecierpliwy
? - prawie jęknął. - Agnese, ja szaleję - wydyszał. Usiłował unieść biodra tak, żeby jego męskość sięgnęła jej szparki. Wpatrywał się w nią tak intensywnie …
- Lubię doprowadzać cię do szaleństwa. - Agnese poczuła jak jego czubek zagłębia się w niej, ale nie opadła. Z jej ust wyrwał się cichy jęk. Markiz czuł, że czekało na niego gorące miejsce wypełnione wilgocią. Miał niemal wrażenie, że gdy tylko się lekko zagłębił wręcz oblały go soki jego narzeczonej. Agnese grała, ale sama bardzo go pragnęła. Teraz widział jak drży, jak jej oczy błyszczą. Zamarli, on z uniesionymi biodrami, ledwo się w niej zanurzający i ona… uśmiechała się patrząc na niego z zachwytem.
- Agnese - ułożył swe dłonie na jej barkach próbując wcisnąć ją na siebie. Czuł, że jeśli tego nie zrobi, oszaleje. Doprowadziła go do faktycznego skraju. Wampirzyca słyszała wręcz, jaki jest napalony, jak reaguje i jak wariuje nie mogąc jej dostać w pełni. Wampirzyca poddała mu się, dając się nasunąć, na jego pal. Jej ciało przyjęło go bez większego oporu, po prostu pochłaniając. Wampirzyca cała drżała, ale nadal nie wykonywała, żadnych ruchów. Widział, że i ona jest blisko, czuł jak wszystko w niej pulsuje, jak woła o niego.

Markiz stał się prawdziwie szalonym ogierem. Takim co podskakuje, wierzga, tańczy oraz galopuje jak wariat biorąc od czasu do czasu przeszkody. Ona zaś na nim tańczyła niczym baletnica.
- Agnese … - wyjęczał bowiem to co mu dawała, nie mogła się równać z żadną ziemską rozkoszą.
Wampirzyca przekręciła ich, tak, że mężczyzna znalazł się na górze, a ona niemal skryła się między poduchami.
- Tak Alessandro? - Wyszeptała drżącym głosem.
- Tak Agnese - nagle przyszło mu na myśl, że mają imiona zaczynające się na tą sama literę, zaś po ślubie już właściwie wszystkie inicjały będą identyczne. Dziwne, co człowiekowi czasem przychodzi na myśl. Teraz był na górze, ona zaś pod nim, mająca rozłożone nóżki, oddająca się. Podniósł jej kostki mocniej wyginając oraz wystawiając kobiecy cud na mocniejsze, głębsze ataki. Bynajmniej nie dlatego, iż tak myślał. Po prostu jakoś samo się … Mężczyzna ruszył znowu w tan. Szybki ton narzuciły coraz mocniej poruszające się biodra, które były coraz żwawsze, coraz mocniej usiłujące wcisnąć jego miecz w jej pochwę jak najgłębiej. Czuła, że gdyby był nawet większy i silniejszy niżeli teraz i tak próbowałby dotrzeć do jej najgłębszych pokładów przebijając je. Właściwie nie wiadomo ile upłynęło chwil, ale wszystkie były przeładowane rozkoszą oraz momentem, do którego obydwoje się zbliżają.
- Aaa! - krzyknął wbijając się w nią wraz z strzałem nasiennego, kleistego pocisku.

Wspaniała wampirzyca zamruczała z rozkoszy i chwilę później, przy kolejnym ruchu, kolejnym wystrzale, dołączyła swój okrzyk do jego. Spleceni wspólnie tworzyli jedność. Chwilę tulili się, ciesząc się sobą. Alessandro naciągnął na nich kołdrę, nie wychodząc z wampirzycy. Agnese czuła jak powoli ogarnia ją zmęczenie, więc kurczowo trzymała Alessandro nogami przy sobie. Otaczał ją zapach mężczyzny, wypełniał ją, całkowicie przesłaniając jej świat. Wtuliła się w niego, czując jak przysypia.
- Proszę… - ziewnęła - ...obudź mnie jutro. - Wyszeptała wprost w rozgrzane męskie ciało. - Chcę czuć ciebie, mieć ciebie w środku… - jej głos pomalutku cichł. -.. chcę byś był, by była Gilla.
- Tak będzie, kocham ciebie i ją trochę też, bo ty ją kochasz. Będę przy tobie blisko
- słyszała jeszcze jego szept usypiając

