Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2018, 11:48   #30
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Niespecjalnie mnie obchodzi skąd magowie czerpią swoje moce. O ile czerpią je ze źródeł przypisanych temu światu.- wyłożył swój punkt widzenia druid za nic mając dyskusje, o wierze i rozumie, jak i o bogach. Bo choć służył Silvansowi, nie był jego kapłanem i jako druid miał dość specyficzne podejście do swego przełożonego.
- W książkach, też coś - mruknął Ramas, który księgi czasami czytywał, ale nie po to, by się z nich zaklęć uczyć. I nie z ksiąg jedynie czerpał wiedzę o świecie.
- Pergamin i atrament - stwierdził druid krótko, który będąc dzieckiem natury księgami gardził.
- To dobre dla tych, co krótką pamięć mają - odparł Ramas.

Kelnereczki w końcu przyniosły wszystko, co śmiałkowie zamówili, można więc było skończyć chwilowe dyskusje i zająć się kolacją. Jako specjał dnia była właśnie owa zupa z chlebem, proste jadło, a smaczne… choć oczywiście można było sobie zjeść i co innego. Do tego na stole pojawiły się i napoje procentowe, a wino okazało się mieć całkiem niezły smak…
Shargoz więc skupił się na posiłku zapominając o wszystkim… poza okruszkami dla swojego kruka, którego czerwona oczka świdrowały okolicę w poszukiwaniu zagrożeń dla swego pana.
Ramas również częstował się tym, co przed nim postawiono, od czasu do czasu wyglądając przez okno i podziwiając furię, z jaką niebo atakowało ziemię.

Wkrótce przy stole zjawił się sam właściciel przybytku.


- Jak tam panowie, wszystko w porządku? Czy może macie jeszcze jakieś życzenia? - Koggin Hardcheese uśmiechnął się życzliwie do śmiałków.
- Wspaniałe jedzenie - powiedział Ramas. - To czysta przyjemność móc tu odpocząć po trudach podróży - dodał.
- Jakieś bardzo mocne piwo? Krasnoludzkie najlepiej? Z twierdz w Srebrnych Marchiach? Macie? I jakie życzenia są tu możliwe do spełnienia. I za ile? - druid nie lubił bawić się w podchody. Nużyło go to całe łażenie dookoła tematu.
- A owszem, znajdzie się Krasnoludzkie piwo! - Niziołek pstryknął palcami na jedną ze swych sióstr, a ta zajęła się już nalewaniem trunku do kufla.
- Zależy, na co panowie mają ochotę, byłoby prościej wyjaśnić, wtedy będę mógł coś powiedzieć o cenach... - dodał Koggin.

W dosyć pełnej karczmie, między różnymi gośćmi, o stolik dalej od towarzystwa, siedziało kilku innych podróżnych. Zbrojna kobieta, mężczyzna wyglądający na Tropiciela, dziadek - pewnie Mag, i… Elfia Bardka? I ta ostatnia, zdaje się, że podsłuchała rozmowę, nagle bowiem zrobiła użytek z lutni, grając jakąś krótką melodyjkę, jednocześnie zaś wyrecytowała:
Śmiałkom się ruchać zachciało,
ale pipek tu było mało,
teraz im przyjdzie wieczorem,
męczyć się z własnym kalafiorem!
Przebywający w przybytku roześmiali się w głos, przy okazji klaszcząc, a Elfia kobieta z kolei uśmiechnęła się zadziornie w stronę towarzyszy przy stole, przy okazji puszczając im oczko.

- Możesz postawić swoje długie uszka przeciw orzechom, że to będzie bardzo duży i bardzo zadowolony kalafior- odgryzł się głośno Shargoz i zwrócił do niziołka. - Krasnoludzkie piwo wystarczy. Mi nic innego nie przychodzi do głowy. Za resztę jednak ręczyć nie mogę.
- Dla mnie wino - zamówił Ramas. - I drugie dla tej śpiewaczki.
Poezja nie należała do najlepszych, ale dziewczyna była na tyle ładna, że jej uroda zasługiwała na uznanie.
Bard rozjuszony wyzwaniem trącił struny cytry.
Żar spełnienia
i wstydu ukrycie
Ciała splecione
i jęki przy szczycie
Oto moja recepta
Na udane życie…

-A niech to! Sam siebie zanudziłem! - Glaiscav pochwycił kufel z piwem i pociągnął sporego łyka - No! Już lepiej.

Ramas nie skomentował twórczości Glaiscava, ale wyraził w duchu prośbę, by na tym poetycki pojedynek się zakończył. Jednak na to nie wyglądało… Bardka bowiem wypiła duszkiem cały kielich wina, sponsorowany właśnie przez samego Ramasa, otarła dłonią usteczka, po czym wstała z miejsca z wielkim uśmiechem. Postawiła jedną nogę na ławie, po czym zaczęła wygrywać na swej lutni szybką i skoczną piosenkę.
- Refren śpiewamy razem! - zwróciła się do klienteli karczmy, po czym w końcu zaczęła sama śpiewać:
Była raz sobie panienka,
a na niej prosta sukienka.
Mieszkała obok młyna,
ta śliczna dziewczyna,
a oczy miała piwne... (pijemy!)

2x Refren: Urodę miała przednią,
a usteczka słodziutkie,
tylko zęby krzywe, jak łuki czy lutnie!

Młodziki smaliły cholewki,
i to nie były przelewki,
a przez to wszystko chudły im sakiewki!
Raz jeden ją złapał za cyca,
a tu wielka znieczulica,
dostał z kolana w klejnoty,
i zawył do traconej cnoty.

2x Refren: Urodę miała przednią,
a usteczka słodziutkie,
tylko zęby krzywe, jak łuki czy lutnie!

W końcu się okazało,
że męskie pytki to mało,
ona wolała pipeczki,
to koniec tej bajeczki!! (pijemy!!)
Klientela śpiewała razem z nią, klaskano, tupano, bawiono się nieźle, przy kolejnej, sprośnej pioseneczce, a sama Bardka zakończyła swój występ na stole. Uśmiechnięta od ucha do ucha, nagrodzona niezłymi owacjami podpitych klientów, lekko się ukłoniła, po czym skierowała dłoń w zapraszającym geście w stronę Glaiscava… więc teraz jego kolej?

- Nie wiedziała widać co traci - ocenił krótko Shargoz, który poezji nigdy nie doceniał. Ani pieśni. Ani większości innych cywilizowanych “rozrywek”.

Ramas w zasadzie zgadzał się z opinią Shargoza, chociaż rozumiał, że niektórzy mogą mieć inne preferencje w doborze partnerów łóżkowych igraszek.
- Pewnie miała kiepskich nauczycieli - powiedział. A ponieważ patrzył na bardkę, trudno było powiedzieć, czy oceniał jej występ, czy postępowanie dzieweczki z piosneczki.
 
Kerm jest offline