Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2018, 20:49   #27
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Poranek był dla Shargoza miły… Wszak w nocy toczył ciężkie i owocne boje. A jego dłonie spoczywały właśnie na pupach pokonanych wojowniczek. Miłych w dotyku i krągłych pośladkach. Pomasował je leniwie dłońmi rozkoszując się światłem poranka i nowym dniem.
Delikatnie klepnął pośladku obu kochanek, które tak urozmaiciły mu wczorajszą noc.
- Wstajemy skarby… nowy dzień. Nowe możliwości.- rzekł głośno siadając, w obecnie ciasny łóżku, które nie było przewidziany dla trójki osób. Więc dziewczęta tuliły się do niego podczas snu.

Pierwsza przebudziła się Krasnoludka, odgarniając z twarzy wiele pukli włosów. Spojrzała na Shargoza z uśmiechem, po czym przeciągnęła się słodko, wyginając nieco swoje ciałko. Mimo, iż o wiele niższa, niż Cordiana, zdecydowanie biła na głowę ludzką kobietę krągłościami swych bioder, jak i rozmiarem biustu.
- Już trzeba wstawać? - Powiedziała Unastina, również siadając na łożu, po czym spojrzała na śpiącą jeszcze towarzyszkę nocnych eskapad, przenosząc po chwili wzrok na Druida - Wykończyłeś ją... - Uśmiechnęła się.
-Ale ciebie nie… Będę musiał jeszcze kiedyś nad tym popracować.- ocenił druid bezczelnie gapiąc się w krągłe piersi krasnoludki. Choć słyszał i znał etykietę, to nie uważał by jego dotyczyła. Nigdy nie czuł się… cywilizowany.
I delikatne ślady ukąszeń na ciałach obu kochanek o tym świadczyły.
- Sam zmęczenia nie czujesz? - Zastanowiła się na chwilę Krasnoludka, przyglądając mężczyźnie - Nie każdy potrafi tak pół nocy... - Zachichotała.
- Trochę mnie wymęczyłyście. Tylko dlatego jeszcze nie rzuciłem się na ciebie jak bestia, by znów rozkoszować się twoimi wdziękami. Ale to się może zmienić… i to wkrótce.- odparł zadziornie druid przyglądając się jej.
- Wybacz kochany… dzikusie... - Unastina pogładziła czule dłonią Druida po policzku - W tej chwili jednak marzę o toalecie i śniadaniu... - Uśmiechnęła się przepraszająco.
- Nie jestem obrażony. Była to przyjemna noc. Bardzo intensywnie przyjemna.- ocenił Shargoz uśmiechając się.- A co z nią?
Pogłaskał po pośladku drugą kochankę.-Będę musiał wkrótce opuścić ten pokój.
Spojrzał na krasnoludkę.-Jak ją obudzimy, to możemy zjeść razem. Ale nic wykwintnego. Jestem człowiekiem o prostych gustach i potrzebach.
- Prosto wcale przecież nie znaczy źle... - Krasnoludka na moment przygryzła figlarnie usteczka, po czym jak nie trzasnęła dłonią w nagi pośladek Cordiany!
- Co jest?? - Warknęła ludzka kobieta.
- Wstawaj, ubranie Ci ukradli - Skłamała Unastina.

Cordiana poderwała się na ramieniu, ale widząc śmieszki ze strony Shargoza i Unastiny, opadła ciężko policzkiem ponownie na poduszkę.
- Haaaa-haaa, bardzo śmieszne... - Odrobinę fuknęła do obojga.
- Bo naprawdę ukradną… ja na przykład. Na pamiątkę.- uśmiechnął się druid.
- Śniadanie? - Burknęła brunetka.
- Będzie. Shargoz powiedział - Powiedziała Krasnoludka, na co wciąż zaspana Cordiana wyciągnęła dłoń w kierunku Druida, i na chybił trafił… poklepała go po nagim udzie.
- Fajnie... - Dodała z wciąż zamkniętymi oczami.
- Bo zacznę wykorzystywać sytuację do dalszych zabaw.- zagroził Shargoz pochylając się i muskając językiem między pośladkami śpiącej dziewczyny. Po czym wstał i zaczął się ubierać nie przejmując swoją nagością… bo przecież cała trójka była naga.

Shargoz podrapał się po lewym barku, na którym wypalony był znak, wijący się niczym prymitywny tatuaż. Specjalista rozpoznałby w nim niewolnicze piętno, ale… kto je na nim wypalił? To pewnie tylko druid wiedział, bo znak nie pasował do żadnego wzoru stosowanego na Faerunie. Po czym zabrał się za ubieranie, podobnie jak dziewczęta. Bo w końcu ile można leżeć w łóżku nago, nie robiąc nic?


