Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2018, 09:44   #129
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
2 czerwca 1853

Budząc się poczuł się znów jak na początku swego pobytu w Londynie. Pierwsze co poczuł to przyjemne ciepło i zapach bliskiej mu kobiety. Charlotta spała, opierając głowę na jego piersi. Była uroczo zarumieniona i uśmiechnięta. Strasznie mu się to podobało. Przez chwilę chciał ją mocno pocałować, ale powstrzymał się. Bynajmniej nie dlatego, żeby nie miał ochoty choćby na chwilkę rozmowy, ale tak słodko spała. Ponadto sen stanowił dla niej konieczność, szczególnie nocą. Złożył więc delikatnego całusa na jej głowie, wyszeptał czułe słówka miłości oraz wysunął się ostrożnie poza łoże. Myć się oraz odpowiednio ubrać. Gdyby przypadkiem Charlie obudziła się, oczywiście chwilkę porozmawialiby, jeśli nie, planował pozostawić jej liścik słodki. Zakładał, że któryś spośród służących Boyla zawoła go, skoro mieli jechać razem, jednak przypuszczał, iż wampir mag jeszcze nie wstał. Jakby bowiem nie było, on to czynił znacznie wcześniej niżeli większość przemienionych. Kąpiel więc, odpowiednie utrefnienie włosów, zadbanie, żeby zarost został dokładnie wygolony. Później odpowiedni strój dla miejscowego gentlemana. Wreszcie był przygotowany na spotkanie londyńskiej elity wampirów wezwanych przez księcia Roberta.
Gdy wrócił Charlie siedziała na łóżku z jedną z, przyniesionych przez niego poprzedniej nocy, książek. Gdy wszedł podniosła na niego wzrok i uśmiechnęła się.
- Dobry wieczór. - Zamknęła książkę. Wyglądała uroczo w tym wielkim łożu, otoczona poduchami i kołdrą, ubrana jedynie w cienką prześwitującą halkę. - Widzę, że już jesteś gotowy na Radę.
- Haha - podszedł całując ją - jednak cię obudziłem? Spałaś tak niczym niemowlę, nie chciałem cię budzić. Ale cieszę się że mogę cię pocałować jeszcze raz, jeszcze, jeszcze - czynił to długo oraz mocno. - Jak się czujesz, ponadto coś się ciekawego wydarzyło?
Charlie pokręciła głową.
- Byłam tylko w banku podpisałam kilka papierów, umowy, transakcje… Ach! - Przypomniała sobie o czymś. - Jakbyś mógł podpisać te papiery. - Wskazała leżący na biurku plik dokumentów. - Kilka decyzji dotyczących inwestycji banku, na które muszą się zgodzić wszyscy dyrektorzy. Oraz potwierdzenie odbioru twojej pensji. - Uśmiechnęła się. - Jak chciałbyś ją otrzymać?
- Co do papierów, już podpisuję
- Charlotta mogła się jednak przekonać, iż zanim podpisał, dokładnie czytał, co stoi napisane. Co więcej, zadawał pytania, chcąc podejść jak najuczciwiej do swojej funkcji. Niekiedy wyrażał obawy, albo cieszył się pomysłem, seksowna Charlotta zaś wyjaśniała mu odpowiednie szczegóły. Wreszcie cały stos został sygnowany podpisem. - Pensja natomiast, pojęcia nie mam. Myślę, że po prostu powinna być w banku na koncie, bowiem póki co mam jeszcze fortunę, którą otrzymałem poprzednio - wszak faktycznie właściwie niewiele wydawał, solidną kwotę wspomagając jeszcze wygraną karcianą.
- Założyłam ci konto już jakiś czas temu, na wypadek gdyby coś mi się stało. - Charlie zebrała dokumenty, związując je sznureczkiem. - Przeleję je tam.
- Nawet tak nie mów, proszę cię
- mocno objął dziewczynę. - Bardzo proszę. Jak się czujesz?
- Dobrze.
- Charlie uścisnęła go. - Wypoczęłam. Wszyscy mnie tu dokarmiają. Jak tak dalej pójdzie tak się roztyję, że przestanę ci się podobać. - Zażartowała, całując go w policzek.
- Przykro mi, ale nie ma przeproś … świetnie, że wypoczęłaś. Jak wiesz, czekam tylko na wezwanie, prześpij się dzisiaj przynajmniej nocą. Jeśli wrócimy przed świtem oczywiście natychmiast cię obudzę, chyba, że obrady się przeciągną oraz spędzimy dzienną drzemkę gdzieś tam. Kochanie moje, piękne moje - ponownie ucałował dziewczynę.
- Umówiłam się z ghulicą Florence, Rosą. Napijemy się herbaty. - Uśmiechnęła się do wampira. Delikatnie odsunęła się i zaczęła zakładać, luźną suknię z lekkiego materiału. - Obiecuję, że się prześpię.
- Świetnie piękna dziewczyno, pozwól jednak, że póki jeszcze nie ma posłańca od naszego gospodarza Boyla, pocałuję cię ponownie
- no tak, zaczął faktycznie znowu całując, tuląc oraz delikatnie obejmując.
Charlie odpowiedziała na jego pocałunki odrobinę zachłanniej. Jej dłonie wsunęły się pod męską marynarkę i zaczęły błądzić, po ukrytej pod kamizelką piersi wampira.
- Jesteś okrutny. - Wymruczała, łapiąc oddech.
- Przepraszam, chyba że mam przestać. Wiem, że nie mamy możliwości niczego innego, ale słodkie całusy to przecież wyraz uczucia - przytulił ją nieco mocniej. - Hm - ponowny buziak - wybrałaś już stroje na bal u pani Sinett? - spytał narzeczoną.
- Tak. - Charlie łapała oddech w przerwach pomiędzy pocałunkami, a wampir wyczuwał jak jej ciało rozgrzewa się i zaczyna pachnieć w ten przyjemny, rozkoszny sposób. - Obecnie są dopasowywane. - Kąsnęła delikatnie dolną wargę Gaherisa. - Musiałam wybrać coś gotowego. - Pocałowała miejsce po ugryzieniu. - Na wszystko jest tak mało czasu.
- Wiem, ale, hm, jak teraz wygląda Londyn? Jakoś udało się przywrócić wszystko do normy po podpaleniach
- domyślał się - ale jak to teraz wygląda?
- Nie wszystkie dzielnice płonęły… -
Charlie odrobinę odsunęła swoją twarz, by móc się przyjrzeć narzeczonemu. - To co przetrwało przeżywa teraz rozkwit.
- Hm, pewnie tak. Cóż, zobaczymy, jak nam pójdzie z balem, z księżną, ze Szkocją …
- przez chwilę zamyślił się później jednak ponownie wziął się za słodkie pocałunki.

Jeszcze przez chwilę trwali w tym ciepłym uścisku, nim pojawił się w pokoju jeden z ghuli Boyla. Gaheris rozpoznał w nim nawet człowieka, który towarzyszył mu podczas wyprawy na Tarquina. Charlie niechętnie wypuściła go z rąk, pozwalając sobie jeszcze na klapsa w wampirzą pupę, gdy ghul opuścił pokój.
Stanąwszy na korytarzu rycerz podziękował mu.
- Byłeś ze mną tam przy nabrzeżu. Dziękuję, dobra robota - uścisnął mu dłoń. Lubił sprawiać przyjemność innym, zaś sprawianie taniej przyjemności stanowiły ogólnie wspaniałą sprawę. Wiele osób jednak pamiętało takie gesty. Doceniało uściśnięcie dłoni albo klepnięcie ramienia.
 
Aiko jest offline