Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2018, 22:25   #106
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Kerowyn Hucrele uśmiechała się uprzejmie stale, lecz teraz Tanis dostrzegł, iż jej oczy się nie uśmiechały się. Błękitne zimne jak górskie jeziora, o takim wzroku mówi się, iż jest chodny, niektórzy uważają, iż w nich odbijają się wszystkie wady patrzących w te oczy.
- To młode gorące głowy, nie wiedziałam nic o ich wyprawie póki nie poinformowali mnie o tym słudzy. Sprzeciwiłabym się jej. O goblinach i koboldach wiedzieli. Nie spotkałam żadnego Belaka, chociaż słyszałam o nim. Nie robił też żadnych zakupów w moim składzie. Jesteście pierwszą drużyną, która przeszła weryfikację Amosa – mojego majordomusa. Inne nie przeszły jej, uciekały przed mastifami bagiennymi, które on hoduje i tresuje. Myślę, że gdyby problem napaści na ludzi i bydło z Oakhurst nie leżał w Bezsłonecznej Cytadeli, to siły lorda Vurnona by sobie z nim poradziły.
Po usłyszeniu kontrpropozycji Kerowyn tylko poprawiła broszkę przy sukni. Potem odpowiedziała spokojnym acz zimnym.
- Tak, spodziewałam się tego. Nie podniosę nagrody. Owszem czasami jest w zwyczaju ofiarowanie zadatku, lecz tylko w przypadku słabych niewyekwipowanych drużyn, lecz gotowam wypłacić sto sztuk złota dla całej drużyny na potrzeby przygotowania wyprawy ratunkowej. Ponadto dam wam upust dziesięć od stu na towary z moich składów, a mam je w kilku miastach. Odpowiednie pismo dotyczące tego jest już przygotowane, następne otrzymacie po powrocie z wyprawy. - tu podniosła dłoń z wzrokiem utkwionym w Tanisie, dając znać by jej nie przeszkadzano. - Po powrocie w przypadku dostarczenia tylko wieści ten upust podniosę do dwudziestu od stu, w przypadku całkowitego powodzenia, czyli uratowania członków mojej rodziny podniosę upust do czterdziestu od stu. Dodatkowo moje składy wezmą od was za trzy czwarte wszelkie przedmioty, które normalnie sprzedalibyście tylko za połowę ich wartości. Wiem, że moja oferta jest bardzo hojna, zatem nie musicie dziękować. Zapewne ruszycie zaraz po burzy śnieżnej, w końcu nikt rozsądny, znający je, nie będzie narażał swego życia w takiej burzy. Dane, gdzie wysłać pieniądze w przypadku waszej śmierci, lub śmierci części drużyny zostawcie Amonowi.

***

Wychodząc ze spotkania Zoren Eltor przypomniał sobie nagle ustęp o dwoistości kwiatów. Czyżby trzeba je traktować jednocześnie zarówno naturalnymi środkami, jak i magią objawień boskich.

***

Zamieć się wzmagała. Niemal oszalałe ze strachu muły, z trudem robiąc bokami ciągnęły po śniegu, dobytek pospiesznie załadowany na wóz lady diany, który to można było przerobić na sanie. Przejście tych kilkuset jardów w ciemności rozświetlanej tylko dzięki czarom członków drużyny z obozowiska do miasteczka zajęło im niemal dzwon. Przy wejściu do miasta dostrzegli cztery postacie, oświetlone niewątpliwie magicznym światłem. Jedna z nich na gruby futrzany płaszcz narzucona miał tabard miasta. Strażniczka przekrzyczał porywisty wiatr.
- W kasztelu, gospodzie, ratuszu nie ma już miejsc, możecie próbować w kościele Waukeen. Tych nieszczęśników prowadzę do starej nieczynnej stacji dyliżansów, tam pewnie znajdziecie schronienie, zwłaszcza, że macie ze sobą zwierzęta.
Wcześniej miasteczko wydawało się małe, lecz teraz w zamieci dotarcie do miejsca zajęło im prawie pół dzwonu.
Dotarli do podwórka weszli przez dużą otwartą bramę.
- Wy tam, pomóżcie zamknąć wierzeje, zostawimy tylko nie zaryglowaną furtkę.
Najmniej skonani zbrojni naparli wraz z strażniczką na skrzydła bramy i zamknęli, je z trudem.
Strażniczka poprzez sień wprowadziła och do olbrzymiej kuchni połączonej z jadalnią.
Przy stole siedział olbrzymi ponad dwu metrowy gładko ogolony człowiek w sile wieku naprzeciw niego kasztanowłosy młodzian ryczący do kielicha. Widać po nim było, że wlał w siebie już wiele i nie było to piwo.
- Wiesssz, mam sssszczęście taaka żooona, i orazuu diescko – pijacka czkawka przerwała tyradę zalanego.
- Renie kowalu gdzie właścicielka?
Nim olbrzym zdołał odpowiedzieć z tupotem z piętra zbiegła Lea, za nią zbiegła większa od niej dziewczynka, którą odkupiła od łowców niewolników. Lea była w fartuch na nim i odsłoniętych przedramionach widać było krew. Z piętra rozległ się rozdzierający kobiecy wrzask.
- Renie zagotuj jeszcze więcej wody, Ema ci pomoże.
Potem spostrzegał grupę ludzi zgromadzona przy wejściu do jej kuchni.
- Panienko Leo, burza śnieżna zniszczyła wszystkie półziemianki i powaliła namioty.
- Nic nie mów, mogę przyjąć w ekstremalnym przypadku do pięćdziesięciu osób, będą spali prawie na sobie. Umieszczę ich w zachodnimi skrzydle. Będziecie musieli napalić w piecach, normalnie nie używam tej części domu,. Drewno znajdziecie w drewutni przy wozowni. W wozowni mogą zostawiać zwierzęta, a w razie czego i z dwadzieścia osób można tam umieści po rozpaleniu ognia w piecu ogrzewającym ją.
Z piętra rozległ się kolejny kobiecy wrzask.
- Moooja zona. - pijak chwiejnie podszedł do Lei
- Wszystko będzie w porządku. Iście po królewsku bliźniaki przychodzą na świat. Oboje pcha się jednocześnie i to dupami do przodu, by jako pierwszym na królewskim stolcu zasiąść. Będę musiała wykonać królewskie cięcie by je wydobyć na świat. Nie martwcie się jednak, pomagam już tak dzieciom przychodzić na świat, a i wiele zwierząt, cennych zwierząt tak wydobyłam.
Słysząc to zalany zbladł po czym osunął się bez przytomności na podłogę.
- No nic. Kowalu ocućcie go i pójcie dalej gorzałką, byle nie przeszkadzał. Dobrze, że już jesteście, potrzebuje waszej pomocy. Zorenie w laboratorium destylują się odwary potrzebne do sporządzenia leków dla Amady, proszę cię byś mi w tym pomógł. Zapewne rozpoznasz wszelkie zioła, a receptury tych dwóch leków zostawiłam na blacie w laboratorium. Czy ktoś miał już do czynienia z porodami, może pomóc, chociaż metoda ręczna przesunięcia dzieci nie poskutkowała. - zwróciła się Lea do członków drużyny.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 05-06-2018 o 18:15.
Cedryk jest offline