Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2018, 14:02   #20
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Służba nie drużba...
Zapłata co prawda nie była zbyt wielka, ale w Phaendar przysługi się liczyły, a każdy miał dobrą pamięć, chociaż nieco wybiórczą - większość zwykle lepiej pamiętała to, że na niego krzywo spojrzałeś, niż to, że pomogłeś wtargać do piwnicy wór mąki.

Gdy wreszcie dzień się skończył, Rathan czuł sie już nieco zmęczony. Łążenie po targu i pilnowanie, by nikt nikomu nie rzucił się do gardła było dość nużące, bo okazji do awantur było co niemiara - każde targowanie mogło się przerodzić w kłótnię, a ta w bójkę... co Rathan pamiętał ze Święta Targu, jaki miał miejsce przed dwoma laty. Ale wtedy nie do niego należało pilnowanie porządku. W zeszłym roku Święto go ominęło, czego zresztą wcale nie żałował. Bywał w wielkim świecie i żadne lokalne zabawy nie mogły dać tego, co przeżył i widział gdzie indziej na własne oczy.
No ale dzięki temu trwającemu cały dzień włóczeniu się po targu znalazł się w gronie tych, co wieczór mieli spędzić w Korzeniu.

Piwo (chłodne), po dachem - to było coś miłego.
Na szczęście było jeszcze parę wolnych miejsc, w tym przy stole, przy którym rozsiedli się Yastra i Jace. Jednak nim Rathan, który wpierw zaminił kilka słów z Aubrin, zdążył usiąść, Jace zerwał się, jakby coś go użarło w zadek, i, obładowany kuflami z piwem, pospieszył do stolika zajętego przez najbardziej nietypowych gości gospody.

- I jak tam wrażenia po dniu spędzonym na pilnowaniu porządku? - spytał Rathan, siadając obok elfki i stawiając na stół kufel pełen piwa. Akurat nakrył ją na dziwnym zezowaniu na lekko uniesiony w dłoni kieliszek czerwonego wina. Albo się zamyśliła, albo nie wiedziała co ze sobą zrobić.
- Och! Wspaniale! - w jej przyjemnym dla ucha aksamitnym głosie słychać było użądlenie sarkazmu. - Nuda i spiekota. Paru idiotów robiło zamieszanie jak co roku, a Zaza znowu swoje. Pewnego dnia nie wytrzyma i zacznie wymachiwać na lewo i prawo pięściami lub bronią. A Eric będzie jej pierwszą ofiarą.
- Piękny wieczór i taki pesymizm?
- uśmiechnął się Rathan. - Słyszałem coś o tym zajściu. No, chyba każdy słyszał. O co poszło tym razem, bo tego wieść gminna nie głosi?
- Jak zwykle zdenerwowała się o kilka niewinnych słów.
- Wywróciła oczami. - Zirytowałam się! Nikt nie ma z tym problemu, tylko akurat ona!
Rathan uśmiechnął się w duchu. Yastra znana była i z talentu do dogryzania, i ze skłonności do irytowania się z byle powodu.
- Niewinnych, rozumiem... Biedna dziecko jest po prostu bardziej wrażliwe, niż inni. - Wypił łyk piwa. - Zdołałaś jej wyjaśnić, że jest w błędzie? Że nie miałaś nic złego na myśli?
- A w jakim celu?
- zaśmiała się krótko. - Myślisz, że by w ogóle posłuchała? Jej móżdżek w ogóle nie byłby w stanie tego pojąć. Słyszałam jeszcze, jak Jace coś próbował, a ta wciąż warczała jak rozjuszony pies.
- Swoją drogą... Widziałeś kiedyś zielone piwo? Albo czerwone? Chcesz takie?
- Wpatrzyła się w kufel Rathana z podejrzanym uśmieszkiem. Chyba nie tylko o ewentualną zmianę barwy jej chodziło, czego wcale nie starała się kryć.
- Podobno wielokrotne próby dają efekty - powiedział. - Jak widać, nawet miś potrafi kilka rzeczy pojąć. Zobacz, jak grzecznie siedzi. - Spojrzał w stronę stołu, gdzie siedział teraz Jace. - Zielone ziółka, czerwone wino, to i widziałem, i piłem - przeszedł do kolejnego tematu. - Ale piwo? Kiedyś ktoś wlał jakiś sok do piwa i zrobiło się, no, powiedzmy że czerwone. Ale po co komu takie?
- No jak to po co? Dla zabawy!
- odparła z szerokim uśmiechem, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie - W końcu takie typowe piwo może w końcu się zrobić nudne. Czemu nie dodać nieco urozmaicenia? A niebieskie piwo to już w ogóle niesamowite jest! Przy okazji możesz się pochwalić co to za dziwy w kuflu masz.
- Pić po to, by inni się dziwili?
- Pokręcił głową. - Trzeba pić coś, co jest smaczne, a nie oryginalne. Widziałem kiedyś gąsiorek z gorzałą, w której ktoś utopił parę skorpionów. Ponoć oryginalne w smaku…
- To na pewno przyjemność, którą się pamięta do końca życia!
- zażartowała. - Poza tym nikt nie mówił o zmianie smaku, chociaż i to da się zrobić, wiesz? Pamiętam jak pewien stary handlarz na targu mnie zaczepiał kilka lat temu, to zamieniłam smak jego piwa w wymiociny. Żebyś widział jak daleko rzygał! Ach, wspaniałe wspomnienia! Czuję się tak, jakby to było kilka dni temu.
- Wolę jednak, że tak powiem, rzeczy bardziej naturalne
- odparł Rathan. - Odpowiedni kolor, odpowiednie skojarzenia i odechce się pić. Innymi słowy - zero przyjemności. Dlatego też... lepiej nie.
- Ech, beznadziejny jesteś
- oznajmiła zawiedziona, choć trudno było powiedzieć czy to przez niego, czy przez pusty kieliszek po winie, w który wpatrywała się z ubolewaniem - Idę nieco Jet pozaczepiać.
- Przyjemności wielu
- powiedział Rathan, którego niezbyt obeszło i określenie, i porzucenie.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 24-05-2018 o 15:29.
Kerm jest offline