Wieczór 10 września 1503


Budziła się powoli, bardzo powoli, czując jakby dziwnie. Ale to “dziwnie” oznaczało w tym przypadku bardzo kobieco i przyjemnie. Było jej ciepło, to przede wszystkim, miło oraz ciepło. Jakże zresztą mogłoby nie być, skoro leżała na prawym boku otoczona dwoma nagimi ciałami szczelnie ją opatulającymi. Łóżko markiza, ten charakterystyczny zapach, ponadto Gilla, tak jak pragnęła. Czuła jak ghulica jest przed nią. Ich piersi dotykały się, sutki przytulały, zaś ręka ghulicy obejmowała ją. Czuła na ustach jej pocałunek pełen namiętności. Takie dobrywieczorowe powitanie. Ale jeszcze mocniej czuła Alessandro. Był za nią. Też ją obejmował. Leżał przytulony całując jej włosy, zaś jego dłoń była na wysokości jej talii, robią pieszczotliwe kółeczka na jej brzuszku. Oraz wypełniał ją, czuła go wewnątrz siebie. Był twardy, wyprostowany, duży oraz był wewnątrz jej ciała. Markiz leciutko poruszał biodrami, przesuwał go. Musiał w nią wejść, kiedy jeszcze leżała nieprzytomna, bezładna. Wziął ją wtedy, kiedy nic nie czuła, albo może czuła, tylko teraz nie pamięta, bowiem jej cipka była mokra, musiała więc wcześniej zareagować, zaś ona czuła się taka rozpalona.
- Witaj kochanie.
- Witaj signora
- dołączył do markiza głos Gilli. - Przyszedł list od księżnej. Przesuwa spotkanie na jutro. Coś sią podobno tam stało. Bardzo przeprasza, ale będzie szczęśliwa mogąc cię, pani, gościć kolejnej nocy - wyjaśniła ghulica.
- Jakoś postaram się wytrzymać. - Wampirzyca objęła ghulicę mocno dociskając ją do siebie, jednocześnie naparła pośladkami na markiza. - Ach, gdyby tak mogło być codziennie… - odchyliła do tyłu głowę, opierając ją na swoim narzeczonym.
- Od nas tylko zależy, czy będzie - usłyszała głos markiza, zaś Gilla nic nie mówiła, bowiem całowała non stop jej usta. Dotyk Gilli i markiza działał cuda. Czuła się tak miło podniecona. Pieszczona jednocześnie przez kobietę oraz brana przez mężczyznę czuła się cudownie. Było jej naprawdę mokro oraz tak słodko. Colonna poruszał się w niej powoli, ale jednak coraz szybciej, zaś języczek ghulicy chciał dobrać się do wnętrza jej ust. Agnese rozchyliła wargi, wpuszczając do siebie Gillę i z przyjemnością powitała ją tam swoim języczkiem. Czuła jak jej jeszcze nie do końca wybudzony umysł, błyskawicznie poddaje się pieszczotom, jak odkłada myślenie na bok skupiając się na tym dotyku, na gorącu w jej szparce. Zsunęła dłoń z pleców Gilli i wsunęła paluszki, między jej jędrne pośladki, bez trudu odnajdując tylny otworek. Delikatnie zaczęła go masować.
- To miłe, signora - uśmiechnęła się Gilla, która najpierw spięła mięśnie pośladków, jednak chwilkę później rozluźniła je, zaś markiz nagle jeszcze mocniej przyśpieszył uderzając jej tyłeczek coraz silniej.
- Kocham cię.
- Kocham cię.
- Ach
… - Wampirzyca czuła się wspaniale. - Wymasujesz moje piersi Gillo? Ah.. Alessandro mocniej… - Agnese przymknęła oczy, poddając się swoim kochankom.
- Bardzo chętnie, signora
– uśmiechnęła się ghulica przerywając całowanie. - Najpierw dłońmi, potem ustami – zabrała się za biust Agnese, niezwykle kształtny. Odsuwając się nieco, po prostu ujęła najpierw jedną pierś wampirzycy obydwiema dłońmi i zaczęła ją uciskać. Obejmowała cała, przesuwała dłonie na końcówkę po to, żeby palcem obwieść sutek, wreszcie mocno, choć nie boleśnie pociągając go. Wampirzyca była ułożona na boku, najpierw więc jej wyżej położona aktualnie pierś była przedmiotem zabiegów. Jednak po niej przyszła również druga. Później Gilla zanurkowała pod dolny cycuszek, zabawiając się ustami jego sutkiem. Pociągała go wargami, zasysała, leciutko nawet przygryzała, zaś druga dłoń ujmowała masując drugie piękne wzgórze. To było naprawdę miłe oraz podniecające, aczkolwiek jeszcze bardziej podniecały ją pchnięcia Alessandro. Kochanek już sam znajdował się u kresu wytrzymałości. Jego biodra i jej pupa zderzały się coraz mocniej oraz szybciej. Wreszcie wybuchnął w niej białym kleikiem, który wystrzelił obijając się o jej delikatne wnętrze.
Agnese jęknęła z rozkoszy czując jak jej wnętrze znów wypełniane jest nasieniem Alessandra. To i igraszki Gilli sprawiły, że i ją przeszył ten cudowny impuls rozkoszy, wyrywając z jej ust okrzyk. Wampirzyca pochwyciła głowę ghulicy w ekstazie i docisnęła ją do swojej piersi.
- Ach… cudowne… jesteście tacy cudowni… - Pojękiwała czując jak jej własne ciało napiera na wypełniającą ją męskość. Wszystko zaś zagrało idealnie z przodu i z tyłu powodując, że było to chyba najwspanialsze przebudzenie z dotychczasowych. Czuła się tak dobrze przy obydwojgu ludziach, których kochała. Gilla pieściła jej pierś dociskana, ale już nie tak mocno, zaś marki trzymał się jeszcze, lecz jego męskość powolutku malała w niej. Przytulony do kochanki przetrawił swoją ekstazę.
 
Kelly jest offline