Jeśli chodzi o miejsce i potrawy, to druid musiał zdać się na towarzyszące mu niewiasty. Na ich gust zarówno jeśli chodzi o wybór miejsca, jak i posiłku. A dwójka wesolutkich dziewcząt lubiła słodki poranek.I znały miejsca, które mogły zaspokoić ich apetyt na słodycze.


Shargoz zaś wybrał się wraz z nimi i mógł podziwiać.. sztukę sugestywnego jedzenia. Zarówno bowiem Cordiana jak Uastina były obdarzone figlarnym poczuciem humoru. I zadzieranie kiecki było tylko jednym z ich atutów. Wiele z nich druid poznał podczas dość intensywnej nocy. Teraz zaś poznawał inne. Znajomość miasta, znajomość tutejszych “szyszek” od najbardziej prywatnej strony. Znajomość win… Cordiana i Uastina potrafiły interesujące nie tylko w łóżku.
A że apetyt miały olbrzymi, druid trafił tuż po śniadaniu, do cichego zaułka. Tam dwie potulne dziewczęta, zamieniły się w drapieżniki. Krasnoludka przypadła Shardoza do ściany, a Cordiana zabrała się do paska. A potem… dwa zwinne języczki zatańczyły razem na wężu Shargoza, aż nastąpiła fanfara. Pożegnalny prezent od dwóch figlarnych kurtyzan.


Podróż mijała tak… jak mijały wszystkie inne podróże. Bez większych atrakcji. Choć trakty Faerunu nie należały do najbezpieczniejszych miejsc, to ciężko oczekiwać by co chwila wyskakiwał zza zakrętu a to bandyta, a to niedźwiedź, a to troll. Podróż upływała Shargozowi spokojnie i nudno. Pobudka, na koń, jazda, rozbić obóz, zająć się zwierzętami, warta/sen. Standard. Od czasu do czasu można było pogadać o czymś ciekawym z Durinem na temat misji i ich “przewodniczki” do niej.
A potem przyszła burza. Dla druida typowa zmiana aury. Wyznawca i sługa Silvanusa sił natury się nie obawiał. A choć wiele bóstw przypisywało sobie powiązania z burzami ( z czego najbardziej krzykliwy Talos), to Shargoz wiedział swoje. Jak dla niego ekipa mogła jechać dalej w deszczu. Z soli przecie nie są, więc się nie roztopią. Reszta wolała skryć w karczmie. Cóż… cywilizacja sprawia, że ludzie i nieludzie miękną. Te przekonanie towarzyszyło Shargozowi od dawna. Samemu druidowi jednak nie zależało na przekonywaniu reszty ekipy. Skoro woleli schować się przed burzą pod dachem, nie zamierzał im zabraniać.


Pod “Szczęśliwą Krową”


- No to skoro nasz rycerski Ramas zabrał jedyny pokój jednoosobowy dla siebie, wykazując się wyjątkową “szarmanckością” - zakpił sarkastycznie druid i spojrzał po reszcie. - To wiadomo, że Rita pójdzie do pokoju Fina, a ty Heno.. cóż.. najbezpieczniej będzie ci dzielić łoże z naszym krasnoludzkim kapłanem i ze mną… mogę nawet spać na podłodze, jeśli się boisz o swoją cnotę. Mi to nie przeszkadza. Tak jest bliżej natury. Glaiscav i Khalim. Was czeka romantyczna noc… razem.
- Emmm… no... - Zmieszała się nieco Hena - To może… ja się najpierw umyję, potem tak zdrzemnę na dwie godziny, a później to możecie w izbie sobie urzędować co?
- Jak chcesz…- wzruszył ramionami druid spoglądając na czarodziejkę. -Będziemy pilnować pod drzwiami, skoroś taka wstydliwa.
- Możecie w tym czasie zjeść choćby kolację - Dziewczyna wysiliła się na słaby uśmiech.
- Możemy… ale nie musimy. Poza tym mówimy o czuwaniu pod drzwiami od strony korytarza. Nie panikuj… przez ścianę żaden z nas nie widzi. A i aż tak nie ciekawi mnie twoja bielizna. Ale bezpieczeństwo już tak… jesteśmy solidnymi najemnikami.- sarknął druid. -Musimy więc dbać o naszą renomę.

