Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2018, 12:05   #25
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Jace, Rathan i Sulim

W czasie, gdy Yastra z Kharrickiem i Zaza z Psotniczkiem ruszyli sprawdzać pozostałe pomieszczenia tawerny, ktoś musiał zostać w głównej izbie wraz z Aubrin, Jet i pozostałymi gośćmi. O ile tutaj było w miarę spokojnie, to reszta Phaendar była pogrążona w orgii chaosu i zniszczenia - oddziały hobgoblinów pętały mieszkańców i gości, a każdego stawiającego opór brutalnie mordowały. Widoczna z waszej strony część targu była wręcz usiana zmasakrowanymi ciałami. Mężczyźni, kobiety i dzieci różnych ras - hobgobliny nie robiły żadnych wyjątków, dla nich było się albo niewolnikiem, albo trupem. Najgorsze było to, że w zasięgu wzroku nie było widać nawet jednego martwego najeźdźcy, tylko i wyłącznie gości Święta Targu i phaendarczyków, osób, które znaliście, a teraz leżały na zalanej krwią ziemi. To nie był najazd, to był pogrom. Na szczęście w stronę tawerny nikt już się nie zbliżał, może najeźdźcy uznali, że tych kilku żołnierzy wystarczy do spacyfikowania grupki wieśniaków w środku? To nie było aż takie ważne - grunt, że mieliście chwilę na zastanowienie się, co dalej.

Jace przykląkł przy jednym z hobgoblinów, podczas gdy Rathan sprawdzał w zdobycznym plecaku, co zdążył już zrabować drugi z nich. Belern złapał za naszywkę z dystynkcjami powalonego i pokazał pozostałym:
- Legion Żelaznego Kła. Kompania najemników, pracowała dla Molthune
Z kuchni dobiegło kilka następnych wrzasków i ryków, tym razem wściekłości, po czym zapadła cisza. Eric Dunkir nie wytrzymał i pobiegł w tamtą stronę. Aubrin splunęła krwią na podłogę.
- Pieprzone Molthune, można się było tego spodziewać, ich najazdy to norma, ale nigdy nie robili takiej jatki, zależało im tylko na terytorium, a nie na wymordowaniu połowy miasta! No i jak do kurwy nędzy udało im się nas podejść?! - znowu zasyczała z bólu i zatoczyła się, na szczęście stojący obok Torve ją podtrzymał - O tym pomyślimy później, teraz musimy stąd znikać i utrudnić im pogoń. Musimy zniszczyć most, to jedyna przeprawa w promieniu wielu mil. Będziemy też potrzebowali zapasów, jeśli mamy przetrwać w Fangwood dłużej niż parę dni. Musicie wyprowadzić nas z Phaendar - ja nie dam rady. -
Jej słowa przerwało ciche, przepełnione cierpieniem rzężenie. To Cerus brał swój ostatni bolesny oddech, po czym opadł na drzewiec bełtu sterczącego w ścianie. Siedzący dotąd cicho Tezerret podniósł się i podszedł do Aubrin.
- Może Kining albo Oreld będą w stanie pomóc z mostem? U kowala czy alchemika łatwo znaleźć materiały przydatne do takich celów. Postaramy się pomóc wam jak się da. - zwrócił się do Jace’a, Rathana i Sulima. Poza nimi w pomieszczeniu było jeszcze dwoje nieznajomych osób: młoda kobieta w bogatym stroju, wyglądająca na szlachciankę, i ubrany w kolczugę mężczyzna, pewnie jej ochroniarz. Obydwoje byli bladzi i oniemieli z przerażenia.

Ciężka kusza
Mały kołczan (10 bełtów mistrzowskich)
Duży kołczan (20 bełtów zwykłych)
8 fiolek z etykietą “Eliksir Przewodnictwa”
Drewniana różdżka zdobiona w symbole strzał
Zwój pokryty niezrozumiałymi zapiskami
Paczka suszonego mięsa, gomółka owczego sera, garniec mleka (razem 5 Zapasów)



Zaza

Nie zastanawiałaś się długo i szybkim krokiem ruszyłaś w stronę kuchni. Za Tobą poszedł wysłany przez Sulima Psotnik. Byłaś pewna, że nie potrzebujesz wsparcia, ale jednak obecność młodego niedźwiedzia dodawała otuchy. Drzwi do kuchni nie miały żadnego zamka, dlatego pchnęłaś je energicznie i z toporem w dłoniach wpadłaś do środka. To, co zobaczyłaś wewnątrz, przypomniało Ci noc, w której zginęło Twoje plemię. Na podłodze leżało już kilka ciał osób, które myślały że to bezpieczna droga ucieczki - ich poderżnięte gardła i wnętrzności wylewające się z rozprutych brzuchów na zakrwawioną podłogę świadczyły, jak bardzo się mylili. Nad trupami stał ich oprawca - przygarbiony hobgoblin o szarozielonej skórze i żółtych oczach, ubrany w zachlapany cudzą krwią mundur. Uzbrojony był w miecz, który właśnie wbijał w ciało jęczącego z bólu podstarzałego mężczyzny. Na widok półorczycy kopnął starca pod ścianę i ruszył w jej stronę.
- Shal'daakaan ar kan, draal rharar!


Kharrick i Yastra

Piętro karczmy było przeznaczone całkowicie dla gości - znajdowała się tu zarówno duszna i lekko śmierdząca sala wspólna, jak i ładnie urządzone pokoje, które jak na warunki małego miasteczka można nawet było nazwać luksusowymi. I jak to w Święto Targu, każde możliwie miejsce zostało już dawno zajęte, zmuszając spóźnialskich do rozbijania własnych namiotów poza zabudowaniami Phaendar. Zwykle panował tu gwar prawie dorównujący temu na dole, ale teraz było bardzo spokojne, szczególnie w porównaniu z tym, co widzieliście na zewnątrz, i krzykami z dołu. Tutaj nie działo się praktycznie nic - w końcu wszyscy goście byli przedtem na dole, zainteresowani świętowaniem. Ciekawe, ilu z nich jeszcze żyło?
Jedynymi odgłosami tutaj były rumor przesuwanych mebli w pokoju naprzeciwko schodów. Brzmiało to tak, jakby ktoś starał się zabarykadować drzwi od środka. Było raczej oczywiste, że Farrow i Clidon są dokładnie tam, i nie będą zbyt entuzjastycznie nastawieni do idei wychodzenia.
 
Sindarin jest teraz online