Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2018, 12:01   #577
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację

-Mamo, zabierz go na ręce…- zachęcała ją Kalasir. Dziewczynka ostrożnie podniosła zwierzę i przybliżyła się do mamy. Venora odebrała kota o biało rudej sierści. Zwierzę przyszło na świat kilka tygodni temu. Czarnowłosa uśmiechnęła się mimowolnie i prostując się spojrzała przypadkiem w pęknięte lustro, stojące na krańcu kuchni na ziemi. Venora zamarła. Chwilę tak przyglądała się swojemu odbiciu, ignorując mówiącą do niej Kal. Jej twarz była starsza niż się spodziewała, a do tego policzek, skroń i kawałek czoła szpeciła paskudna blizna od poparzeń. Teraz też Venora zrozumiała, czemu w jej willi nie było żadnych luster.
W końcu udało jej się oderwać spojrzenie od swojego odbicia, ale przez chwilę była zagubiona. W głowie nagle pojawiła jej się wizja burzy płomieni, gradu meteorów i sceny apokalipsy. Już chciała dłonią sięgnąć do blizny, by sprawdzić czy jej się nie przewidziało, ale wiercący się jej na rękach kociak jej to uniemożliwiał. Venora cicho odetchnęła i przymknęła oczy, chcąc się opanować.
- Chodźmy już - powiedziała do córki i wymusiła na sobie uśmiech. Przytuliła do piersi kotka i zaczęła go głaskać. Zwierzątko wnet zaczęło uspokajająco mruczeć. - Tata na pewno się niecierpliwi - dodała i skierowała się do wyjścia z chaty.

Venora szybkim krokiem opuściła drewnianą chatkę, a jej oczom ukazał się oparty plecami o ścianę Arlo. Czarodziej uniósł lekko brew spoglądając na kota.
-A to cóż?- spytał uśmiechając się lekko.
Czarnowłosa na te słowa odruchowo odwróciła się tak by nie było widać maleństwa które niosła, zupełnie jakby sama kryła się z nim przed rodzicami.
Opanowała się i nawet była zła na siebie za to zachowanie.
- Poniekąd jesteś współwinny - odpowiedziała Venora i pokazała mu kociątko. - Kal, on potrzebuje imienia. Musisz mu jakieś wybrać- zwróciła się do córki.
-To może nazwijmy go Morimond!- zaproponowała radosnym, piskliwym głosem. Arlo rzucił dziewczynce piorunujące spojrzenie, ale szybko się opanował i uśmiechnął blado.
-A może jakoś bardziej… Milusińsko.- zaproponował.
Venora była zdziwiona zachowaniem ukochanego, ale uznała, że może to było imię które powinno jej coś mówić. Owszem brzmiało znajomo, ale choć starała się przypomnieć kim była ta osoba to nic to nie dawało.
~ Może to jakiś nasz towarzysz...~ sama sobie wytłumaczyła na ten czas, obiecując sobie, że zapyta Arla o to imię gdy będą sami. Na tą chwilę zamyśliła się nad imieniem dla kotka.

- Może Baltek? - zaproponowała czarnowłosa.
Arlo zapowietrzył się lekko słysząc propozycję ukochanej. Czarodziej nie skomentował ani słowem, lecz dotknął opuszkami palców swoich skroni i pokręcił głową.
-Kochanie… Nazwij kotka jak tylko chcesz.- odparł uśmiechając się blado. -Wracajmy bo niebawem będzie na nas kolacja czekać.- zaproponował.
Zachowanie Arla dla Venory było co najmniej dziwne. Choć pewnie tym stwierdzeniem wykazywała się hipokryzją, bo ewidentnie jej samej do normalności było hen hen daleko. Kobieta pochyliła się w kierunku córki i podała jej zwierzątko.
- Ale najpierw sprawdź czy to na pewno chłopiec - mrugnęła do dziewczynki. - Biegnij przodem, musimy przecież wrócić po muszelki na plażę - dodała i wyprostowała się. Venora chwyciła Arla pod rękę i ruszyli w drogę powrotną, zostawiając za sobą wioskę.