- Jeśli wolisz to mogę ja z tobą wziąć pokój - zaproponowała Rita. - Mi to rybka czy z Finem czy z będę czy z tobą. Ale dla ciebie to już ma spore znaczenie, bo Durin strasznie chrapie - dodała na koniec z rozbawieniem.
- To teraz ja się zastanawiam czy dobrze wybrałem, pakując się do jednego z Durinem. Lubię ciszę podczas snu.- zadumał się Shargoz po czym machnął ręką.- A niech stracę, mogę zostać z nim w pokoju.
- Ale weźmiecie pokój na końcu korytarza, daleko od reszty - elfka wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu. Druid wzruszył jedynie ramionami pokazując, że jemu jest wszystko jedno.
- W takim razie najlepiej będzie, jeśli ty - Ramas spojrzał na Ritę - weźmiesz pokój z Heną, a Durin zamiast mnie rozlokuje się w jedynce. Wtedy jego chrapanie nie będzie nikomu przeszkadzać. - Ramas przedstawił alternatywną propozycję.
- To macie problemy - mruknął bard, którego zapas dobrego humoru odnowił się po wizycie w cywilizowanym zajeździe. - Khalimie, chodźmy już do tej izby odświeżyć się i namiętnie kochać przy blasku świec - ostatnie słowa wymawiał parodiując najbardziej zniewieściałego fircyka jakiego miał okazję spotkać w Neverwinter.

- Przydałoby się nam jakieś kobiece towarzystwo, ale tak, myślę, że wolę nocować z tobą niż z chrapiącym krasnoludem lub z druidem, który mi jakieś zwierzęta do pokoju sprowadzić... - Khalim zaśmiał się, odpowiadając bardowi.
- Spotkamy się później na kolacji, a co do stróżowania, pewnie warto by przynajmniej jedna osoba na raz pełniła wartę - tacy jak w końcu przyciągają kłopoty, prawda? - dodał odrobinę poważniejszym tonem.

Hena przez chwilę przysłuchiwała się rozmowom towarzystwa, od czasu do czasu minimalnie się uśmiechając.
- Dobrze, to możemy nocować razem - powiedziała do Elfki, a po chwili zastanowienia dodała: - To ja idę się wykąpać?
- To idź- łaskawie zgodził się druid, sam już zmierzając do sali jadalnej. Wszak wszystko zostało ustalone. Przynajmniej w jego mniemaniu.
Rita pokiwała głową na znak, że kwestia dzielenia pokoju z Heną została ostatecznie zatwierdzona.
- Jak będziesz potrzebować kogoś do umycia pleców to możesz mnie wołać - dodała elfka, ale w jej tonie głosu próżno było doszukiwać się podtekstów, którymi szczycił się do tej pory Shargoz.
Ramas odprowadził Henę wzrokiem. Przyszło mu do głowy kilka myśli, jednak nie zamierzał się nimi z nikim dzielić. Przynajmniej nie w tej chwili.

Gdzieś tak w niecałą godzinkę po odświeżeniu się, ulokowaniu w izbach, czy i innych, drobnych czynnościach, Niziołki zarządzające karczmą podały zmęczonym podróżą śmiałkom całkiem niezłą kolację. Była jakaś apetycznie pachnąca zupa z fasolką, ziemniakami i kawałkami kiełbas, do tego chleb, ser, wędzona wędlinka. Były i same kiełbasy, ładnie podpieczone, nieco warzyw, znalazła się i jakaś dziczyzna, do tego piwo, wino, a nawet i jakieś ciasto mimo wieczorowej pory. Czego więcej było potrzeba tego chłodnego, rozpadanego wieczoru? Może jedynie jeszcze damskiego towarzystwa… chwilowo jednak, poza Niziołczymi panienkami z obsługi, i kilku kobiecych gości owego przybytku, raczej jednak nie można było liczyć w tej kwestii na zbyt wiele. Z drugiej jednak strony, a może jednak w Brodzie Sztyletu były jakieś… teges… panienki do towarzystwa?

Metrowe dziewczyny były jednak i tak słodkie przynajmniej dla oka, miło się uśmiechając, a czasem nawet i puszczając oczko w trakcie serwowania potraw…



Shargoz nie mający uprzedzeń rasowych i uznający prymat instynktów nad rozum, odpowiadał uśmiechem małym kelnereczkom. I wybrawszy stolik przy oknie przyglądał się furii żywiołów w całym ich majestacie. Choć talosytą nie był, to jednak rozumiał zachwyt wywołany nawałnicą i piorunami. Tak zamyślony, czekał aż ktoś z obsługi przyjdzie odebrać jego zamówienie.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline