Zbliżał się już wieczór, letnie słońce powoli zbliżało się ku górskim szczytom na zachodzie, zabarwiając się na pomarańczowo. Upał dnia, przedtem znośny tylko dzięki lekkiemu wietrzykowi znad rzeki, w końcu zelżał. Na niebie wciąż nie było nawet jednej chmury, więc zapowiadała się piękna i gwiaździsta noc. W takich chwilach można było uznać Phaendar za całkiem urokliwe miejsce, a nie zapomniane miasteczko pośrodku niczego.
Ruch na targu powoli już zamierał, klientów ubywało, handlarze przestawali się przekrzykiwać i głośno targować. Był to jednak tylko pozorny zastój - zaraz jak tylko sprzedawcy spakowali swoje towary i pozamykali wozy, zaczęły się przygotowania do drugiej części Święta Targu, tej ściśle związanej ze świętowaniem. Przyjezdni wtaczali już na teren placu targowego kilkanaście wielkich beczek z piwem, przywiezionych przez browarników kupujących w Phaendar jęczmień, a miejscowi rozstawiali stoły zbierane ze wszystkich phaendarskich domostw. Lada moment miały zapełnić się jadłem i trunkami, zarówno lokalnymi wyrobami, jak i specjałami z dalekich miejsc. Zaś na scenie gorączkowo szykowali się wszelkiego gatunku sztukmistrze – trubadurzy, akrobaci, połykacze ognia i iluzjoniści. Krzątanina była równie duża, co rano, ale na niewielu twarzach dało się dostrzec oznaki zdenerwowania czy zmęczenia. Widać było, że wszyscy są podekscytowani zbliżającą się biesiadą - w końcu był środek lata, a do tego piękna pogoda. Z pewnością śpiewy i toasty, a także tańce i inne zabawy będą trwały do samego ranka.
W tym samym czasie, do Tawerny Korzennej schodziło się bardziej kameralne grono gości zainteresowanych posłuchaniem dzisiejszych opowieści Aubrin. Towarzystwo składało się głównie z przyjezdnych - z phaendarczyków było tylko kilka osób zaproszonych przez byłą tropicielkę lub Jet. Wśród nich znaleźli się też Eric z Zazą, którzy przyprowadzili ze sobą, nie dając im zbyt wielkiego wyboru, Kharricka i Sulima. Niedźwiedź towarzyszący krasnoludowi wywołał kilka okrzyków oburzenia, ale Jet zbyła to śmiechem i zniknęła na zapleczu. Lekko już podchmielona Aubrin w tym czasie przywitała podróżnych, czochrając Psotniczka po głowie - zwierz wydawał się tym bardzo zadowolony. Kobieta spojrzała prosto w oczy półorczycy.
- Niech ten wieczór będzie bez żadnych ekscesów, dobrze? - po czym wróciła do swojego miejsca przy szynkwasie. Minęła się z wracającą właśnie z kuchni Jet, niosącą spory kawał surowego mięsa na drewnianej misie. Postawiła je przed niedźwiedziem, który spojrzał na Sulima, przekręcając głowę w niemym pytaniu. Zamówione przez Zazę piwo pojawiło się na ich stoliku chwilę później.
Jace, Rathan i Yastra skończyli swój ostatni obchód tuż przed wieczorem, kiedy wszystko było już przygotowane do nocnej biesiady. Przyjezdni i mieszkańcy schodzili się grupami, niosąc całe naręcza jadła, naczyń i domowych napitków, jakby ta ogromna ilość piwa miałaby sama nie wystarczyć. Cóż, prawdą jest, że rzeczywiście nie wystarczała za każdym razem. Następnym przystankiem strażników miał być Korzeń, w którym
Aubrin Zielona obiecała im kolejkę za pomoc przy utrzymywaniu porządku na Targu – poza sytuacją z Zazą nie wydarzyło się nic poważnego, więc zasłużyli sobie. W środku było już sporo osób, ale wciąż dało się znaleźć kilka wolnych miejsc. Sporym zaskoczeniem był widok siedzących przy jednym stoliku Erica z „córką” i dwóch przyjezdnych - mężczyzny, z którym Jace rozmawiał tuż przed awanturą z półorczycą, oraz tego obdartego krasnoluda z towarzyszącym mu niedźwiedziem. Zwierz siedział sobie grzecznie na podłodze obok ich stolika, z miską pełną surowego mięsa. Aubrin siedziała niedaleko nich przy szynkwasie, puste kufle obok świadczyły o tym, że właśnie oddaje cześć swojemu bogu w najmilszy mu sposób. Kiedy tylko zauważyła, że spojrzenie Yastry spoczęło na Zazie, posłała elfce ostrzegawcze spojrzenie i pogroziła jej palcem. Następnie z uśmiechem wróciła do kolejnego kufla – sądząc po jej chwiejnych ruchach, niedługo zacznie snuć swoje opowieści.
Odgłosy z zewnątrz i coraz głośniejszy gwar w tawernie wskazywały na to, że biesiada właśnie się zaczyna - czas odłożyć na bok interesy, targi i zatargi, a skupić się na dobrej zabawie!