- Nie jesteś zły, że zgodziłam się na tego kotka? - zapytała maga, gdy dziewczynka odeszła kawałek od nich. - Kal jest niesamowicie przekonująca... - dodała w tonie tłumaczenia się przed nim.
-Wiem o tym. Też często jej ulegam.- odparł puszczając oczko do dziewczynki. Wieśniacy pożegnali ciepłymi pozdrowieniami całą rodzinę. Chwilę później rybacka wioska zniknęła za wydmą.
- Co chciałeś mi powiedzieć? Wtedy na pomoście - wspomniała Venora, kiedy zbliżali się do kosza i koca.
-Chciałem ci powiedzieć, że bardzo cię kocham...- odparł uśmiechając się ciepło. Na te słowa Venora przysunęła się bliżej niego i pocałowała go w policzek.
-Kolacja będzie zimna. Chodźmy.- zwrócił się mag do Kal, która teraz z kotkiem na ręku szła nieco wolniej.

- Kim jest Morimond? I Baltek? - podpytała cichcem Venora.
-Morimond był twoim mentorem. To on ściągnął cię na tę przeklętą drogę, którą podążałaś tyle lat, poświęcając własne życie w imię ubzduranych idei i takich tam. Baltek. Pewnie chodzi o Balthazaara. To smoczydło, które kiedyś towarzyszyło ci w gonitwie za tym szaleństwem.- odparł.
Czarnowłosa pokiwała głową na te słowa.
- Chyba powoli coś do mnie wraca skoro jedno imię wydało mi się znajome, a drugie samo przyszło mi do głowy- stwierdziła i była nawet zadowolona z tego faktu. - Prowadziłam może jakiś dziennik? Bo może to by mi pomogło - zasugerowała.
-Dziennik?- zapytał uśmiechając się szeroko. -Nie. Zdecydowanie bardziej od pisania, wolałaś wymachiwać mieczem i ładować się w tarapaty…- dodał łapiąc ją za rękę.
Venora zaśmiała się lekko.
- A czy... Poznałeś mnie jak już miałam tą bliznę? - zapytała i jej dłoń odruchowo powędrowała do twarzy. Pod opuszkami palców czuła zniekształcenia jakie wywołał ogień a może kwas. Arlo nic nie powiedział. Pokręcił tylko nieznacznie głową i spuścił wzrok. -To również pozostawił ci demon, który odebrał ci płodność.- wyjaśnił w końcu, krótko.
Kobieta pokiwała głową ze zrozumieniem i o nic więcej nie pytała. Przynajmniej na teraz.

~***~

Niewiadomo kiedy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi. Jego promienie barwiło niebo na piękne kolory. Można było zapatrzeć się na ten widok i niczego więcej w życiu nie potrzebować. Venora wraz ze swoimi najbliższymi kroczyła po ciepłym piasku do ich pakunków piknikowych. Arlo znów wyczarował magiczny dysk na którym wszystko umieścili. O tej porze zmęczenie było wyraźnie widać po małej Kalasir, która zaczynała powłuczyć nogami i marudzić gdy szli ścieżką prowadzącą do zamku. Venora już chciała wziąć córkę na ręce, ale mag wyręczył ją w tym i uniósł małą w swoje ramiona. Kal oddała matce kotka i raptem po zamienieniu z rodzicami kilku zdań zasnęła, wtulona w szyję ojca.
~ Jej podobieństwo do niego nie jest tylko moją wyobraźnią ~ stwierdziła z przekonaniem Venora, przyglądając się im bardzo wnikliwie. Kotek, który okazał się w końcu kotką, pozostał bezimienny i w rękach kobiety. Wyglądało, że nadanie imienia musiało poczekać do kolacji.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline