Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2018, 19:08   #24
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Zaskoczenie, choć makabryczne w skutkach, nie dało przeciwnikowi przewagi nad bywalcami karczmy. Jace instynktownie zareagował najszybciej ze wszystkich. Przyłożył palce do skroni i oba hobgobliny osunęły się uśpione na ziemię nim zdążyły zrobić jakikolwiek więcej ruch. Rathan i Yastra wykorzystali ten moment pozbawiając życia śpiących przeciwników. Do karczmy nie wbiegł nikt więcej. Póki co. Aubrin okazała się jeszcze żyć, choć krwawiła obficie ze swoich ran. Druid wiedziony naukami swojej bogini podbiegł chwiejnie do rannej. Starał się ją opatrzyć, lecz szumiący jeszcze w głowie alkohol zmącił jego ruchy i bandaże nie dawały odpowiedniego efektu. Tylko dzięki wezwanej mocy udało się Sulimowi ustabilizować stan Aurbin.
Kobieta otworzyła niewidzące oczy
- Słychać jakby za drzwiami była cała armia. Cholera, jak mogli nas podejść niezauważeni? Na tych pieprzonych równinach można dojrzeć łosia na dwa dni drogi, nie mówiąc o całej armii! - Syknęła z bólu, przyciskając dłoń do zabandażowanej przez Sulima rany.
- Brzmią jak wielki oddział. Za wielki, żeby walczyć z nimi na otwartym polu jak honorowi głupcy. Musimy zebrać kogo się da, jakieś zapasy, przekroczyć most i zaszyć się w Fangwood. Z-znam kilka sekretów, które pomogą nam przetrwać. Skoro już przy tym jesteśmy, najlepiej będzie znaleźć jakiś sposób na zniszczenie mostu, żeby utrudnić im pościg. Inaczej wybiją nas, zanim zdołamy się ukryć.
- Czy jesteś w stanie iść? - spytał Rathan, równocześnie sprawdzając zawartość plecaka, będącego przed chwilą własnością, najwyraźniej kradzioną, jednego z hobgoblinów. - Czy może trzeba będzie cię nieść?
- Sulim najmocniej przeprasza
- wyrzekł druid żałosnym głosem, klęcząc nad kobietą. - Sulim spanikował… Sulim może rzucić jeszcze zaklęcie, jeśli Aubrin tego potrzebuje…
Aubrin powoli, z trudem, ale dźwignęła się na nogi. Zatoczyła się, ale pomogła sobie kosturem.
- Dam radę, ale nie liczcie na wiele więcej. Oszczędź swoją magię, Sulimie, inni mogą jej bardziej potrzebować. I tak uratowałeś mi życie.
- No to wychodzimy tylnym wyjściem - stwierdził Rathan, równocześnie ruszając w tamtą stronę. Założył plecak i chwycił łuk. - Torve, może pomożesz Aubrin? Będziemy mogli iść szybciej...
Zaza stała przy rozwalonych drzwiach, obserwując co się dzieje na zewnątrz krew je szumiała kusząc by wyjść i wykazać się w walce, ale coś czułam że jej nie pozwolą a to nie był czas na kłótnie.
- Idzie przodem - powiedziała obserwując wejście czy ktoś się nie zbliża gotowa do zadania ciosu i czekała aż najbardziej spowalniające ich osoby wyjdą na bezpieczną odległość i dopiero wtedy wycofała się za resztą.
Torve kiwnął głową, podchodząc do Aubrin. Zaza spojrzała przez drzwi wychodzące na plac, ale wyglądało na to, że najeźdźcy nie zwracają większej uwagi na tawernę. Ze strony kuchni, gdzie znajdowało się tylne wyjście wspomniane przez Rathana dało się za to słyszeć jakieś wrzaski i okrzyk bólu.
- Cholera, reszta uciekała tamtędy! - jęknęła Jet, bliska płaczu.
- Chyba trzeba będzie się przebić. - Rathan nie wyglądał na zachwyconego okazją do wysłania paru zielonoskórych na tamten świat.
Yastra przeszła szybkim krokiem pomiędzy zebranymi w sali, nawet nie trudząc się, by zetrzeć krew obficie ściekającą z katany. Czuła się dziwnie... Zdawała sobie powoli sprawę, że tak naprawdę pierwszy raz w swoim życiu kogoś zabiła. Mimo to dłonie jej nie drżały. Teraz trzeba było działać i to jak najszybciej. Wszyscy, których znała i lubiła umierali dookoła niej, a jeśli czegoś nie zrobią, to oni będą następni!
A co z Rhyną...? Sama ta myśl jednak napełniała ją trwogą. Musiała jak najszybciej dostać się do świątyni!
- Im już nie jesteśmy w stanie pomóc! - powiedziała smutno do Jet. - Ale ich ofiara da nam nieco czasu. Niech się bogowie nad nimi zlitują.
- Nie waż się umierać
- jeszcze rzekła do Aubrin, spoglądając jej w oczy. - Ci ludzie będą cię potrzebować najbardziej z nas wszystkich.
Na twarzy elfki widniało to samo skupienie i determinacja, jakie łowczyni widywała w trakcie jej treningów. Ale czuła strach przed ponowną utratą wszystkiego, co miała.
- Idę po te ciamajdy na górę. Jeśli będę musiała, to ich stamtąd wytargam za fraki! - krzyknęła do wszystkich, stanowczo wbiegając po schodach na górę.
Kharrick zamierzał dołączyć do walki, ale po zaklęciu Jace'a jakoś nie było potrzeby.
- Czekaj, idę z tobą. Znają mnie - odezwał się ruszając za elfką. Może żywi się przydadzą? Chociaż instynkt podpowiadał aby wiać. Tylko gdzie?
Zaza nie powiedziała nic tylko ruszyła z bronią w ręku w stronę kuchni wpadając do środka.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 28-05-2018 o 11:40.
Asderuki jest offline